Rozdział 19

761 72 34
                                    

-Zrobione! -Yui podniosła się z ziemi, przy czym z jej ramion wysypało się kilka pierzastych liści. - Chyba zebraliśmy trochę za dużo...

-Masz rację – zgodził się Tsukito, któremu to również roślinność wysypywała się z rąk. - Wracamy do szkoły?

Dziewczyna przytaknęła.

Początkowo szli w ciszy. W pewnym momencie Kusanagi się potknęła. Chłopakowi jednak udało się ją przytrzymać tak, by nie odczuła bliskiego spotkania z ziemią.

-Dziękuję – powiedziała zaskoczona i lekko zawstydzona swoją niezdarnością.

Tsukito splótł w tym czasie ich dłonie.

-Wracajmy tak. Będzie bezpieczniej – wytłumaczył.

-To też było w twojej książce? - zapytała dziewczyna chcąc przerwać niezręczną jej zdaniem ciszę, lecz szybko doszło do niej jak głupio to zabrzmiało. - Nie ważne, nic takiego. W ogóle to bardzo miło ze strony reszty, że nam pomogli, nie sądzisz?

-Przygotowanie festiwalu jest moją misją. To ja powinienem to robić. Ja muszę wypełnić powierzone mi zadanie, bo jeśli tego nie zrobię... jaki sens będzie miało moje istnienie?

-Tsukito, jesteś tym kim jesteś! Nie ma wartości ani powodu do istnienia! Jedzenie codziennie smacznego jedzenia, śmianie się kiedy jest wesoło, to wszystko co musisz robić. A ja... my wszyscy jesteśmy po to, by cieszyć się z tobą. I pomagać, gdy tej pomocy potrzebujesz. Tak jak dzisiaj.

Bóg księżyca zatrzymał się ale nie spojrzał na dziewczynę.

-Nie rozumiem. Czy jedzenie dobrze smakuje? Śmiejesz się, kiedy jest wesoło? Nie rozumiem. Jestem bogiem Tsukuyomi. Od urodzenia, cały czas, patrzyłem na księżyc. Zawsze sam. Nie znam niczego innego i nie mam zamiaru poznać. Nie ciekawi mnie to.

Nagle zarwał się wiatr, porywając ze sobą kilka łodyg.

-Jesteś pewien, że nie jesteś ciekawy? - zapytała Yui. - Czy jesteś pewien, że nie lubisz niczego w ogóle? Ale kiedy przygotowywałam się dziś z tobą do oglądania księżyca, cały czas dobrze się bawiłam. Było naprawdę, naprawdę zabawianie.

I wtedy właśnie do Tsukito po raz pierwszy od wielu lat dotarła myśl, że nie chce więcej oglądać księżyca sam.

~*~

Tuż po zachodzie słońca wszyscy bogowie, ubrani w kunsztowne kimona, zebrali się na tyłach akademii, gdzie miał się odbyć tak wyczekiwany festiwal oglądania księżyca. Na widok pięknych dekoracji oraz ogromu jedzenia nikt nie powstrzymał okrzyku radości. Dlatego też, gdy tylko zjawił się organizator, natychmiast został okrążony kolegami, chcącymi mu złożyć gratulacje. A jako że zjawił się wraz z Yui, to ona również stała się obiektem zainteresowania.

A tymczasem kawałek dalej, przy stole z jedzeniem:

-Jak ekstrawagancko – stwierdził Hades patrząc z uznaniem na jedzenie.

-W końcu sam je zrobiłeś. Jestem pod wrażeniem – pochwaliła Kin.

-Czerwona fasola, mąka sojowa, słodka polewa, sezam, zielona fasola sojowa – wyliczał nadzienia Dionizos. - Ciekawe które najlepiej pasuje do wina?

-Nie wiem, ale może spróbuj tej zielonej. Mam przeczucie, że ci posmakuje – zaproponował Loki z diabelskim błyskiem w oku.

Niczego niepodejrzewający bóg wina postanowił goposłuchać i sięgnął po niepozorną, zieloną kuleczkę. Włożył ją do ust, pogryzł kilkukrotnie i... pożałował.

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz