LVIV

189 9 0
                                    

-Panienko Pause? Bardzo proszę przeprowadzić obchód w sali cztery. Tutaj jest lista pacjentów.Poradzisz sobie?- pyta z troską doktor Arin. Zapewniam ją, iż to nie mój pierwszy raz, zabieram listę, po czym ruszam do wskazanej sali.Po kolei badam pacjentów aż w końcu natrafiam na nazwisko Irwin.Odrazu robi mi się gorąco.Zaczynam się pocić. Rozglądam się po twarzach pacjentów szukając tej jednej.Ale nie ma nigdzie młodego blondyna. Muszę się uspokoić. To czysty przypadek nie tylko on ma na nazwisko Irwin.

- Pan Bruno, tak? Jak się pan czuję?

- A jak można się czuć, chorując od trzech lat na nowotwór? - już mam zacząć przepraszać,ale mężczyzna wybucha śmiechem. - Na dzień dzisiejszy jest w porządku.

- To świetnie, proszę mi wybaczyć.- posyłam mu uśmiech. - Mógłby pan podnieść koszulkę? Osłucham pana.

- Tak. Miła z pani statystka inne nie pytają o nic,mam coś zrobić i koniec.

- Staram się proszę pana. - na moment spoglądam w oczy pacjenta. Dostrzegam w nich coś znajomego. Cholera jasna! Muszę przestać. Naprawdę muszę przestać.

Wychodzę z pracy po trzeciej. Przechodząc przez poczekalnie słyszę głos.Znajomy głos. Czy to...Nike, natychmiast przestań.Idę dalej.W końcu widzę postać od tyłu.Tym razem nie wmawiam sobie,to Ashton.Czym prędzej zawracam, bo wiem że nie jestem na to gotowa.

7:26|| A. IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz