Naciskam na dzwonek mając nadzieję,że drzwi od niemalże wilii otworzy mi Nike. Jednak otwiera mi je chłopak podobny do mojej dziewczyny.To pewnie Nash. Super.
- Cześć o co...a no tak...Ashton? - kiwam głową z głupkowatym uśmiechem. Czy on mi zaraz da wpierdziel? - Bo wiesz Nike nie ma,wyjechała jakieś...dwie godziny temu? Chyba jakoś tak. - jego wyraz twarzy jest poważny.Nie widać po nim ani trochę,żeby żartował.I już mam zamiar się pożegnać i wrócić,ale słyszę głos dziewczyny.
- Spadaj frajerze,to do mnie.- od razu gdy mnie widzi szeroko się uśmiecha,a jej brat odchodzi głośno się śmiejąc.Wchodzę do środka,po tym jak witam się z nią uściskiem.- Twój brat cholernie mnie nastraszył,mówiąc że wyjechałaś przede mną. - dziewczyna przewraca oczami.
- To Nash.Mój głupi,podobno starszy brat. Nie przejmuj się nim. - podchodzi i mocno przywiera do moich warg. - Troszeczkę tęskniłam. A teraz chodź musisz poznać moją rodzinkę.
- Oby nie Martin'a,bo jeszcze wpadnę w szał. - mówię,przez co się śmieje.
CZYTASZ
7:26|| A. Irwin
Fanfiction» Historia dwójki ludzi,którzy pięć dni w tygodniu spotykali się na stacji o 7:26 i wsiadali do tego samego wagonu dla palących. Kiedy w wagonie zostają ostatnie dwa wolne miejsca naprzeciw siebie wszystko się zmienia. Z dnia na dzień fundują sobie...