Wyszłam przed hotel i znalazłam się w samym centrum ludzkiej masy. W pobliżu znajdował się pasaż handlowy więc ludzie obładowani mniejszymi lub większymi torbami rozchodzili się w różnych kierunkach. Okropnie boję się takich nieskoordynowanych tłumów. Mam przeczucie, że zaraz mnie porwą i nie będę mogła odnaleźć drogi powrotnej. Ale o zawróceniu do hotelu nie było mowy - Oliver miał przemyśleć swoje idiotyczne zachowanie... Boże, mówię jakbym była jego matką. Za to on zachowywał się jak dziecko, więc jakby nie było, wszystko pasowało.
Postarałam się zignorować narastającą we mnie panikę i powoli dołączyłam do wiru ludzi. Było jeszcze jasno, choć niebo przybrało pomarańczowy odcień zwiastujący nadchodzący wieczór.
Wiecie, co potrafi najlepiej na świecie rozweselić po kłótni z chłopakiem? Nowa książka. I muffinka z dużą ilością mlecznej czekolady, ale stojąc przy ladzie w pobliskim Starbucksie uświadomiłam sobie, że jedna nie wystarczy - kupiłam więc dwie.Może jak pójdzie mi w cycki to ten dureń przestanie latać do innej dziewczyny.
Pomyślałam półżartem. Po pierwsze, nie wiadomo, czy Oliver mnie zdradzał. Po drugie, wszyscy wiemy, że słodycze nie idą w cycki.
Zaraz potem poszłam do pierwszej napotkanej księgarni. Roiło się w niej od kulinarnych, sportowych i autobiograficznych lektur. Zauważyłam nawet taką, która w swojej treści kryła jedynie całą masę selfie Kim Kardashian (masakra, kto to kupuje?). Musiałam przejść kilka dobrych regałów, by trafić na jeden mały z fantastyką, a zaraz obok niej jeszcze mniejszy z romansami. Czy ludzie w Bostonie w ogóle nie czytają fikcji? Wzięłam z regału pierwszą lepszą książkę, której okładka mi się spodobała (tak, tak "nie oceniaj książki po okładce", ale ta była naprawdę śliczna!) i poszłam z nią do kasy. Kiedy wyszłam, przyjrzałam się jej dokładnie.
"Gwiazda rocka zakochuje się w nastolatce podczas jednego z koncertów. Od tego momentu życie obojga zamienia się w bajkę! Sprawdź ich historię i przekonaj się..."
To jakiś, kurwa, żart?, pomyślałam i przez chwilę rozważałam czy nie zawrócić i jej oddać. Ale w końcu stwierdziłam, że ta książka może pomóc mi zobaczyć, czy tylko ja na świecie zmierzam się z problemami, jakie mam.
Powoli, niechętnie zaczęłam wracać do hotelu. Nie wiedziałam ile trwa u Olivera haj po marihuanie, ale miałam nadzieję, że w tą godzinę mojej nieobecności zdołał się już ogarnąć. Zapukałam do drzwi. Po dosłownie dwóch sekundach otworzyły się gwałtownie i nim zdążyłam zrobić cokolwiek, Oliver zamknął mnie w uścisku swoich nagich ramion.
- Przepraszam. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. - zawodził jak małe dziecko, które stłukło ulubiony wazon matki. Nie odwzajemniłam uścisku, chciałam, żeby jeszcze trochę targały nim wyrzuty sumienia. Odsunął się ode mnie o krok i przyjrzał się uważnie.
- Gdzie byłaś?
- A co cię to obchodzi? - prychnęłam i wyminęłam go. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozwiązywać buty, ale on szybko uklęknął i zrobił to za mnie, łącznie ze ściągnięciem ich.
Teraz zachciało mu się bawić w dżentelmena...
- Emma, posłuchaj. - nadal tkwił na kolanach i w tej pozycji nasze twarze były na równym poziomie. - Przepraszam, że tak nagle wyszedłem. To miał być... - sięgnął ręką do tylnej kieszeni. - To miał być prezent na naszą miesięcznicę za kilka dni. - wyjął małe, granatowe pudełeczko. - Ale jednak chcę dać ci to dzisiaj. No wiesz, w ramach przeprosin... - otworzył je powoli, a moim oczom ukazało się coś pięknego. Na wykonanym ze srebra delikatnym łańcuszku wisiało równie delikatne płaskie serduszko. Gdy bardziej się mu przyjrzałam, zauważyłam widoczny tylko z bliska wygrawerowany napis - You could lock me up in your heart and throw away the key.
CZYTASZ
She is my new drug [[Oli Sykes FF]]
FanficEmma jest córką narkomanki i prostytutki - jej życie nie jest kolorowe. Nienawidzi narkotyków, pijaństwa i wszystkiego, co przypomina dramat jej matki. Jak zatem narkotyki sprawiły, że drogi Emmy i Olivera się skrzyżowały? Jeden koncert nieznanego j...