Więc mu opowiedziałam. Wszystko.
To do mnie niepodobne, bo zwykle nawet myślenie o tym przychodziło mi z trudem. Ale Oliver wysłuchał bez żadnego spięcia, a w co boleśniejszych momentach ścierał mi z policzków łzy.
- Wiesz... - zaczął niepewnie i mocniej ścisnął moją dłoń, którą złapał, by dodać mi otuchy. - Mój ojciec, gdy miałem siedemnaście lat, zostawił mnie. To moja wina, byłem głupi, ćpałem, piłem, zachłysnąłem się tym wszystkim. Nie potrafiłem odmówić. A może po prostu nie chciałem odmawiać... I pewnego dnia wyszedł. Powiedział, żebym robił, co chce. A ja miałem tylko jego, Em. - rzucił mi tak smutne spojrzenie, że teraz to ja ściskałam jego dłoń. Splotłam nasze palce.
- Nie rób tego swojej matce. Nie zostawiaj jej, ok? Wcale nie będzie lepiej... Będzie gorzej. Z żalu nie zacznie żyć normalnie.
Pokiwałam głową i położyłam ją na ramieniu Olivera. Przez te kilka godzin stał mi się prawie tak samo bliski jak Kay.
- A mama? - zapytałam.
- Nie mam pojęcia. Ojciec mówił, że zostawiła go niedługo po moim urodzeniu. Brat lepiej ją pamięta, ale też nie za dobrze. Teraz wyjechał do Ameryki, to znaczy Tom, mój brat.
- Utrzymujecie kontakt?
Pokiwał głową.
- Tak, ale to nie jest to samo, co kiedyś.
- Rozumiem.
Nie wiem, ile siedzieliśmy tak rozmawiając. Za oknem słońce zaczęło barwić niebo na różowo i pomarańczowo, sprawiając, że i kremowe ściany mojego pokoju nabrały różowawej poświaty.
Ułożyliśmy się obok siebie na poduszce. Oliver dotknął smukłym palcem mojego policzka, sprawiając, że od razu wykwitł na nim rumieniec. Zbliżył się jeszcze bardziej i jeszcze. Czułam na twarzy jego spokojny oddech, który chłodził moje rozpalone policzki. Jeszcze kilka centymetrów i...
Telefon Olivera zawibrował.
- Przepraszam, muszę... - sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyjął z niej swojego Iphona.
Czar prysł.
- Tak?... Nie.... Matt, kurwa, nie teraz... Powiedz mu, że będę jutro... Nie! Nie, Jezu, no po prostu to powiedz... Gówno mnie to obchodzi!... Ta... No... Za piętnaście minut. Pa. - cisnął telefon ze złością na materac.
- Co jest? - podniosłam się i usiadłam.
- Nie wiem, każą mi przyjechać do studia... Ponoć zajebiście pilne. Ale sam nie wiem, czy chcę tam jechać. - przeczesał dłonią swoje czarne włosy.
- Skoro to tak pilne, może lepiej będzie, jak pojedziesz. A my spotkamy się jutro, pamiętasz?
- No tak.
- Więc wstawaj i idź robić karierę. - uśmiechnęłam się do niego.
- Karierę? Kochana, ja już dawno zrobiłem karierę. - wstał i oparł się o framugę drzwi.Kochana... Tak proste słowo, tak pięknie brzmiało w jego ustach.
- Och, więc teraz jesteś wielką gwiazdą, nie potrzebującą nikogo i niczego? - wstałam i stanęłam naprzeciwko niego, zaplatając ramiona na piersi.
- Coś w tym stylu. - wzruszył ramionami i przyciągnął mnie do siebie, łapiąc za moje biodra. Patrzył na mnie z góry i uśmiechał się lekko, a ja mogłam przysiąc, że te pierdyliard motylków w moim brzuchu, zaraz mnie rozerwie.
Jedną dłoń położył na moim policzku. Patrzył na mnie tak intensywnie, że czułam jak płonie mi twarz. Pochylał się powoli, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Nagle drzwi otworzyły się, a my oparci na nich, niemal runęliśmy na ziemię.
- Mogę wiedzieć co tu się dzieje? - Alis miała gniewny wzrok. Dopiero wróciła z pracy, bo miała na sobie białą koszulę z granatową marynarką.
Otworzyłam pare razy buzię, chcąc coś powiedzieć, ale byłam tak zaskoczona, że nie potrafiłam wykrztusić słowa.
- Właściwie to nic się nie dzieje. - powiedział Oliver. Nagle stał się tym samym, pewnym siebie chłopakiem z klubowej toalety. Szczera, nieco roztrzęsiona część Olivera sprzed kilku minut gdzieś wyparowała.
- Ty zapewne jesteś siostrą Em. Oliver. - podał jej rękę, którą Alis zmierzyła od góry do dołu. Zapomniałam, że od zawsze uważała wytatuowanych ludzi za recydywistów i zbrodniarzy.
Nie odwzajemniła powitalnego gestu.
- Alis. - powiedziała i odsunęła się o krok. - A kolega już chyba pójdzie.
Oliver pokiwał głową i wyszedł na korytarz, rzucając mi jeszcze pokrzepiające spojrzenie.
Za to mój wzrok, który padł na Alis, wcale nie był już tak serdeczny.
- Zadzwonie. - powiedział i uśmiechnął się lekko. Pokiwałam głową.
Nie chciałam, żeby wychodził, bo zbyt polubiłam jego towarzystwo. Jednocześnie wiedziałam, że gdy wyjdzie, Alis nie będzie miała dla mnie litości. Zacznie wypytywać i prawić morały, porównywać mnie do matki.
I nie myliłam się. Gdy tylko drzwi zamknęły się za Oliverem, Alis na mnie naskoczyła. Jak dobrze, że nauczyłam się wyłączać słuch...
_____________________________
Pierwsze 200 wyświetleń :D super, bardzo się cieszę, że podoba się Wam opowiadanie ❤ w następnym rozdziale będzie... goręcej:)) Ale to dopiero jutro.
Miłego dnia!
![](https://img.wattpad.com/cover/76658063-288-k106157.jpg)
CZYTASZ
She is my new drug [[Oli Sykes FF]]
FanfictionEmma jest córką narkomanki i prostytutki - jej życie nie jest kolorowe. Nienawidzi narkotyków, pijaństwa i wszystkiego, co przypomina dramat jej matki. Jak zatem narkotyki sprawiły, że drogi Emmy i Olivera się skrzyżowały? Jeden koncert nieznanego j...