Rozdział dziesiąty

693 87 11
                                    

Odkąd Ian poszedł za Tom'em do Olivera, nie potrafiłam się na niczym skupić. Przez kilka chwil, kiedy mieliśmy okazję porozmawiać, okazał się całkiem miłym gościem, choć zespół traktował go z widoczną rezerwą. Nie rozmawialiśmy o Oliverze, tylko kilka pobieżnych zdań o tym, ile już razem jesteśmy i jak się poznaliśmy. Podobnie Tom wydał mi się zabawnym chłopakiem. Miał podobny nos i usta do Olivera, ale oczy były trochę mniejsze i o zupełnie innym kolorze. I miał znacznie mniej tatuaży - pokrywały tylko jego ręce, choć nie mogłam mieć pewności, że pod bluzką nie skrywa takiej samej ilości tuszu, co Oli. Kiedy Ian wyszedł, a przyszedł sam Tom, atmosfera w towarzystwie znacznie się rozluźniła.

- Wieki się nie widzieliśmy, stary. - powiedział Matt, a Tom przybijał piątkę każdemu po kolei. Mi natomiast podał rękę z lekkim uśmiechem. - Oli nic nie mówił, że ma taką ładną dziewczynę. - zaśmiał się i usiadł obok.
- Masz szczęście, że on tego nie słyszał. - rzucił Jordan. Zaczęli się śmiać, a zaraz potem opowiadać sobie, co wydarzyło się od ich ostatniego spotkania.
Ale nie zdążyli wcale długo porozmawiać, bo po chwili Matt wpatrzył się w jakiś punkt za mną i Tom'em, a zaraz po nim wszyscy obróciliśmy się w tamtym kierunku.
Przysięgam, że na kilka chwil krew przestała krążyć mi w żyłach.
Oliver szedł powoli, widocznie wściekły z twarzą umazaną krwią wydostającą się z jego nosa. Miał mokre włosy, cały był przemoczony. To głupie, ale mimo krwi i wszelkich okoliczności, przez myśl przeszło mi tylko, że mógł się zaziębić.
Bez słowa podszedł do mnie i wziął z oparcia mojego krzesła torebkę.
- Wychodzimy. - rzucił i stanął nade mną czekając, aż się podniosę.
- Oliver, Jezu, co się stało? Gdzie twój ojciec?
- Wstawaj. - powiedział tylko, ignorując moje przerażone spojrzenie.
- Oli, co jest? - zapytał tym razem Tom, wstając.
Zaczął rozprostowywać i zaciskać palce, coraz bardziej zirytowany. Miał zaczerwienione knykcie. Chcąc oszczędzić kilka nosów, wstałam powoli i położyłam rękę na jego mokrym, gorącym ramieniu.
- Oliver, chodź, wszystko mi opowiesz w samochodzie, okej? - spojrzałam w jego oczy, teraz bardzo ciemne i pełne goryczy. Pokiwał nieznacznie głową.
Miałam już go wyminąć i iść do wyjścia, gdy zauważyłam w tłumie przepychającego się Toma, który wcześniej bezzwłocznie wyszedł na poszukiwanie ojca. Ian opierał się na jego ramieniu, utykając lekko na prawą nogę. Miał rozcięty łuk brwiowy i podbite oko.
Spojrzałam oskarżycielsko na Olivera, który także obrócił się w ich kierunku.
- Co ty mu zrobiłeś?!
Nieważne, jak daleko posuwała się jego nienawiść do ojca, pobicie go było bestialskim posunięciem i nie mogłam uwierzyć, że przyszło mu to tak łatwo. Tego nie mógł zrobić Oliver, który zasypiał z otwartą buzią wtulony we mnie kurczowo jak dziecko. Ani ten sam, który obsypywał moją twarz pocałunkami. To zrobiła jakaś część go, której nie chciałam znać i akceptować.
- Proszę, chodźmy stąd. - niemal błagał.
- Najpierw powiedz mi, co to ma znaczyć!
- Emma, kurwa proszę, wszystko ci powiem tylko stąd chodźmy.
Zacisnęłam powieki, niemogąc patrzeć na ból malujący się w jego oczach, ale też powstrzymując łzy. Cała reszta siedziała cicho, jakgdyby wiedzieli, że wchodzenie między nas w takim momencie było wręcz samobójstwem. Bez słowa ruszyłam do wyjścia, a on tuż za mną. Zamówiliśmy taksówkę, o którą nie było ciężko, bo cały czas gdzieś jeździły. Nie mieliśmy ochoty rozmawiać o tak poważnych rzeczach przy gburowatym kierowcy, który nawet na nasze prośby nie chciał ściszyć lecącej w radiu elektrycznej muzyki, więc wstrzymaliśmy się aż do wejścia do naszego pokoju hotelowego.
- Czy teraz łaskawie mi coś wyjaśnisz? - usiadłam na łóżku po turecku, nie dbając o to, że podwinęła mi się sukienka i widać było moją bieliznę. On usiadł obok, jedną nogę spuszczając na podłogę.
- Zacznijmy od tego, że nie wiesz wszystkiego, Em. I może dlatego teraz uważasz mnie za pierdolonego świra. Ale... Ale może zacznijmy od początku. - wziął głęboki oddech i rozpoczął swoją historię. - Matka zostawiła nas, kiedy mieliśmy niewiele lat. Nigdy się nią nie przejmowałem. To ojciec nas wychowywał. Wszystko było całkiem spoko. Nigdy niczego nam nie brakowało i w ogóle... Może mieliśmy trochę braki w relacjach, ale kogo by to obchodziło. Wszystko grało póki... Tom nie wyjechał do szkoły. I w sumie to on zawsze stawiał mnie do pionu, wytyczał granice, bo sam miałem z tym problem. Wyobraź sobie, co się ze mną działo, kiedy go zabrakło. To wtedy ćpałem najwięcej. Tak poznałem chłopaków z zespołu, poza Jordanem. On dołączył niedawno, choć znamy się parę lat. Nie wszyscy brali, ale kumplowali się z dilerami. Ojciec sobie ze mną nie radził, nie wiedział jak do mnie mówić, bo cały czas byłem nieobecny i zawsze lekko na haju. A ja obwiniałem go o to, że ćpam, o to, że matka nas zostawiła, o to, że Tom wyjechał, bo z nim nie wytrzymywał. Może przeze mnie zaczął pić. A kiedy zaczął pić, stał się agresywny. Wracał wieczorem z pub'u i bił mnie. Pierwszy raz tylko dostałem z pięści w twarz. Każdy kolejny był gorszy. Chyba mu się to spodobało. A ja trochę nie chciałem w to wierzyć, a trochę byłem zbyt odurzony by wierzyć w cokolwiek. Któregoś razu... Któregoś razu pomyślałem, że z tym skończę. Napisałem list. Bardzo długi list. Chciałem zabić się w publicznej toalecie i zostawić na sobie ten list, żeby ludzie dowiedzieli się, jakim okropnym człowiekiem był mój ojciec. Ale wiesz... Ja też byłem okropny, jeśli nie gorszy od niego. Oboje nie wytrzymywaliśmy. Ale on jakby wyczuł, jakby co najmniej wiedział, co chcę zrobić i tej nocy odszedł. Resztę już znasz. A list spaliłem, jak wszystko inne, wszystkie zapiski o samobójstwie i plany. - zagryzł wargę i uniósł kącik ust w smutnym uśmiechu. - Szkoda, że nie mogę tego samego zrobić z pamięcią.
Po moich policzkach płynęły łzy. Kiedy zaczęłam płakać? Nawet nie zauważyłam kiedy ścisnęłam jego dłoń, a on zrobił to samo z moją.
- Nie miałam pojęcia, Oliver. Przepraszam.
- To nie twoja wina, kochana. To nie jest coś, czym chwale się każdemu. I wolałbym żeby to się nigdy nie wydarzyło.
Pokiwałam głową w zrozumieniu. Przetarłam policzki, pozbawiając się z nich łez.
- W "Don't go" Ian nie jest osobą, która odchodzi. On jest tym demonem, który na ciebie poluje, prawda? - zapytałam, a on wydał się zaskoczony, że o tym wspomniałam.
- Tak. I nie. Chciałem żeby odszedł, ten zły, który znęcał się nade mną. Ale nie chciałem by zupełnie odszedł. Ani Tom. Ani przyjaciele, których straciłem, kiedy zacząłem popadać w depresje. Sam od siebie odchodziłem. Wszystko było takie popieprzone...
- Wiesz, że ja nie odejdę, prawda? - zapytałam, widząc jak przeżywa w środku swój koszmar od nowa. - Chyba, że właśnie tego będziesz chciał.
- Nigdy bym tego nie chciał. To by mnie zniszczyło. - wymamrotał.
- Kocham cię. Tak strasznie cię kocham, Oliver. Dlaczego to przydarzyło się akurat tobie? - łzy znów napłynęły mi do oczu pod wpływem wizji dręczonego Olivera. Nigdy nie pomyślałabym, że można odczuwać fizyczny ból z powodu czyjejś przeszłości.
- Nie wiem, kochana.
- Przepraszam, że to zrobiłam. Że go zaprosiłam. Ale chciał tu przyjechać. Czy to coś znaczy?
- Mniej więcej tyle, że nigdy nie przestało bawić go pastwienie się nade mną. - mięśnie jego szczęki poruszyły się pod cienką skórą.
- Jestem pewna, że to nie dlatego. - potrząsnęłam głową i usadowiłam się głębiej na łóżku, przy oparciu. Oliver położył się obok mnie i przyciągnął tak, że leżałam na jego ramieniu.
- Więc twoim zdaniem dlaczego? - zapytał, kładąc podbródek na mojej głowie.
- Bo nigdy nie przestał cię kochać.

Zamknęłam oczy, czekając na jego odpowiedź. Nie wiem już, czy nastąpiła, czy nie, bo wyczerpany organizm odpłynął w sen szybciej, niż zdążyłam to zauważyć. Ale tak właśnie uważałam - że ojcowska miłość nie przeminęła i mimo wszystko Ian musiał pokonać coś w sobie żeby znów stanąć przed synem. Tak nie robią ludzie obojętni.
Zaczęłam porównywać jego sytuację ze swoją.
Skoro mimo tylu przejść ojcowska miłość nie wygasła to czy mimo przejść mogła jeszcze kiedyś pojawić się ta matczyna?

Postanowiłam, że kolejnego dnia zadzwonię do swojej matki.

___________________________
No i nie zdążyłam przed północą ;-; no ale jest obiecany drugi, jutro kolejny.
Miłej nocy/dnia ❤

She is my new drug [[Oli Sykes FF]]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz