Rozdział ósmy

709 72 16
                                    

Oliver

Tydzień upłynął nam niemal jednakowo - próby, kolejne spotkania, burze mózgów nad muzyką i tekstami, wywiady, koncerty i sesje zdjęciowe. Rzadko mieliśmy czas na zupełny odpoczynek i już nie mogłem się doczekać, aż cała ta bieganina wokół nowego albumu się skończy. Ale miało to nadejść dopiero za kilka tygodni.

Emma nie rozstawała się ze swoim łańcuszkiem - co bardzo mnie cieszyło, bo wyglądała w nim ślicznie i widać było, że sprawia jej dużą radość. Wykształcił się u niej nowy odruch - kiedy stawała się zdenerwowana, albo zawstydzona, sięgała do zawieszki i zaczynała się nią bawić. To całkiem słodkie.

Tego dnia mieliśmy wolne popołudnie (nareszcie). Emma uparła się żeby pójść do klubu. Jordan jej wtórował, a zaraz po nim pozostali. Powiedzieli, że chcą się odmóżdżyć i porządnie się napić. To znaczy ja nie piłem. Za to chłopaki sobie nie szczędzili. Usiedliśmy przy okrągłym stole niczym rycerze (z czego trójka napierdolona jak messerschmity) i gadaliśmy. Emma śmiała się tak, że prawie zsiniała na twarzy. Rzeczywiście, Matt, Matt i Jordan pijani potrafią być bardzo zabawni. Ale i cholernie głupi.
- Ej, Matt, a pamiętasz jak kiedyś naszczałeś do lodówki, bo chciałeś sprawdzić czy mocz zamarznie? - przypomniałem, akurat gdy wspominaliśmy wszystkie nasze pijańskie przygody.
- Kuuurwa, no raczej. - zaśmiał się głośno, ściągając na siebie spojrzenia osób z sąsiedniego stolika. - A się Jordan zdziwił jak jadł serek na śniadanie.

- Nie przypominaj! Nie przypominaj! - Jordan zakrył uszy i zachichotał. Zaczęliśmy się śmiać, a gdy nastała chwila ciszy, Jordan spojrzał w komórkę, a zaraz potem na Emmę.

- Hej, Em. Mogę cię prosić na chwilę? - zapytał. Zerknąłem na Emmę, ale nie wydawała się zdziwiona. Jordan też wyglądał bardzo spokojnie.

- Niby po co? - zapytałem, patrząc jak wstają.
Pochyliła się nade mną i wyszeptała: - Teraz moja kolej na prezent... - po czym odsunęła się i odeszła za Jordanem.

Okeeej, cokolwiek kombinują, nie może wyjść z tego nic dobrego, jeśli kombinują to razem.

Nie wracali przez kilka minut. Najdłuższych kilka minut mojego życia. Nie wiedziałem, czy byłem podekscytowany czy zmartwiony. Może jedno i drugie.

W końcu zauważyłem Emmę, idącą sprężystym krokiem, niemal podskakującą. Stanęła za mną i zakryła mi oczy.

- Em, co robisz? - zaśmiałem się, choć byłem dość podenerwowany.

- Chodź, Jo. - zawołała, ignorując moje pytanie. Po kilku sekundach Emma w końcu ściągnęła dłonie z moich oczu. Czerwony reflektor oświetlający parkiet błysnął prosto w moje oczy więc przez chwilę nie widziałem niczego konkretnego. Do momentu, aż mój wzrok padł na siwiejącego mężczyznę, a obok niego dziwnie znajomego czarnowłosego chłopaka. Nie rozpoznałem ich od razu. A kiedy do mnie dotarło, kim są, nie mogłem ruszyć się z miejsca.

Na widok swojego ojca jakiś dziwny, paraliżujący prąd przeszedł przez cały mój kręgosłup. Nie zmienił się wiele, ale wyglądał jak obcy. Nie widziałem go tyle lat. Tyle pieprzonych lat, od kiedy zatrzasnął za sobą drzwi i pozwolił mi opaść na samo dno. A teraz stał przede mną, jak gdyby nigdy nic. Jakby po prostu wyszedł do sklepu i wrócił osiem lat później. Zaraz obok niego stał Tom, mój brat. Zmienił się odkąd widziałem go ostatni raz, rok temu. Ściął włosy i zapuścił brodę. Nie wyglądał już jak chłopiec, tylko jak mężczyzna. Ale z jego obecności nawet się ucieszyłem. Nie mogę powiedzieć tego samego o ojcu.

Kiedy minął pierwszy szok, zapytałem siebie w duchu - dlaczego tu właściwie są? I wtedy mój wzrok padł na Emmę i Jordana.

- Co to ma znaczyć? - zapytałem, patrząc głównie na Jordana, bo mogłem się domyślić, że to bardziej jego sprawka niż Emmy. Ona nigdy nie wpadłaby na taki głupi pomysł.

- Pomyśleliśmy, że... Że chciałbyś trochę uporządkować w swoim życiu, kiedy no wiesz, masz Emmę i wszystko idzie całkiem spoko, to przydałoby się załatwić jeszcze inne sprawy. - mówiąc trochę bełkotał. Był już nieźle wstawiony.

Przez chwilę tylko oddychałem miarowo, starając się powstrzymać gniew najdłużej, jak mogłem. Jeśli wtedy bym wybuchł wszyscy byliby na mnie źli, a najbardziej Emma. Ta świadomość trzymała mnie we względnym pionie.

- Wszystko było, kurwa, cudownie ułożone. I ty rezolutnie postanowiłeś to rozpierdolić. - cedziłem każde słowo, zachowując cichy ton. Starałem się nie patrzeć ani na ojca ani na brata, skupiając się całkowicie na Jordanie.

- Właściwie - wtrąciła Emma. - to był też trochę mój pomysł.

Teraz przeniosłem wzrok na nią. Ale, o dziwo, nie czułem złości. Emma nie wiedziała wszystkiego, co wiedział Jordan. Nie była ze mną tak długo jak on, jeszcze wiele nie widziała. I tak miało pozostać, aż nie uznałbym za stosowne żeby ją uświadamiać. Nie potrafiłem jej winić.

- Oliver. - odezwał się ktoś zachrypniętym głosem. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to mój ojciec. Nie powiedział do mnie "synu', co sprawiło, że poczułem ogromną ulgę i zawód jednocześnie. - Czy moglibyśmy... Porozmawiać? - powiedział cicho. Był taki ostrożny, jakby krok po kroku zbliżał się do środka jeziora po niezwykle cienkim lodzie. Jedno słowo i zapadnie się w zimną wodę. Nikt nie miał zamiaru pomóc mu z niej wyjść. Na pewno nie ja.

Patrzyłem na niego w milczeniu, właściwie nie widząc, co odpowiedzieć. Zgodzić się? Wyśmiać go? Wyjść?

- Tato... Może najpierw ja z nim porozmawiam. - zaoferował Tom i byłem mu za to tak zajebiście wdzięczny, że niemal się do niego uśmiechnąłem. Ojciec pokiwał tylko głową. Wstałem, bo nie zamierzałem rozmawiać z Tomem ani przy takiej głośnej muzyce, ani w tym towarzystwie. Idąc za nim na strzeżony parking zastanawiałem się, czy ktokolwiek z zespołu poza Em i Jordanem o tym wiedział. Zdaje się, że tylko oni brali udział w tym przedstawieniu. I jeśli myśleli, że sprawią mi tym jakąś przysługę, to cholernie się mylili.

Przez cały czas byłem w takim szoku, że nawet nie zauważyłem, kiedy znalazłem się w objęciach brata.

________________________________

Miałam dziś taką blokadę twórczą, że rozdział wyszedł nie dość, że słaby to jeszcze o wiele krótszy... Mam nadzieję, że jutro mi przejdzie i wyjdzie coś fajnego;)

A jeśli chodzi o Emme to jestem między Arianą Grande a Seleną Gomez (bo obie są takie małe i słodziutkie xd). Także napiszcie, która bardziej by Wam pasowała.

Ariana

Selena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Selena

Selena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
She is my new drug [[Oli Sykes FF]]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz