- Wiem,że jestem... -spoglądam na niego z rozbawieniem - Muszę wyluzować,prawda?
- Noo troszeczkę. Ale dobrze, że jesteś czujna.Bo gdybyś była, cóż, taka jak on...
-O Boże! To byłoby straszne. - przerywam mu nie chcąc sobie nawet wyobrażać jak wyglądał by nasz dom i ile mielibyśmy kłopotów. - Jeszcze zgubiłam telefon.Świetnie mi się wiedzie. - poprawia swoją niebieską bandanę na głowie.
- Spoko. Też zazwyczaj mam pecha. U mnie w domu zawsze jest coś nie tak. - jestem ciekwa co ma na myśli.
- Właściwie nie wspominałeś mi jeszcze o swojej rodzinie.- wzdycha,marszcząc czoło.
- Wybacz, ale nie mam na to najmniejszej ochoty. - powiedział nieco poddenerwowany. - Może innym razem. Nie chciałbym jeszcze bardziej psuć ci dnia,a przy okazji swojego. - kiwam głową uśmiechając się w celu dodania mu otuchy.
CZYTASZ
7:26|| A. Irwin
Fanfiction» Historia dwójki ludzi,którzy pięć dni w tygodniu spotykali się na stacji o 7:26 i wsiadali do tego samego wagonu dla palących. Kiedy w wagonie zostają ostatnie dwa wolne miejsca naprzeciw siebie wszystko się zmienia. Z dnia na dzień fundują sobie...