LXVI

145 9 0
                                    

Wchodzimy do domu Nike. Od razu zastajemy matkę dziewczyny, która pokazuję abyśmy byli cicho. I jakoś nie jest specjalnie zaskoczona moją obecnością.Tak jakby wiedziała, że wcześniej czy później jednak się pojawię. Dostrzegam całkowicie zmienione wnętrze domu rodziny Pause. Salon nie jest już połączony z kuchnią. Meble są inne...Kobieta prowadzi nas do pokoiku Mico.

- Teraz śpi, więc nie możesz go wziąć na ręce,ale mógłbyś przyjść jutro. Pokażę ci wszystko. - szepecze pani Pause,a ja odpowiadam jej skinięciem głowy. Następnie wychodzi zostawiając nas samych.Podchodzę do drewnianego łóżeczka. Spoglądam na niego i uśmiecham się gdy dostrzegam swoje podobieństwo. Naprawdę gdyby ktoś powiedział, że dziś spojrzę na swojego syna, nie uwierzyłbym mu.

-Jest jak jakiś anioł. Chcę zobaczyć jak dorasta,chcę go wychować, Nike.

- Wiem, Ashton. - dziewczyna siada na podłodze.Ja delikatnie dotykam rączki Mico,po czym siadam obok niej. - Ja też. Z tym, że nie potrafię. Nie potrafię sobie wyobrazić dlaszego życia. Nie było cię i już do tego przywykłam, a teraz...

- Proszę, nic nie mów. Nie liczę nawet na twoje przebaczenie. Nie zasługuje na nie. Mico nie zasługuje na kogoś takiego jak ja. Jestem...jestem zerem. - chcę mi się krzyczeć. Jak mogłem zrobić coś takiego.


7:26|| A. IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz