Rozdział 36

653 57 137
                                    

Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet :*

-Soczek, soczek, mój własnoręcznie robiony soczek. - Nucił Dionizos niosąc z akademików pudło z butelkami jego specjalnego wina. Mieli nim uczcić sukces przedstawienia. - Zrobimy sobie wspólnie toast... Och! Zapomniałem o kieliszkach! - Uświadomił sobie nagle. Położył paczkę na ziemi i wsunął ją między krzewy, aby nikt niepowołany nie dobrał się do jego najlepszego wina, po czym wrócił do pokoju.

Pech chciał, że akurat całą tę scenę z ukrycia oglądał Anubis. Gdy tylko Dionizos zniknął za zakrętem, bóg zmarłych natychmiast znalazł się przy pozostawionym pudełku. Był bardzo ciekawy co też niósł jego kolega. Wziął jedną z butelek, obejrzał ją dokładnie wyciągnął korek i powąchał zawartość.

-Ładnie pachnie.

W środku był jakiś ciemny płyn. Spróbował odrobinę i oniemiał. To było pyszne! Natychmiast w jego głowie pojawiła się myśl, że jeśli sprezentuje coś tak dobrego Thothowi to na pewno przestanie się na niego gniewać za wylaną kawę!

Zabrał wina i już miał biec prosto do szkoły, gdy spojrzał na otwartą butelkę w swojej ręce. W końcu jest tutaj ich tyle, a tę i tak już napoczął i spróbował. A w dodatku było takie dobre!

Ostatecznie wypił napoczęty alkohol i uciekł szybko słysząc wracającego Dionizosa.

-Soczek, soczek, mój własnoręcznie robiony soczek. - Znów podśpiewywał bóg niosąc tym razem pudełko pełne kieliszków do wina. Mina mu jednak szybko zrzedła, gdy spostrzegł że w miejscu w którym zostawił wino, jest tylko puste opakowanie. Wściekły zaczął się rozglądać za winowajcą, ale znalazł jedynie opróżnioną butelkę porzuconą przy ścieżce.

-Cholera! Kto jest tym podstępnym złodziejem soku?! To niewybaczalne!

~*~

-Czekaj! Nie odchodź! - Wołał smutno Apollo za uciekającym Kopciuszkiem. - Jesteśmy sobie przeznaczeni!

-Przykro mi! - Odparła jedynie Yui i gubiąc pantofelek pobiegła za kulisy.

-Zaczekaj! - Krzyknął książę, zanim dziewczyna zniknęła mu z oczu. Podniósł szklane obuwie, a światła zgasły, pozostawiając tylko jeden oświetlający go reflektor. - Czy jeszcze zobaczę właścicielkę tego bucika? Nie, przysięgam, że znów ją zobaczę!

-Trzymając niepraktyczny but, który w cudowny sposób się nie rozpadł, kretyn zapłakał żałośnie. - Skomentował Thoth będący narratorem.

-Książę! - Zawołał Hades w koronie i królewskim płaszczu, który właśnie pojawił się na scenie. - Mój synu! Czy tak bardzo kochasz dziewczynę w szklanych butach? Dlaczego tak cię interesuje, choć prawie jej nie znasz?

-Nie ma żadnego powodu. - Odparł buntowniczo Apollo. - Liczy się tylko moja miłość do niej. Taka jest prawda!

-Więc nic na to nie poradzimy. Niech wszyscy szukają dziewczyny na którą będzie pasował szklany pantofelek! - Bóg zmarłych zwrócił się do widowni, niczym do swego ludu.

-Zamiast powstrzymać głupotę syna, zaślepiony ponury ojciec pochwalił jego zachowanie, przysparzając problemów swoim poddanym. - Dodał Thoth. - Jaki wysoce nieskuteczny plan...

~*~

-Mistrz Thoth mocno się wczuł. - Stwierdziła Yui ponownie przebrana w zgrzebny fartuszek.

-Ta... Aż za bardzo. - Odburknęła wściekle Kin. - Najchętniej wyrwałabym mu język, obwiązała wokół szyi i powiesiła na jakimś drzewie. A w ogóle to czemu nie ma sceny z obcinaniem palców?! Przynajmniej bym się wyżyła!

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz