Rozdział 44

245 22 28
                                    

Nure-onna - demon rzeczny, zwykle przedstawiany jako wąż z głową kobiety. W Tenjin-ya yokai tego typu jest Shizuna.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Jestem naprawdę bardzo wdzięczna za pomoc – powiedziała Aoi gnąc się w głębokim ukłonie, gdy niemal wszyscy, którzy się zaoferowali dotarli do kuchni. - Rozdzielę teraz zadania i wytłumaczę każdej grupie co będzie robić, abyśmy sobie wzajemnie nie przeszkadzali. Niech każdy znajdzie sobie miejsce przy stole.

~Pół godziny później~

Yui i Kin nieco spóźnione dotarły w końcu do kuchni i stanęły zaskoczone. Obie sądziły, że to co zastały w bibliotece przed egzaminami było istnym Armagedonem, ale obecnie miały przed sobą stajnie Augiasza w Sodomie i to przy akompaniamencie trąb sądu ostatecznego.

Tasukito wraz z głównym księgowym Byakuyą stali nad obficie dymiącym piecem i prawdopodobnie debatowali czy wyposażenie kuchenne powinno się tak zachowywać. Obrazu dopełniał fakt iż oboje byli cali w sadzy. Shizuna, odpowiedzialna na co dzień za kąpiele, chyba chciała im coś doradzić, ale za każdym razem gdy się odzywała była strofowana przez księgowego. Kawałek dalej recepcjonista Akatsuki tłumaczył Thorowi jak obiera się ziemniaki, których kopa piętrzyła się niemal pod sam sufit. Bóg piorunów co chwila zerkał na obieraczkę w swojej dłoni jakby widział to po raz pierwszy w życiu. Cóż... Prawdopodobnie tak też było. Gdzieś na tyłach Dionizos dopadł Ginjiego i próbował go przekonać, by zamiast tradycyjnej sake podać do kolacji jego wino, którego zapasy bardzo chętnie udostępni. Młodszy gospodarz jednak odmawiał dzielnie, acz z pełną dozą szacunku i grzeczności. Widać było doświadczenie w rozmowach z amatorami alkoholi. Na środku Gospodarz używał swojej magii ognia by utrzymać równomierny płomień pod ogromnym garem, w którym Takeru stale mieszał, stojąc na drabinie, a dosłownie obok Balder kroił warzywa zabawiając przy tym rozmową Oryo, młodszą ochmistrzynię. Kobieta była tak rozkojarzona, że za każdym razem, gdy zrzucała posiekaną zieleninę do miski, nieświadomie zamrażała jej zawartość, a czasami i sprzęty wokół siebie. W najbardziej oddalonym kącie wściekły Thoth zagniatał ciasto, a sądząc bo zamaszystości jego ruchów i liczbie gotowych kul ciasta, lepiej było się do niego nie zbliżać. Apollo natomiast spełniał się artystycznie wycinając z owoców misterne kształty, a trzy pokojówki bez twarzy klaskały z zachwytu za każdym razem, gdy kończył. Bóg słońca promieniał z zachwytu tak bardzo, nie potrzebne było żadne oświetlenie. Jedynie kucharz wyglądał na markotnego smażąc mięso bez większego przekonania. Ale czemu się dziwić? Wszak jakaś dzika horda właśnie dewastowała mu kuchnie.

A między nimi wszystkimi biegali Anubis i Sasuke donosząc potrzebne składniki z chłodni i chyba się przy tym ścigając.

- Czy myślisz o tym samym co ja? - zapytała Yui wyraźnie zaniepokojona.

- Chyba tak – odparła Kin pośpiesznie machając na Aoi, by do nich podeszła.

- Cieszę się, że już jesteście. Chciałybyście zająć się czymś konkretnym? - zapytała Tsubaki, gdy zbliżyła się na tyle, by cokolwiek usłyszeć.

- Za chwile. Gdzie jest Loki?! - Shiroi niemal krzyknęła z przejęcia.

- No bo... szanowny Loki i czcigodny Hades niezbyt dobrze radzili sobie z obowiązkami, więc poprosiliśmy ich, by zajęli się zmywaniem.

- Gdzie? - zapytały Yui i Kin jednym głosem.

- Tam, na zapleczu. - Aoi wskazała kierunek, a pozostała dwójka rzuciła się niemal biegiem.

Niepokojące były już dźwięki dochodzące z pomieszczenia, nie wspominając o wodzie wypływającej spod drzwi. Yui z duszą na ramieniu otworzyła drzwi i w tym samym momencie wraz ze stojącą za nią Kin zostały oblane wodą.

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz