Oliver
Rano obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Trochę wypiłem ostatniej nocy, ale nie tyle, by niczego nie pamiętać.
Pamiętałem dokładnie każde zdanie wypowiedziane przez Emmę. A szczegolnie deklarację spędzenia ze mną dzisiejszego dnia. Jednak całe przedpołudnie i popołudnie musiałem spędzić w studiu, nad mozolną pracą nad nowym albumem. Sto razy bardziej wolałbym spędzić ten dzień z Emmą - rozśmieszać ją, rozmawiać, przytulać...Od kiedy myślę o dziewczynach jako obiekt do przytulania? To zupełnie nie w moim stylu. Ale podoba mi się to.
O 17:21 wyszedłem ze studia i pojechałem prosto pod dom Emmy. Chłopaki chcieli wyciągnąć mnie na piwo, ale stanowczo im odmówiłem - nie mogłem znów pić, nie po tym jak zawiodłem Emmę wczorajszej nocy.
Kiedy wsiadła do mojego samochodu, nie mogłem się powstrzymać i na powitanie złożyłem na jej policzku buziaka. Wyglądała na zaskoczoną, a jednocześnie ucieszoną.Ma się ten urok osobisty.
Stwierdziłem, że nam obojgu przyda się trochę luzu i zabawy. Zabrałem ją więc do klubu. Ale nie takiego normalnego - tamten klub był specjalnie przystosowany dla osób takich jak ja - znanych. Wstęp miały osoby tylko ze specjalną wejściówką, w środku był całkowity zakaz fotografowania, żaden pismak nie miał prawa wstępu. Dlatego to miejsce było zupełnie bezpieczne i wiedziałem, że spodoba się Em.
- Ale nie będziemy pić? - zapytała z typową dla siebie ostrożnością.
- Tylko soczki pomarańczowe. - odparłem, a ona uśmiechnęła się z zadowoleniem.
Cały wieczór tańczyliśmy i rozmawialiśmy przy bezalkoholowych drinkach. Gdy ktoś próbował do mnie zagadać, szybko go zbywałem. Byłem tam z Emmą, a że wiedziałem iż nasz czas spędzony razem będzie ograniczony, chciałem spędzić go najlepiej jak można. Dużo śmiała się z mojego tańca - okej, nie jestem i nigdy nie byłem w tym najlepszy, ale skoro wywoływało to na jej twarzy uśmiech, stwierdziłem, że to nawet lepiej, że nie potrafię tego robić.
Zmęczeni i roześmiani, wyszliśmy z klubu około godziny 23.
- Było cudownie! Pójdziemy tam jeszcze kiedyś, prawda? - spojrzała na mnie błyszczącymi oczami. Miałem ochotę powiedzieć: dziewczyno, zabierałbym cię tam codziennie, aż do usranej śmierci, jeśli tylko nadal będzie sprawiać ci to taką przyjemność. Ale nie mogłem. Uznałem, że to jest dobry czas, by wyjaśnić kilka istotnych spraw.
- Em, właściwie to... Nie wiem, nie mam pojęcia, bo... - zacząłem się jąkać, nie wiedząc jak ubrać w słowa tą okrutną prawdę, że za kilka dni wyjeżdżam. Ale wtedy ona mnie uratowała w najprzyjemniejszy sposób, jaki istniał. Przycisnęła swoje wargi do moich, sprawiając, że coś we mnie umarło i narodziło się na nowo. Niesamowite uczucie. I przysięgam, że po raz pierwszy czułem aż tak wiele podczas zwykłego pocałunku, który nie był nawet namiętny. Był lekki, ciepły, bardzo ostrożny. Ale kiedy położyłem dłoń na jej policzku i przyciągnąłem do siebie, stał się trochę bardziej śmielszy. Czułem mrowienie w całym ciele. A ona uśmiechała się.
Nigdy bym nie pomyślał, że będę stać i całować się przed klubem z tą małą, zagubioną dziewczyną, którą zabrałem wtedy z ulicy. Wydwało się to tak dawno temu...
I wtedy usłyszałem dźwięk aparatu, a przed oczami zobaczyłem błysk.
- Hej, zakochańce, spójrzcie tutaj! - krzyknął ktoś, a ja odwróciłem się i zobaczyłem otyłego pismaka z dużym aparatem wycelowanym w naszym kierunku. Zamarłem.
Nim zdążyliśmy zareagować, zrobił nam jeszcze kilka zdjęć, a zaraz potem ochorna klubu go unieszkodliwiła. Miałem nadzieję, że każą usunąć mu wszystkie zdjęcia, bo inaczej... Mieliśmy przejebane.
- Chodź, szybko. - wziąłem ją za rękę i popędziliśmy do samochodu.
Uderzyłem dłońmi o kierownicę, dając upust swojej złości.
- Kurwa! - krzyknąłem. - Kurwa, kurwa, kurwa!
- Czemu tak się denerwujesz? - Emma położyła dłoń na mojej i trochę mnie to uspokoiło
- Nie rozumiesz? Już widzę te nagłówki... Oliver Sykes z dziewczyną! Kim jest ta śliczna brunetka! Kurwa, nie ich pierdolony interes, a i tak zawsze wszystko niszczą.
- Oliver, to nic, po prostu to olej...
- Em, to nie takie proste. Fanki cię znienawidzą, znienawidzą mnie, cały cholerny zespół. To niebezpieczne nawet dla ciebie! A ja naprawdę nie chcę, żeby coś ci się stało, rozumiesz?
Pokiwała głową, patrząc na mnie z lekkim strachem. I znów nie mogłem się powstrzymać - nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją, tym razem prosto w usta.
Nasz drugi pocałunek. Tym razem śmielszy, mocniejszy. Nadal tak samo wspaniały.
- Jedziemy do mnie? - zapytałem, gdy się od siebie odsunęliśmy.
- Zero podtekstów? - zapytała, uśmiechając się ledwo zauważalnie.
- Zero podtekstów. - obiecałem, choć wcale nie byłem pewny, że tej obietnicy dotrzymam.
- A szkoda. - uśmiechnęła się figlarnie i gdybym miał do tego skłonności, zapewne bym się zarumienił.Powiesz jej jutro, niech dziś już się nie martwi. Jutro. Jutro jej powiem.
CZYTASZ
She is my new drug [[Oli Sykes FF]]
FanfictionEmma jest córką narkomanki i prostytutki - jej życie nie jest kolorowe. Nienawidzi narkotyków, pijaństwa i wszystkiego, co przypomina dramat jej matki. Jak zatem narkotyki sprawiły, że drogi Emmy i Olivera się skrzyżowały? Jeden koncert nieznanego j...