Rozdział 12

780 58 16
                                    


Yui wstała przed świtem. Po cichu wyszła z pokoju i udała się do łazienki. Po kilkunastu minutach, ubrana w strój gimnastyczny, była gotowa do wyjścia. Uśmiechnięta i z wielkim zapałem udała się na swój pierwszy trening z Takeru.

~*~

Podziwiała właśnie wschód słońca, gdy zauważyła Takeru wychodzącego z akademika.

-Już jesteś, wodorostku? - zapytał z zadziornym uśmiechem.

-Oczywiście! Przecież obiecałam! - oburzyła się dziewczyna na sam pomysł niedotrzymania słowa.

-Dobrze, dobrze. Już się nie bulwersuj, wodorostku. Zazwyczaj biegam wzdłuż klifu na drugą stronę wyspy, ale dzisiaj ze względu na twoją wątpliwą kondycję zrobimy tylko połowę tej trasy.

W Kusanagi aż się zagotowało.

-Moja kondycja wcale nie jest taka zła! Możemy biec całą trasę.

-Wątpię, ale dobrze. Jak będzie ci dobrze szło, to pobiegniemy całą trasę. Na razie spróbuj mi chociaż dotrzymać kroku!

To powiedziawszy chłopak zaczął biec. Yui szybko go dogoniła.

Początkowo radziła sobie dobrze, choć Takeru narzucił dość szybkie tempo. Po pierwszym kilometrze zaczynała jednak zostawać w tyle, a po drugim wyraźnie już się męczyła. Gdy skończyli trzeci kilometr na nogach utrzymywała ją tylko wola walki i piękne widoki jakie mogła podziwiać, starając się zapomnieć o zmęczeniu. Młodszy Totsuka widział jej zawziętość i choć nie pokazywał tego po sobie, nie mógł wyjść z podziwu. Zwykła dziewczyna, słaba ludzka kobieta, a tyle miała w sobie uporu! Dotrzymywała mu kroku, chodź tak wiele ją to kosztowało.

-Dobrze! Tu zrobimy krótki postój, a potem wrócimy.

-Dziękuję – odparła dziewczyna siadając na ziemi z wdziękiem worka kartofli. - Jak mi idzie?

-Beznadziejnie. Nie jesteśmy nawet w połowie.

-Wiem. Przepraszam. Postaram się poprawić.

Sussano aż zrobiło się jej żal, gdy spojrzał na jej skruszoną minę.

-Wyrobisz się. Wstawaj, wracamy.

-Co? Już?

-Musimy wrócić na zajęcia. Sama nas goniłaś, żebyśmy chodzili to teraz nie marudź.

-Masz rację.

Z nie małym wysiłkiem podniosła się z ziemi.

W stronę powrotną biegli wolniej, chodź nie zmieniało to faktu, że gdy tylko dotarli na miejsce dziewczyna miała ochotę położyć się i umrzeć. Dawno nie była już tak zmęczona.

-To co? Wieczorem druga rundka czy wymiękasz? - zapytał Takeru, gdy przekroczyli próg akademika.

-Przyjdę! - powiedziała znacznie bardziej hardo niż się czuła.

Chłopak nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się i poszedł w stronę swojego pokoju.

~*~

Kąpiel i odpoczynek. Tylko o tym marzyła w tym momencie Yui. Na myśl, że wieczorem czeka ją to samo robiło jej się słabo. Obiecała sobie jednak, że zbliży się do Takeru i zrozumie go. Pomoże mu! Chodźmy miała paść trupem!

Tego ostatniego akurat chwilowo była bardzo bliska.

A skoro już przy padaniu trupem jesteśmy...

Nie obudziła Kin!

Na chwile zapomniała o przepoconych ubraniach i obolałych nogach. Jak huragan wpadła do pokoju współlokatorki i stanęła jak wryta.

Pokój był pusty, a łóżko zaścielane!

Shiroi wstała sama, z własnej, nieprzymuszonej woli!

-Świat się kończy – szepnęła zszokowana Yui.

Upewniwszy się jednak, że jej koleżanka pojawi się na porannych zajęciach, wróciła do przywracania siebie do stanu użyteczności. Wykąpała się, przebrała w mundurek, zahaczyła o stołówkę na szybkie śniadanie i w ostatniej chwili wpadła do klasy.

Thoth prowadził wykład o historii współczesnej.

Dzień jak co dzień.

~*~

Po lekcjach Yui w towarzystwie Apolla i Hadesa udała się na stołówkę. Potem mieli jeszcze dwie godziny zajęć, by wreszcie rozejść się na zajęcia klubowe.

Wreszcie jednak przyszedł wieczór i jej kolejne spotkanie z Takeru. Znów biegali i znów wydawało jej się, że gdzieś po drodze zgubiła płuca i serce, a nogi miała ochotę wyrzucić przez okno. Nie mogło jej to jednak popsuć humoru.

~*~

Dni mijały, a Yui była coraz szczęśliwsza. Zaczęła dorównywać Takeru w biegach, a do tego rozpoczęli też wspólne lekcje szermierki. Chciała opowiedzieć o tym Kin, lecz bardzo rzadko ją widywała. Rano Shiroi spała, gdy Kusanagi wychodziła, a wracała późno, więc kapłanka, zmęczona treningiem, ledwo rejestrowała jej powrót. W ciągu dnia również jakoś nie mogły się spotkać. Może i Yui wreszcie zauważyłaby, że coś jest nie tak, lecz wtedy jej idylla się skończyła.

Gdy się obudziła zauważała, że na dworze szaleje ulewa.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czy tylko mnie ten rozdział się tak strasznie nie podoba? Nie umiem pisać z perspektywy Yui, a tak bardzo chciała coś dać o niej i Takeru. Chyba ich zparinguję. Ale jeszcze się nie zdecydowałam do końca.

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Przeprowadzałam się, wciągnęłam się w anime "Inuyasha" i w serię książek "Assassin's Creed" i ogólnie... tak jakoś wyszło, że nie bardzo miałam wenę. Przepraszam, postaram się poprawić.

Nie piszę już kiedy nowy rozdział bo nie wiem. Postaram się jak najszybciej, czyli jak tylko dostanę trochę natchnienia na pisanie.

A i mam takie pytanie: Wie ktoś gdzie jeszcze w kulturze pojawia się postać Lokiego? Poza Marvelem, Kamigami, "Ewangelią wg. Lokiego" i "Kłamcą" Ćwieka. Znacie jeszcze jakieś filmy/książki z tą postacią? Albo innymi postaciami z mitologii nordyckiej? Z góry dziękuję :*

No to do napisania!

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz