XXVII

233 19 1
                                    

- I co? Polubili mnie? - pyta kiedy następnego dnia wsiadamy do wagonu.

- No jeśli lubić znaczy dla ciebie 'stary super z niej laska', to tak. - uśmiecham się do dziewczyny.

Podróż mija nam szybko na rozmowie.

Wysiadamy na stacji w Waszyngtonie. Idziemy szybkim tempem, kiedy Nike potyka się o kamień i upada przeklinając pod nosem. Podnosi się. Idzie dalej trochę utykając, śmieję się z niej, po czym biorę ją na ręce.

- Oj, Nike ty mała cioto.

- Przestań. - śmieje się. - Zaraz mi przejdzie. Możesz mnie postawić. Poza tym na pewno jestem ciężka.

- Nie będę zaprzeczać, słoniu.

- Ha ha bardzo śmieszne.

- No co? Jesteś słoniem i tyle.

- A może lubię Ash. Może to mój zawód. A teraz bardzo ładnie cię proszę żebyś odstawił mnie na ziemię. - robię to o co prosi. Z moich ust wydobywa się głośny śmiech. Ona popycha mnie dość mocno, następnie dołącza do mnie.Lubię kiedy razem się śmiejemy, lubię kiedy ona się śmieje.

7:26|| A. IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz