Nadszedł dzień festiwalu.
Z tej okazji odwołano zajęcia, by każdy mógł w spokoju przygotować swój stragan. Albo prawie każdy...
-Jakie słodkie! Te laleczki są takie kochane! Jak jakieś zostaną to chcę jedną! - piszczała Kin siedząc przed ich stoiskiem i przytulając Mie – mumio-kukiełkę, jedną z kilkudziesięciu, zrobionych przez Thotha i Anubisa w ciągu ostatnich dni.
Co prawda dziewczyna nieco inaczej wyobrażała sobie talizmany zapewniające bezpieczeństwo duszy, ale jak widać co kraj to obyczaj i w Egipcie zamiast drewnianych tabliczek preferuje się słodkie maskotki. Nie żeby jej to przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
-Mogłabyś wreszcie przestać udawać bardziej irytującą niż faktycznie jesteś i nam pomóc? - zapytał wściekły Thoth stojąc nad Kin z młotkiem w ręku.
Po drugiej stronie straganu Anubis od godziny próbował rozplątać lampki, więc praktycznie cała praca spadła na boga mądrości, któremu ten fakt z jakiegoś powodu wcale się nie spodobał.
-To nie jest dobry pomysł. Obawiam się, że mogłabym wywołać apokalipsę. Niech mi mistrz wierzy, to dla większego dobra – odparła natchnionym tonem.
-Kincia jest beztalenciem – dodał radośnie Anubis.
-Nie, mój drogi. Ja jestem antytalenciem – sprostowała.
Thoth westchnął ciężko i potarł nasadę nosa. W trakcie pracy zdjął monokl i płaszcz przez co wyglądał znacznie mnie charyzmatycznie niż normalnie, acz stanowczo bardziej ludzko.
-To przydaj się chociaż na coś i przynieś farby i ozdoby. Tylko żeby pasowały do siebie kolorami!
-Dobrze, dobrze – niechętnie wstała. - Mogę wziąć laleczkę? To znaczy talizman! Tak na bezpieczną podróż...
-Bierz co chcesz tylko zejdź mi z oczu!
-Mistrz się tak nie denerwuje bo jak mistrz zejdzie na zawał to kto dokończy nasz stragan?
-PRECZ!!!
Kin ruszyła w stronę sklepiku po potrzebne rzeczy. Młotek w ręku to jednak dobry argument.
~*~
Kolejka była spora, ale w końcu Kin udało się dostać i farby i ozdoby. Miała tylko nadzieję, że Thothowi spodoba się połączenie niebieskiego i fioletowego. Nigdy nie była dobra w łączeniu kolorów. Od tego miała przyjaciółki...
-Morida wiedziałaby co pasuje, a co nie – mruknęła do siebie, gdy przeciskała się przez tłum.
W takich chwilach tęskniła za swoim światem.
Nie dane jej jednak było zanurzyć się we wspomnienia, gdyż zauważyła przeszkodę na swojej drodze. Pewną złośliwą, nadpobudliwą, rudowłosą przeszkodę.
-Loki... - powiedziała zmęczonym tonem.
-Witaj ptaszyno – zaczął z podejrzanie miłym uśmiechem. - To wygląda na ciężkie. Potrzebujesz pomocy?
-Nie, dziękuję – odparła i chciała go ominąć, lecz chłopak zabrał jej pudła z rąk i ruszył przed siebie.
Nie pozostało jej więc nic innego jak iść za nim i mieć się na baczności.
Przez chwilę szli w ciszy, którą w końcu przerwał Loki.
-Przepraszam, że ci tak ostatnio dokuczałem. Nie jestem zbyt dobry w kontaktach z ludźmi.
CZYTASZ
Pośród Bóstw
FanfictionYui Kusanagi i Kinzoku Shiroi dostają misję od samego Zeusa - zbliżyć bogów do ludzi. Miła, empatyczna kapłanka walcząca na miecze oraz złośliwa, dociekliwa kujonka kochająca muzykę - muszą połączyć siły by uratować swoich nowych przyjaciół. Bogow...