Rozdział 5

986 64 20
                                    

Rozpoczęła się właśnie kolejna lekcja. Thoth opowiadał o ludzkiej anatomii. Yui, siedząc w ostatniej ławce pod oknem rozejrzała się po klasie.

-Czy to jakieś zaklęcie? To musi być jakieś zaklęcie... - powtarzał Apollo w ławce przed nią, z miną jakby zaraz miał stawić czoła armii demonów.

Tsukito siedzący obok zapisywał z prędkością światła każde słowo nauczyciela. Kin pod ścianą leżała na ławce i leniwie rysowała coś w zeszycie. Dionizos spał w najlepsze mrucząc pod nosem o winogronach. Balder postanowił go obudzić. Wstał więc i zaczął szturchać boga wina. Nie byłby jednak sobą, gdyby się przy tym nie przewrócił, potrącając przy okazji swoje krzesło. Cel osiągnął, czerwonowłosy się obudził krzycząc o inwazji potworów, co wywołało ogólną panikę wśród reszty klasy. Apollo pobiegł zobaczyć czy nic nie jest Balderowi, Tsukito zapisał kilka okrzyków, nim zorientował się, że coś jest nie tak, Yui starała się wszystkich uspokoić, zupełnie zresztą nieskutecznie, Kin natomiast śmiałą się w najlepsze. A Thoth, wyraźnie zdenerwowany, wyszedł z klasy.

~*~

-Wakacje? Tak szybko? - zadziwiła się Kin, gdy Yui wróciła do pokoju po rozmowie z Thothem.

-Tak. Zeus zmienił porę roku i jutro zaczynają się wakacje. Mamy zebrać wszystkich bogów nim się skończą.

Shiroi parsknęła śmiechem.

-Niby jak? Nie możemy ich zmusić. Szczerze to, gdybyś mnie co rano nie ściągała siłą z łóżka, to sama bym się nie pokazywała na tych zajęciach. No i wtedy Thoth miałby kolejny powód by wyrzucać mnie z biblioteki.

-Właśnie miałam pytać czy masz jakiś pomysł.

-Nie bardzo... - rudowłosa spojżała w okno. - Na dworze jest tak ładnie... Skoro od jutra mamy wolne to idę trochę pozwiedzać. Może zapytam Baldera czy pójdzie ze mną...

Kusanagi myślała przez chwilę.

-Masz rację! Pójdziemy na wycieczkę!

-Co? Jaką znowu wycieczkę? I niby gdzie? Ta wyspa ma może z 10 kilometrów w każdą stronę... To dobre na jednodniowy spacer, a nie wycieczkę.

-Jeszcze nie wiem. Uzgodnię to z Apollem i resztą. Idę się zaraz z nimi spotkać, idziesz ze mną? - zapytała wstając.

-Na wasze Kółko Gospodyń Wiejskich? Nie, dziękuję. Idę do biblioteki.

-To w takim razie zapytaj Thoth czy miałby coś przeciwko naszemu wyjściu na dwa dni gdzieś poza szkołę. Widzimy się wieczorem! - to powiedziawszy Yui wypadła podekscytowana z pokoju.

Kin natomiast westchnęła, leniwie podniosła się z kanapy, wzięła książki i udała się w stronę swojego ulubionego pomieszczenia.

~*~

-Mistrzu Thothcie, oddaję książki – powiedziała Kin kładąc na stole przed bogiem dość pokaźny stos pozycji o mitologi greckiej.

-Już przeczytałaś? Szybko... - skomentował nie odrywając wzroku od lektury.

-Teraz wezmę te o mitologii japońskiej. Są na tej samej półce?

W odpowiedzi tylko pokiwał twierdząco głową.

Dziewczynie nie pozostało więc nic innego, jak znów wspiąć się na drabinę.

-A tak właściwie to Yui pyta, czy miałby mistrz coś przeciwko dwudniowej wycieczce... - zapytała, gdy stanęła na odpowiedniej wysokości.

-Nie obchodzi mnie co zrobicie, byle przekonać resztę do współpracy – odparł zimno.

-Dobrze, to przekażę, że się mistrz zgadza. Idziemy jutro rano. O, tu są! - zaczęła wyciągać po kolei wszystkie interesujące ją tytuły.

Odłożyła je na stolik, zakomunikowała, że zaraz wraca i udała się do Kółka Gospodyń Wiejskich, gdzie dowiedziała się, że ustalili cel wycieczki - morze. Yui zapowiedziała jej też, że zamówi później dla wszystkich stroje kąpielowe i jedzenie w sklepiku. Wracając do biblioteki Kin postanowiła, że też złoży małe zamówienie...

~*~

Wybiła już cisza nocna. Kin, wyrzucona przez Thotha z biblioteki, wracała właśnie do pokoju. Niosła ze sobą cztery książki, których nie zdążyła przeczytać popołudniu, a na plecach miała swoje „zamówienie". Przechodziła właśnie między budynkami, gdy zauważyła kątem oka jakiś ruch. Odwróciła się gwałtownie w tamtą stronę i ujrzała Baldera zmierzającego w jej stronę ze swoim standardowym uprzejmym uśmiechem.

-Dobry wieczór, Kin.

-Cześć. A ty co robisz na dworze w nocy?

-Próbowałem namówić Lokiego do jutrzejszej wycieczki. Zgodził się w końcu, lecz ja musiałem wyjść się przewietrzyć.

-Aż tak ciężko było?

-Owszem. A ty czemu jeszcze nie w pokoju?

-Byłam w bibliotece – pokazała na trzymane książki. - Wy się uczcie o ludziach, więc ja uczę się o was. Już przeczytałam wszystko co było w zasobach Thotha o greckich bogach. Teraz wzięłam się za mitologię japońską. Wy będziecie następni.

-Och, naprawdę? To bardzo miłe z twojej strony.

-Skoro już tu jestem, to chociaż się czegoś nauczę. Zwłaszcza, że lekcje Thotha są nudne jak flaki z olejem. Poza tym... wiedza to najlepsza broń – twarz dziewczyny przybrała dość tajemniczy wygląd.

-Co masz na myśli? - zapytał podejrzliwie.

-Jeszcze nie wiem. Zobaczymy... Dobranoc – wyminęła go i pobiegła do żeńskiego akademika.

-Hej! Czekaj! Co masz na plecach? - krzyknął, gdy Kin była już przy samych drzwiach.

-Zobaczycie jutro! - to powiedziawszy zniknęła w budynku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziś rozdział wyjątkowo krótki, lecz chciałam się zmieścić w terminie jaki Wam obiecałam.

A że dzisiaj idę na studniówkę, to piszę to między fryzjerem, kosmetyczka... a w ogóle to za pół godziny wychodzę, więc sami rozumiecie... ;)

Pozdrowienia dla wszystkich tegorocznych maturzystów! Trzymam za was kciuki (a biologie i chemie piszę razem z Wami!)

Do następnego... Gdzieś tak za tydzień ;)

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz