Oliver
- I naprawdę chcesz jechać? - zapytałem, zaraz po tym, kiedy ze łzami w oczach opowiedziała mi, co stało się dzisiejszego popołudnia. Starłem kciukiem z jej policzka pojedynczą łzę i zauważyłem, że kącik jej ust drga.
- Tak. Wiem, to może wydawać się głupie, bo nigdy nie przejmowałam się matką, ale czuję... Nie wiem, co czuję. Po prostu chcę tam być... - pociągnęła nosem i założyła włosy za ucho. Nie powinienem myśleć o tym, jaka jest piękna, kiedy płakała i mówiła o umierającej matce, ale tak właśnie było.
- Jeśli tego potrzebujesz... Okej. Załatwię coś, najszybszy lot.
- Naprawdę? - uniosła na mnie pełen nadzei wzrok.
- Naprawdę. - uśmiechnąłem się lekko, a ona odpowiedziała tym samym. Zarzuciła mi ręce na szyję i wtuliła się we mnie mocno, długo się nie odsuwając, jakby już zaczynała tęsknić. Pachniała poziomkami.
- Ale mam jeden warunek. - powiedziałem po chwili. Uniosła głowę, ale nadal trzymała ręce na moich ramionach, chowając dłonie w moich włosach.
- Nie pojedziesz sama. Porozmawiam z Tom'em, na pewno się zgodzi. I tak nie ma nic do roboty poza tym, mówił, że polubiliście się kiedy byliście na mieście.
- Powiedział ci? - wydawała się zdziwiona.
- Tak, dlaczego miałby nie mówić? - wzruszyłem ramionami. - Aha i jeszcze jedno. Wracasz do mnie od razu, jak wszystko już ułożysz, okej? Od razu.
- Nie zostane tam dłużej, niż to konieczne. - uśmiechnęła się delikatnie i przybliżyła twarz do mojej, składając na moich ustach słodki pocałunek.
- Zadzwonię do Tom'a i zobaczę o której masz lot.
Pokiwała głową i pozwoliła mi wstać.
Jak podejrzewałem, Tom chętnie się zgodził. To do mnie trochę niepodobne, że puszczałem Emmę w podróż z innym facetem, ale o Toma byłem akurat dziwnie spokojny. To mój brat, ufałem mu i wiedziałem, że kto jak kto, ale on nie będzie odpierdalał głupot.
- Okej, samolot odlatuje dokładnie o 20:35, więc masz jeszcze dwie godziny. Rano powinnaś być na miejscu. Kupiłem ostatni bilet i... Ja pierdole...
- Co? - spojrzała na mnie zaniepokojona.
- Chyba nie jestem gotowy żebyś wyjeżdżała. To się zadziało tak, kurwa, szybko...
- Oli, ale nie wyjeżdżam na zawsze. Wrócę do ciebie szybciej niż zauważysz mój brak. - podeszła do mnie i położyła na mojej twarzy swoją malutką dłoń.
- Wiem, kochana. - zdjąłem jej rękę z mojego policzka i ucałowałem ją.***
- Wzięłaś wszystko?
- Tak, Oli.
- Wystarczy ci ubrań?
- Tak, Oli.
- Zrobiłem ci kanapki na podróż. Wzięłaś je, prawda?
- Tak.
- A masz ładowarkę do telefonu? Jakby co mam przy sobie i...
- Oliver, mam zupełnie wszystko czego mi potrzeba. Ale jesteś słodki, kiedy się martwisz. - uśmiechnęła się i stanęła na palcach, cmokając mnie w policzek. Staliśmy na lotnisku i mieliśmy jeszcze piętnaście minut zanim Emma musiała wejść do samolotu. Ubrałem wielkie, czarne okulary i czapkę, starając się ukryć swoją tożsamość.
- Słodki? Dziewczyno, jestem gwiazdą metalu, a nie szczeniaczkiem. - udałem, że się obrażam.
- Jesteś najsłodszą gwiazdą metalu, jaką znam.
Teraz to ja pochyliłem się, żeby pocałować ją prosto w usta.
- Już tęsknię. - powiedziałem, nie odsuwając twarzy od jej twarzy. Patrzyliśmy sobie w oczy z tak bliska, że było to nawet zabawne.
- Kocham cię, wiesz? - wyszeptała.
- Wiem. - odpowiedziałem, wiedząc, że zbiję ją tym z tropu.
- Wiesz? To wszystko? - odsunęła się o kroczek, patrząc na mnie spod uniesionych brwi. Zagryzłem wargę, by powstrzymać uśmiech. Wzruszyłem ramionami.
- Aha. - odwróciła się i odeszła kilka kroków. Zostawiłem walizkę, którą trzynałem przy sobie i dogoniłem ją dwoma susami, chwytając od tyłu. Uniosłem ją do góry, a ona wierzgała nogami w geście protestu.
- Oliver, wariacie, postaw mnie! - krzyczała, ale między jej słowa wdzierał się śmiech.
Zgodnie z jej życzeniem, postawiłem ją na ziemi i odwróciłem do siebie, obsypując jej twarz pocałunkami.
- Kocham cię najbardziej na świecie. - powiedziałem cicho, tak by tylko ona mogła to usłyszeć. Cały czas się uśmiechała.
- Dobra gołąbeczki, jeśli nie chcemy przegapić lotu, musimy iść. - powiedział Tom, który pojawił się dosłownie znikąd. Nagle całe rozbawienie gdzieś wyparowało. Spojrzałem smutno na Emmę, która przylgnęła do mnie całym swoim ciałem. Jak na kogoś tak malutkiego, miała uścisk porównywalny do niedźwiedzicy.
Ostatni raz się pocałowaliśmy, długo i powoli, jakby ten pocałunek miał wystarczyć nam na każdy dzień rozłąki.
- Będę dzwonił.
- Ja też.
- Kocham cię.
- Też cię kocham.
- Ja pierdole, jakie to słodkie. Zaraz się porzygam.
Oboje spojrzeliśmy na Toma zdegustowani, że przerwał nasze pożegnanie.
- Sklej się stulejarzu. I pilnuj mojej dziewczynki. - pocałowałem ją w czubek głowy i wypuściłem z objęć, pozwalając jej stanąć obok Toma.
- Nie powiedziałaś mu jeszcze o tych zaplanowanych na jutro orgiach? - wymienili rozbawione spojrzenia, a mnie zrobiło się gorąco.
- Co? - spoglądałem to na jedno, to na drugie.
- Jezu, żartuję. Miłość totalnie odebrała ci poczucie humoru. - przewrócił oczami, po czym podszedł do mnie, wyciągając rękę. Zbliśmy piątkę. - Trzymaj się. Obiecuję, że będę jej strzegł jak oka w głowie. Będę łamał każdego penisa, który się do niej zbliży. Będę jebanym aniołem stróżem twojej dziewczyny. - położył dłoń na piersi, udając, że składa przysięgę.
- No ja myślę. - posłałem mu uśmiech i podszedłem do Emmy, ostatni raz ją przytulając.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Patrzyłem za nimi jak odchodzą. Tom wziął od Emmy walizkę. To dobry chłopak, wiedziałem, że odpowiednio się nią zaopiekuje. Sam chciałem z nią jechać, ale nie mogłem - byliśmy z zespołem w szczytowej formie, ciągle musieliśmy to wykorzystywać. Z każdym dniem mieliśmy więcej materiału i jeśli dalej by tak poszło, do końca miesiąca mielibyśmy pierwowzór całego albumu.
Kiedy zniknęli z zasięgu mojego wzroku, wyszedłem samotnie z lotniska. Czekając na Tobiego, wysłałem SMSa do wszystkich chłopaków z zespołu."To kiedy pijemy??"
_____________________________
Pykło 3000 wyświetleń ❤ cieszę się, że tak się udzielacie i żyjecie tą historią - to jest cudowne!
Buziaki, kocham Was! :*
CZYTASZ
She is my new drug [[Oli Sykes FF]]
Fiksi PenggemarEmma jest córką narkomanki i prostytutki - jej życie nie jest kolorowe. Nienawidzi narkotyków, pijaństwa i wszystkiego, co przypomina dramat jej matki. Jak zatem narkotyki sprawiły, że drogi Emmy i Olivera się skrzyżowały? Jeden koncert nieznanego j...