I ~Yui x Apollo~
(Przygotujcie się na słodycz. DUŻO słodyczy)
Yui od ponad godziny starała się znaleźć Kinzoku, która przepadła jak kamień w wodę. Już trzy razy zaczepiała jakieś przypadkowe dusze, które postanowiły przebrać się podobnie do Shiroi. Wpadła oczywiście na kilka znajomych twarzy (Dionizosa zachwalającego swoje wyroby oraz Baldera, którego ledwie spławiła zanim zatańczył ją na śmierć). Dziewczyny jednak ani widu, ani słychu, a za kilka minut północ, której wybicie mieli świętować fajerwerkami i wyborami króla i królowej balu. Yui oczywiście oddała już swój głos na współlokatorkę. Drugi powierzyła Apollowi, którego widziała przelotnie na samym początku przyjęcia. Jako książę z bajki prezentował się zjawiskowo. Nie miała wątpliwości, że wygrają, choć gdzieś w głębi jej serca tliła się iskierka nadziei, że jednak to ona stanie na scenie obok Apolla – jej księcia z bajki. Skarciła się jednak w myślach za takie myślenie. Kin wygląda znacznie lepiej od niej i na pewno to ona wygra.
Czas biegł nieubłaganie.
Nim Yui zdążyła się obejrzeć już było po fajerwerkach, a Thoth przebrany za Zorro wchodził na scenę by ogłosić królewską parę.
-Proszę o uwagę! CISZA!!! Tak lepiej. Tak więc... królem balu zostaje... Apollo Agana Belea!
Bóg słońca z uśmiechem wszedł na podwyższenie. Pomachał do tłumu po czym odebrał od nauczyciela koronę i założył na swoje skronie. Przeczekał wiwaty po czym odszedł na bok dając ponownie dojść do głosu Thothowi.
-Natomiast królową balu zostaje... Yui Kusanagi!
W pierwszej chwili do kapłanki nie dotarło, że to jej nazwisko zostało wyczytane. Wciąż stała nie wiedząc czemu wszystkie oczy są skierowane na nią. Dopiero po kilku sekundach zrozumiała co właśnie się stało. Jej malutka iskierka nadziei eksplodowała w wielki pożar, a dziewczyna, powstrzymując łzy szczęścia, ruszyła wolno ku schodkom na scenę. Gdzieś po drodze minęła Kin, która puściła jej oczko, lecz nie zwróciła na to większej uwagi. Bo jakże mogłaby w takiej pięknej chwili myśleć o czymś innym niż o księciu z bajki czekającym na nią – swoją księżniczkę? Wydawało jej się, że to piękny sen z którego zbudzi się, gdy tylko zadzwoni budzik.
Ledwie zarejestrowała fakt, że Apollo włożył jej na skronie diadem, a i wiwaty publiki nie wywarły na niej wrażenia. Całkowity kontakt z rzeczywistością odzyskała dopiero, gdy bóg słońca złapał ją za dłoń i poprowadził na środek parkietu. Objął ją wprawnie choć delikatnie, a w tle zaczęła grać piękna, wolna melodia.
-Apollo... Ja nie umiem tańczyć – szepnęła ze strachem.
-Spokojnie, Wróżko. Nic się nie martw i zdaj się na mnie.
Nie mając zbyt dużego wyboru posłuchała rady i dała się prowadzić.
Zarówno pierwszy taniec jak i każdy kolejny aż do końca balu Yui przetańczyła z bogiem słońca. I było to wszystko o co chciała w tamtej chwili prosić. Nigdy dotąd w swoim niezbyt długim życiu nie była tak szczęśliwa. Jej książę był delikatny i szarmancki. Nie zwracał uwagi na jej potknięcia, a komplementował grację i strój. Nie oddał jej nikomu przez resztę nocy.
A czas biegł nieubłaganie i właśnie zapowiedziano ostatnią piosenkę.
-Wróżko, dziękuję za zaszczy spędzenia z tobą ostatnich kilku godzin, lecz czy zechcesz oddać mi i ten ostatni taniec? - zapytał patrząc wprost w jej oczy.
-Och! Oczywiście! - odparła zarumieniona jak piwonia.
Zaczęli tańczyć.
-Właście Wróżko to chciałbym coś ci powiedzieć – tym razem to bóg się zaczerwienił.
CZYTASZ
Pośród Bóstw
FanfictionYui Kusanagi i Kinzoku Shiroi dostają misję od samego Zeusa - zbliżyć bogów do ludzi. Miła, empatyczna kapłanka walcząca na miecze oraz złośliwa, dociekliwa kujonka kochająca muzykę - muszą połączyć siły by uratować swoich nowych przyjaciół. Bogow...