XXII

241 19 3
                                    

Ash spogląda na mnie panicznym wzrokiem. A ja uśmiecham się i krótko śmieję przez pomyłkę jaka zaszła. 

- Nie, proszę pana to nie ja. Zgadza się jest taka jedna dziewczyna, ale przysięgam, że to nie ja. Proszę się lepiej jej przyjrzeć. 

- Ta, jasne. - ugh,czy on odpuści? - Nie zgłoszę cię na policję przecież... -  Ashton odciąga go nieco dalej rozmawia z nim przez jakiś czas. 

- ...zrozum pan.My nie kłamiemy. 

- Takim jak wy... nie warto wierzyć.- chłopak zaczyna mu coś intensywnie tłumaczyć wymachując rękami w powietrzu. W końcu daje mu coś do ręki. - Już nawet nie próbuj za nią łazić. Żegnam. - wraca do mnie. Widać,że jest zły. Lubię to, że potafi być taki stanowczy kiedy trzeba. 

- Co mu dałeś? 

- To czego chciał, Nike. Noszę to na wszelki wypadek. Zawsze mogę spotkać jakiś swoich byłych klientów. Nie należą do przyjemnych. 

- Eeem,okej. Dzięki za to.

- Nawet tego nie brałem. Nie martw się. - uśmiecha się do mnie ciepło,a ja odwzajemniam gest. - To co? Skoro nasz koncert jest przeniesiony to może pójdziemy na spacer albo do restauracji? Chyba, że chcesz wracać do domu. 

- Nie, wolę nie widzieć i nie słyszeć jak mój brat zabawia się z tą panną. Wolę iść do restauracji. Tam są ludzie. 

- Cholera, zniszczyłaś mój brudny plan. 

- Wybacz,nie ufam większości ludziom. - sama nie wiem czy powinnam zaufać temu blondaskowi. 


7:26|| A. IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz