Rozdział 40

387 27 36
                                    

- Przepraszam, że zakłócam zwiedzanie, ale czy mógłbym zająć panienkom chwilkę?

Kin i Yui odwróciły się i zobaczyły białowłosego chłopaka z dziewięcioma lisimi ogonami. Gdy tu przybyli stał obok gospodarza, więc prawdopodobnie był kimś ważnym.

- Oczywiście. - Odezwała się Yui. - Czy coś się stało?

- Nie! Oczywiście, że nie. Proszę wybaczyć, jeśli panienki zaniepokoiłem. Nazywam się Ginji, jestem młodszym gospodarzem Tenjin-ya. Wiem, że nie powinienem, ale chciałbym prosić panienki o pomoc.

- A na czym ta pomoc miałaby polegać? - Zapytała Kin nieco szorstko, przez co padło na nią karcące spojrzenie przyjaciółki.

~*~

- Przepraszam, że szanowny pan musiał czekać, kąpiel jest gotowa.

Tsukito usłyszał głos Shizuny zza drzwi szatni. Niespiesznie odłożył rzeczy na półkę i w samym ręczniku wszedł do sali. Na środku znajdowała się duża, wpuszczona w podłogę wanna wypełniona parującą wodą, a powietrze przesiąknięte było zapachem lawendy.

Bóg księżyca ściągnął ręcznik i ułożył go starannie przy brzegu, a następnie wszedł do wanny. Gdy usiadł poziom wody podniósł się delikatnie sięgając mu do połowy klatki piersiowej. Odchylił głowę przymykając oczy. Czuł się naprawdę odprężony.

- Proszę o wybaczenie... - Usłyszał nagle Shizune. - Czy kąpiel spełnia wymagania? Woda ma odpowiednią temperaturę? Może czcigodny Tsukuyomi ma jakieś życzenia?

Rozejrzał się wokół, ale nie dostrzegł jej nigdzie. Dopiero gdy skupił się na drzwiach zauważył, że są uchylone, a cień wskazywał, że dziewczyna siedzi po drugiej stronie.

- Nie. - Mruknął wracając do wpatrywania się w taflę wody o lekko fioletowym zabarwieniu. - Ale... Widziałaś Sussano?

- Przykro mi, ale obawiam się, że nie mogę pomóc. Były tu jedynie szanowne panienki.

- A Amaterasu? - Zapytał.

Shizuna zdziwiła się słysząc niepokój w jego głosie.

- Niestety nie.

- Rozumiem. Dziękuję.

- Czy... - Chciała jeszcze o coś zapytać. Choć wiedziała, że nie powinna przeszkadzać Tsukito w kąpieli, nie miała ochoty odchodzić. Z jakiegoś powodu pragnęła podtrzymać tę rozmowę. - Czy mogłabym jeszcze w czymś służyć?

- Nie. - Odparł sucho, a ona odeszła smutna.

~*~

Anubis śledził Byakuyę już kilkanaście minut i musiał przyznać, że z każdą chwilą coraz bardziej chciał poznać cel jego wędrówki. Podążanie za nim było dla szakala doskonałą zabawą. Nawet w Akademii często szpiegował swoich kolegów, jednak po kilku miesiącach już doskonale wiedział czego może się spodziewać po reszcie bogów, więc cała zabawa stała się nudna. Tym razem wreszcie mógł dowiedzieć się czegoś nowego.

W końcu demon zatrzymał się na wzgórzu, a Anubis szybko zaszył się w najbliższych krzakach. Byakuya rozejrzał się jeszcze kilka razy, aż w końcu wyjął coś, spomiędzy warstw swojego kimona, czego bóg nie mógł dostrzec, a wokół niego zaczęły pojawiać się małe białe duszki przypominające koty. Latały wokół demona, a on wtedy odwrócił się przodem do Anubisa. Wyglądał na tak spokojnego i beztrosko szczęśliwego, że szakal zapatrzony w tę niezwykłą scenę nie zauważył, że kilka kocich duszków zbliżyło się do niego. A gdy pierwszy z nich otarł się o jego nogę, przestraszony Ma'at poruszył się gwałtownie i zdradził tym samym swoją kryjówkę.

Pośród BóstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz