Rozdział 20

784 58 18
                                    


-Mistrzu! - Kin wpadła do biblioteki jak burza płosząc tym samym śpiącego na ławce Anubisa. Tsukito natomiast okazał zajściu minimalne zainteresowanie, a mianowicie przestał na chwilę notować. - Musi mi mistrz pomóc, proszę! To bardzo ważne!

-Nic nie muszę – odparł spokojnie bóg nie odrywając nawet wzroku od książki. - Uspokój się i powiedz o co ci chodzi.

-Balder! Idzie tu! Muszę się schować! Jak sobie pójdzie to wszystko wyjaśnię, ale teraz powiedzcie mu, że mnie nie widzieliście, proszę!

Thoth westchnął ciężko i wskazał drzwi do swojego gabinetu, za którymi dziewczyna bezzwłocznie zniknęła. Na pojawienie się zapowiedzianego boga światła nie musieli wcale długo czekać.

-Dzień dobry, mistrzu. Totsuka, Ma'at – skinął głową do kolegów. - Czy nie było tu przypadkiem Kin?

-Nie. Dzisiaj oszczędzono mi jej towarzystwa – odparł chłodno bóg mądrości. - Czego od niej chcesz?

-Och, to nic ważnego – choć w pierwszej chwili wyglądał na mocno zasmuconego, szybko znów przybrał swój promienny wyraz twarzy. - Kilka spraw związanych z festiwalem. Gdyby się tu zjawiła powiedzcie jej proszę, że jej szukałem.

-Oczywiście.

-Dziękuję, mistrzu. Do widzenia. Muszę jeszcze omówić z Kusanagi kilka spraw.

-Balder Hringhorni, zaczekaj – Tsukito wstał i zaczął się pakować. - Ja również muszę do niej iść. Do widzenia, mistrzu.

Thoth nic nie odpowiedział na ich pożegnania. Dopiero gdy wyszli i odczekał kilka minut dla pewności, zawołał:

-Możesz wyjść! Poszli sobie!

Kin dość niepewnie wychyliła głowę.

-Jacy oni?

-Imbecyl poszedł razem z pięknisiem.

-A, to dobrze. Choć nadal nie zgadzam się z nazywaniem Tsukito imbecylem. Jako jedyny poza mną wykazuje jakiś pęd do wiedzy. Czy raczej do pożytecznej wiedzy.

-Tak, tak. Lepiej wyjaśnij mi dlaczego uciekałaś, bo mam przeczucie, że to zabawna historia.

-Coś ci zrobił, Kincia?! - Anubis, którego dziewczyna wcześniej nawet nie zauważyła, teraz wyglądał na gotowego do ataku.

Uśmiechnęła się do niego uspokajająco i usiadła na krześle. Na tyle blisko gabinetu, żeby móc szybko tam wrócić w przypadku ewentualnego zagrożenia.

-Nie, wszystko dobrze. Dziękuję za troskę. Po prostu... Mam wrażenie, że od czasu Święta Księżyca jakieś styki w mózgu im się poprzepalały! Balder nie odstępuje mnie na krok! Przychodzi po mnie rano pod akademik, spędza ze mną przerwy, obiady zawsze jedliśmy razem, ale ostatnio próbował mnie nawet karmić! To jest jakieś chore! Jest dobrym kolegą, ale przegina. Ostatnio nawet zaproponował, że skoro spadł śnieg i jego zajęcia klubowe są odwołane to może posiedzieć ze mną w bibliotece! Mistrz może to sobie wyobrazić?! Balder w bibliotece! Dlatego właśnie uciekałam. Lubię ich, ale co za dużo to nie zdrowo! Nawet kota można na śmierć zagłaskać. A jakby tego było mało, Loki też się zepsuł i traktuje mnie jak wroga publicznego numer jeden. Nawet gorzej niż Takeru! Nie ma dnia, żeby nie zrobił mi jakiegoś durnego kawału! I pomyśleć, że to jego uważałam za tego normalniejszego. Jak mają się tak zachowywać to niech się zabijają! Przynajmniej będę miała spokój! Rozmawiałam o tym z Yui, ale stwierdziła tylko, że cieszy się, że mam taki dobry kontakt z Balderem, a zachowanie Lokiego w ogóle się nie zmieniło. Mistrzu, niech mistrz powie, że nie mam paranoi, proszę! - zakończyła wywód płaczliwym tonem.

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz