Gdy wracam do pokoju,który zajmujemy słyszę jak woła mnie brat dziewczyny.
- Jak tam życie?
- Świetnie,a twoje?
- Nie najgorzej. Musimy.Musimy kiedyś wyskoczyć na piwo,co?Poznamy się,bo w końcu muszę znać swojego szwagra.
- Spoko.-Nash dziwnie na mnie patrzy i po raz kolejny mam wrażenie,że mnie uderzy.Pewnie boi się o Nike,jednak z jej opowieści nie spodziewałbym się,że czymkolwiek będzie się przejmował.
- A tak na serio to myślisz,że tak po prostu możesz ją naprawdę kochać po iluś tam dniach?
- Dokładnie to cztery miesiące.
- No,właśnie... Wybacz kolego,nie ufam takim jak ty. Lepiej żeby przez ciebie nie płakała.
- Nie martw się. Lubię stałe związki,w przeciwieństwie do innych.
- Czy to miało mnie obrazić?
- Tak. - w tym samym czasie łapiemy się za koszulki. Nash,jednak szybko mnie puszcza i zaczyna się śmiać.
- Dobry żart,stary.Chyba mogę cię polubić.Co nie oznacza,że możesz zranić moją siostrę. Co to,to nie. - uderza mnie w ramię na odchodne,a ja śmieję się pod nosem.
CZYTASZ
7:26|| A. Irwin
Fanfiction» Historia dwójki ludzi,którzy pięć dni w tygodniu spotykali się na stacji o 7:26 i wsiadali do tego samego wagonu dla palących. Kiedy w wagonie zostają ostatnie dwa wolne miejsca naprzeciw siebie wszystko się zmienia. Z dnia na dzień fundują sobie...