Rozdział 4

1.1K 70 45
                                    



Sypialnia Kinzoku była utrzymana w czerwieni i różnych odcieniach szarości. Tylko kotary w oknach przybrały teraz odcień ciemnego różu. Lecz nie na długo...

-Kin! Pora wstawać! - zawołała Yui wchodząc do pokoju współlokatorki skoro świt.

Rudowłosa uniosła się na łokciach, ogarnęła nieprzytomnym wzrokiem swych stalowych oczu pokój, zatrzymała go na chwilę na Kusanagi, po czym znów opadła na poduszki, mrucząc coś niewyraźnie.

-No dalej! Musimy przygotować rozpoczęcie roku!

Fioletowłosa podeszła do łóżka, po czym bezlitośnie zerwała kołdrę z koleżanki.

-AAAA!!! Precz siło nieczysta! Przecież to nadal sen!

-To nie sen. Widzisz, Kin? Nadal tu jesteśmy! To prawda!

-Akurat – wstała i próbując odgarnąć włosy z oczu podeszła do okna z którego rozciągał się piękny widok na ogród, a także na jedno ze skrzydeł Boskiej Akademii. - No bez jaj...

-Teraz wierzysz? - zapytała Yui siadając na łóżku z uśmiechem. Była już ubrana w mundurek i uczesana.

-Oczywiście, że nie! I po kiego grzyba mnie budzisz tak wcześnie! Nawet 6 jeszcze nie ma! Mogłam jeszcze tyle spać! Buuuu... - I tak mrucząc pod nosem poczłapała do salonu.

Wzięła, nadal wiszący na swoim pierwotnym miejscu mundurek i udała się do łazienki. Po kilkunastu minutach wróciła do pokoju, włosami związanymi w wysokiego kucyka i czerwonym lakierem w ręku. Usiadła przy biurku i zaczęła malować paznokcie, a gdy wyschły podeszła do szafki nocnej i założyła leżące na niej kolczyki - czarne kuleczki.

-Chodź. Skoro mnie już wyciągnęłaś z cieplusiego łóżka to chociaż wyładuję się na tej bandzie idiotów. - powiedziała rudowłosa stając przy drzwiach.

-Yyy... Tak, już – mruknęła kapłanka i wyszła za współlokatorką.

~*~

-I na co było tak wcześnie wstawać? Wszyscy jeszcze gniją w łóżkach – stwierdziła Kin, gdy weszły do auli.

Zupełnie pustej auli.

-Ale... - zaprzeczeniom Yui przeszkodził dość głośny huk.

Za nimi leżał nordycki bóg światła.

-Dzień dobry... - powiedział z zażenowanym uśmiechem.

-Dzień dobry, Balder – odparła Kusanagi, a rudowłosa kiwnęła głową w geście pozdrowienia.

-Cieszę się, że pamiętacie moje imię – stwierdził, gdy już podniósł się z ziemi.

-Dobrze, że przyszedłeś – powiedziała fioletowłosa. - Ulżyło mi. Myślałam, że nikt inny nie przyjdzie.

-Pierwszy raz będę chodził do szkoły. Jestem taki podekscytowany.

-Nie wiesz na co się piszesz – mruknęła Kin wskakując na scenę, na której po chwili usiadła.

-Co masz na myśli? - zapytał blondyn.

-Zobaczysz... Nie będę straszyć pierwszaków – odparła z wrednym uśmiechem wesoło majtając nogami.

-Kin! Bądź miła! To ich pierwszy dzień! - skarciła ja współlokatorka.

-Bycie miłym jest przereklamowane! I nudne...

Balder wybuchł śmiechem.

-Zupełnie jakbym słyszał Lokiego!

-Właśnie, mój drogi Legolasie! Gdzie Cheshire? - Shiroi zeskoczyła ze sceny i podeszła do boga.

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz