Rozdział 10

798 65 7
                                    

-Koniec! W końcu koniec lekcji! - zawołał Apollo wstając.

Jego głos wyrwał co prawda Kin z letargu, któremu poddawała się na większości zajęć, lecz była ona odosobnionym przypadkiem. Dionizos nadal drzemał smacznie na ławce, a Hades patrzył w okno i myślami był zapewne na swoim wzgórzu patrząc w gwiazdy. Loki natomiast wpatrywał się w sufit, jakby był on najbardziej fascynującą rzeczą na świecie. Reszta klasy utrzymywała kontakt z rzeczywistością.

Ewentualnie dobrze udawała.

-Czas na zajęcia w klubie – przypomniał Tsukito.

-Dokładnie, Tsuki-Tsuki! Dajmy z siebie wszystko! - odparł z entuzjazmem bóg słońca.

-Czas na klub powrotu do domu! - Loki wstał i czym prędzej udał się w kierunku wyjścia.

-Idę z tobą – Thor poszedł w jego ślady.

-Chłopaki z klubu powrotu do domu na prawdę lubią swoje zajęcia – stwierdził bóg księżyca. - Musimy się od nich uczyć.

-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – odparła Yui.

W tym czasie młodszy z japońskich bóstw wstał z zamiarem opuszczenia klasy. Zatrzymał go jednak głos Baldera.

-Takeru, wybrałeś już sobie jakiś klub?

-Nie ma zamiaru dołączyć do żadnego.

-Take-Take. Jako przewodniczący samorządu uczniowskiego coś ci powiem – przerwał na chwilę, a wszyscy spojrzeli na Apolla z wyczekiwaniem, godnym ogłoszenia wyboru kolejnego papieża. - Powinieneś dać sobie szansę!

Rozległo się zbiorowe westchnięcie rozczarowania.

-Chodzę na lekcje. To nie wystarczy? - zapytał wyraźnie zirytowany bóg morza po czym wyszedł.

-Ale kluby są fajniejsze niż lekcje – Dionizos wreszcie podniósł się z ławki i przeciągnął.

-Tsukito, a ty już wybrałeś klub? - Yui zagadnęła starszego z braci.

-Tak. Chciałbym dołączyć do Shiroi Kinzoku w klubie książki.

-To się Thoth ucieszy – zadrwiła rudowłosa podnosząc się jednocześnie z krzesła. - Chodź więc. Nie mogę się doczekać jego reakcji.

To powiedziawszy wyszła z klasy.

Udała się oczywiście w stronę biblioteki, a za sobą słyszała kroki boga księżyca.

-Ej, skryba – odwróciła się i zaczęła iść tyłem, obdarzając przy tym chłopaka badawczym spojrzeniem - tak w ogóle to czemu wybrałeś ten klub? Ani ja ani Thoth nie jesteśmy raczej wymarzonym towarzystwem do spędzania wolnego czasu.

-Ponieważ lubię zdobywać wiedzę – odparł chłodno.

-Aha... To ma sens... A jaki dział... wiedzy, że tak to ujmę, najbardziej cię interesuje?

-Wszystkie.

-To może od czego chcesz zacząć?

-Bez znaczenia.

-A nauka czego sprawia ci najwięcej przyjemności? - Kin powoli pękały nerwy.

-Wszystkiego.

-Człowieku! Chociaż w sumie to boże... Bez znaczenia! Weź się na coś zdecyduj, bo jeśli Thoth cię nie ukatrupi to przysięgam, że ja zrobię to bez wahania! I nie powstrzyma mnie nawet ten narwaniec, twój brat!

Choć dziewczyna wyglądała jak demon ze starojapońskich rycin to chłopak nadal nie wykazywał żadnych emocji. Odparł tylko spokojnie:

-Gotowanie.

-E? - dźwięk ten oddawał w równym stopniu zdziwienie odpowiedzią, co potknięcie o zwinięty dywan. Postanowiła więc jednak powrócić do tradycyjnego sposobu chodzenia.

-Chciałbym zacząć od książek o gotowaniu.

-Hmm... Dość dziwny wybór, ale lepszy niż żaden. I w dobrym momencie, bo oto i nasze miejsce kaźni... znaczy się nauki, oczywiście – z niewinnym uśmiechem pchnęła jedno skrzydło ogromnych wrót biblioteki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie!

Dzisiaj króciutko bo nie mam ostatnio czasu na pisanie. Za tydzień sesja, trzeba by się pouczyć... Albo chociaż poudawać ^.^

Kolejny rozdział będzie za jakieś... dwa tygodnie? Powinnam się w tyle wyrobi. Postaram się, żeby był dłuższy.

Spróbuję też wymodzić jakiś specjal na moje urodziny, ale nic nie obiecuję.

Tak więc do poczytania!

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz