Kin stała przez chwilę nie wiedząc co się dzieje. Patrzyła osłupiała na budynek zastanawiając się czy to sen czy już do reszty zwariowała.
Te jakże fascynujące rozważania przerwał jej jednak czyjś głos.
-Witaj.
Z prawej strony nadchodził chłopak. Mniej więcej w jej wieku. Przystojny, wysoki blondyn o szmaragdowych oczach.
-Jestem Apollo. Czy wiesz może co to za miejsce?
-No... Obstawiałam mój sen... - odparła niezbyt błyskotliwie.
-Ale czy to możliwe byśmy śnili ten sam sen? - zapytał i objął palcami podbródek w geście zamyślenia.
-Nie wiem. Ale chyba wezmę przykład z Alicji i poszukam białego królika - stwierdziła.
Skoro to sen to może się powygłupiać.
-Jakiego królika?
-Nie ważne - odwróciła się i ruszyła w stronę budynku zostawiając za sobą Apolla nadal głowiącego się nad sensem szukania zwierzęcia.
~*~
Kluczyła między korytarzami rozglądając się dookoła. Wszystko było piękne i eleganckie. Ściany, schody, dywany... Wnętrze ziało bogactwem i przepychem.
Właśnie skręcał za róg szukając jakiegoś punktu orientacyjnego, gdy zauważył przy schodach dwóch chłopaków. Pierwszy, który siedział na stopniach, miał fioletowe włosy i złote oczy. Ubrany był podobnie do tego, którego Kin spotkała przed budynkiem. Drugi stał tyłem do dziewczyny, więc widziała tylko granatowe włosy i zieloną kurtkę. Złotooki wskazał ją palcem. Jego kompan odwrócił się. Miał identyczny kolor tęczówek, lecz jego twarz przybrała grymas gniewu.
-Hej ty! - zawołał. - Kim jesteś?! Co to za miejsce?!
Dziewczyna nie zamierzał reagować. Nie widział powodu wdawać się w dyskusję z agresywnymi wytworami swojego umysłu. Miała właśnie odwrócić się i odejść zastanawiać się co też skłoniło jej wyobraźnię do wykreowania takiej Krainy Czarów, gdy zauważyła nagle, że niebieskowłosy trzyma na rękach...
-O, biały królik! Znalazłam go. Ale nie ma zegarka...
-O czym ty mówisz?!
-Sussano, spokojnie - odezwał się drugi z chłopaków.
-Nie! Niech nam powie co to za miejsce i czemu tu jesteśmy!
-Nie wiem. A Kota z Cheshire widzieliście? Zawsze chciałam zobaczyć Kota z Cheshire.
Teraz obaj zbaranieli. Patrzyli na dziewczynę jakby spadła z księżyca. Ona tymczasem jak gdyby nigdy nic wyminęła ich i udał się po schodach na wyższe piętro.
Ta kondygnacja wyglądała dokładnie tak jak parter. Po zatoczeniu koła Kin szukała schodów by wejść jeszcze wyżej. Dostrzegła jednak, że z drugiego końca korytarza zmierza w jej stronę postać. Chłopak o włosach kręconych i czarnych, zasłaniających jedno oko. Ubrany był podobnie do Apolla i tego o fioletowych włosach. Gdy podszedł bliżej zauważyła, że ma czerwone tęczówki.
-Hej. Nie widziałeś gdzieś może Kota z Cheshire? - zapytał jakby to było coś najzupełniej normalnego
-Lepiej trzymaj się ode mnie z daleka - odparł nawet się nie zatrzymując. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i poszła dalej.
Krótko po tym spotkaniu znów usłyszała głos.
-Shiroi Kinzoku...
A następne co zobaczyła to wszechobecna biel.
~*~
Przed nosem miała ogromne, złote wrota. Zamrugała kilka razy zdezorientowana i zaczęła się nerwowo rozglądać. Poza drzwiami nic nie odstawało wystrojem od reszty budynku. Jej uwagę przykuła natomiast dziewczyna stojąca kilka kroków od niej. Miała długie fioletowe włosy związane w niskiego kucyka i duże brązowe oczy, w przeciwieństwie do innych których Kin spotkała, nie była ubrana w ten biało-szaro-złoty strój, lecz w zwykłą zieloną bluzkę i krótkie brązowe spodenki. Dziewczyny patrzyły na siebie chwilę lecz przerwało im otworzenie się drzwi.
-Kusanagi Yui i Shiroi Kinzoku...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak troszkę króciutko ale to ostatnie słowo wstępu i od następnego rozdziału już zacznie się akcja. Obiecuję ;)
CZYTASZ
Pośród Bóstw
FanfictionYui Kusanagi i Kinzoku Shiroi dostają misję od samego Zeusa - zbliżyć bogów do ludzi. Miła, empatyczna kapłanka walcząca na miecze oraz złośliwa, dociekliwa kujonka kochająca muzykę - muszą połączyć siły by uratować swoich nowych przyjaciół. Bogow...