Rozdział ósmy

910 111 5
                                    

Oliver
Położyłem ją w swoim łóżku, a sam ułożyłem się na kanapie. Ale jeszcze długo nie mogłem zasnąć.
Emma była zdecydowanie dziwna. Reagowała jak wariatka na narkotyki, alkohol... Nie zdzwiłbym się, gdyby łamała fajki palącym przechodniom.
Ale poza tym, nawet ją polubiłem. A kiedy przypominałem sobie ten tyłeczek...
Przewróciłem się na drugi bok.

Nie wiem, co stanie się jutro, ale... Nawet chciałbym spotkać ją kiedyś jeszcze raz. Zobaczyć, czy nadal ma fobię na punkcie używek. Czy może ściełaby włosy? To byłaby pomyłka, bo teraz wygląda ślicznie.
O czym ja, kurwa, myślę.

O 5:12 w końcu znużył mnie sen.
Obudziłem się o 9:32. A właściwie obudził mnie mój telefon. Dzwonił Jordan - odrzuciłem połączenie. Nie miałem wtedy ochoty z nim gadać. Byłem niewyspany i zdrętwiały - ta kanapa, choć pewnie kosztowała krocie, zupełnie nie sprawdzała się w roli łóżka. Ale Emmie chyba było wygodnie, bo spała, jak zabita. Przytuliła się do zwiniętej w rulon kołdry.
Poczułem lekki ucisk w klatce piersiowej i od razu wiedziałem, czego domaga się moje ciało.
Podszedłem do nocnej szafki i wyjąłem z niej woreczek heroiny. Nie był to najczystszy towar, jaki kosztowałem, ale nie był też najgorszy.
Nie brałem wielkich dawek, a na pewno nie z rana. Chodziło tylko o doładowanie się.
Nie byłem uzależniony... Chyba. W każdym razie mogłem raz na jakiś czas odmówić sobie hery, a nie czułem się najgorzej.
Ćpanie dawało mi coś w rodzaju wewnętrznej siły. Ciężko to wytłumaczyć. To była chwila skradziona z normalnego życia, pośród całego szajsu i szumu wokół mojej osoby. To dziwne, że narkotyki dawały mi poczucie normalności?
Wiedziałem, że wszędzie są kamery. Ale z tego, co udało ustalić się mojemu ochroniarzowi to pole widzenia zanikało mniej więcej w jednej trzeciej łóżka po prawej stronie. Tam mogłem bezpiecznie załatwić to, co musiałem.
Tylko jedno "ale" - łóżko po prawej stronie było już zajęte.
Intensywnie zacząłem się zastanawiać - co teraz?
Zdecydowałem. A raczej mój głód.
Cicho podszedłem do nocnej szafki po stronie Emmy. Mocno spała. Jej dolna warga wydęła się, a ona sama wyglądała jak małe dziecko.
Usiadłem po turecku. Na blat szafki wysypałem odrobinę proszku. Uformowałem go delikatnie nożem i już przystawiałem się, żeby go wciągnąć, gdy zatrzymałem się w połowie drogi.
- Oliver? - Emma wymamrotała zachrypniętym głosem. Spojrzałem na nią. Nie otworzyła oczu, ale przeciągnęła się. Na jej usta wpłynął nikły uśmiech.
Gdy otworzyła oczy, znikł momentalnie.
- Co ty robisz? - nagle mimo senności, stała się bardzo poważna.
- Ja... No, nic... Tak sobie siedzę.
Rozejrzała się po pokoju, a gdy jej wzrok padł na białą kreskę, prawie udławiła się swoim oddechem. Nie wybuchnęła, nawet nie mrugnęła. Wpatrywała się w narkotyk, po czym powiedziała:
- Mogłam się tego spodziewać. - po czym wstała i nawet na mnie nie patrząc, przeszła do łazienki.

Czy ja ją właśnie zawiodłem? Nawet jeśli, dlaczego tak mi to ciążyło? Nic dla mnie nie znaczy.

Poszedłem za nią do łazienki.
- Em? - zapukałem. - To nie tak... Daj mi coś powiedzieć.
Wtem drzwi otworzyły się nagle, niemal ścinając mnie z nóg.
- Po co mi się tłumaczysz? Nie wydam cię prasie, jeśli o to ci chodzi. Nie interesuje mnie życie wielkich gwiazd. Nie interesuje mnie twoje życie. - powiedziała beznamiętnie. I choć mówiła zgodnie z aktualnym stanem rzeczy, zapiekło. Gdzieś w klatce piersiowej nie uciskał mnie już tylko głód narkotykowy, ale jej słowa autentycznie mnie zapiekły.
Wyminęła mnie i przeszła do salonu w poszukiwaniu sukienki.
- Ja piernicze... - zaklęła pod nosem. - Coś ty z nią zrobił?
Nie rozumiałem o czym mówi, póki nie podszedłem do kanapy. Zaiste, jej sukienka leżała w resztkach pizzy, pełna tłustych i czerwonych od sosu pomidorowego plam.
Nie miałem pojęcia, jak się tam znalazła. Możliwe, że w sennym zamuleniu wrzuciłem ją tam, bo uwierała mnie w plecy. Ale nie dałbym sobie ręki uciąć.
- Kupię ci nową. - od razu się zaoferowałem.
- Nie. Nie, po prostu... - gotowała się w środku, a zanim wypowiedziała kolejne słowa, odetchnęła głęboko kilka razy. - Pójdę już. A ty się tu zaćpaj, zapij, rób co chcesz. - ruszyła do drzwi, rzucając mi ostatnie spojrzenie czekoladowych oczu.

She is my new drug [[Oli Sykes FF]]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz