Ash spogląda na mnie panicznym wzrokiem. A ja uśmiecham się i krótko śmieję przez pomyłkę jaka zaszła.
- Nie, proszę pana to nie ja. Zgadza się jest taka jedna dziewczyna, ale przysięgam, że to nie ja. Proszę się lepiej jej przyjrzeć.
- Ta, jasne. - ugh,czy on odpuści? - Nie zgłoszę cię na policję przecież... - Ashton odciąga go nieco dalej rozmawia z nim przez jakiś czas.
- ...zrozum pan.My nie kłamiemy.
- Takim jak wy... nie warto wierzyć.- chłopak zaczyna mu coś intensywnie tłumaczyć wymachując rękami w powietrzu. W końcu daje mu coś do ręki. - Już nawet nie próbuj za nią łazić. Żegnam. - wraca do mnie. Widać,że jest zły. Lubię to, że potafi być taki stanowczy kiedy trzeba.
- Co mu dałeś?
- To czego chciał, Nike. Noszę to na wszelki wypadek. Zawsze mogę spotkać jakiś swoich byłych klientów. Nie należą do przyjemnych.
- Eeem,okej. Dzięki za to.
- Nawet tego nie brałem. Nie martw się. - uśmiecha się do mnie ciepło,a ja odwzajemniam gest. - To co? Skoro nasz koncert jest przeniesiony to może pójdziemy na spacer albo do restauracji? Chyba, że chcesz wracać do domu.
- Nie, wolę nie widzieć i nie słyszeć jak mój brat zabawia się z tą panną. Wolę iść do restauracji. Tam są ludzie.
- Cholera, zniszczyłaś mój brudny plan.
- Wybacz,nie ufam większości ludziom. - sama nie wiem czy powinnam zaufać temu blondaskowi.
CZYTASZ
7:26|| A. Irwin
Fanfiction» Historia dwójki ludzi,którzy pięć dni w tygodniu spotykali się na stacji o 7:26 i wsiadali do tego samego wagonu dla palących. Kiedy w wagonie zostają ostatnie dwa wolne miejsca naprzeciw siebie wszystko się zmienia. Z dnia na dzień fundują sobie...