64/2cz

549 29 8
                                    

*Szczecin...ZAJEBIŚCIE!(wyczujcie sarkazm ok?)*

Nie teraz...

-Cco ty tu robisz?-zapytałam wstając i otrzepując się z piasku.
-Przyjechałem na wakacje,a po za tym wszystkiego najlepszego z okazji jutrzejszych urodzin.-chcial pocałowac mnie w polik,ale się odsunęłam.
-Skąd ty...
-Jakbym mógl zapomnieć o urodzinach mojego słonka?- na to słowo aż przeszły mnie ciarki.
-Nie.Jestem.Twoim.Słonkiem.-wycedziłam przez zęby.
-Brakuje mi ciebie...
-Ale mi ciebie nie. To rozdział zamknięty. Mam chłopaka i jestem szczęśliwa!-krzyknęłam i go wyminęłam.
-Stój!-krzyknął i złapał mnie za nadgarstek.
-Weż tą r...
-Ey. Nie pozwalaj sobie. Tylko ja ją mogę łapać za nadgarstek.-powiedzial mój zbawca.
-Dobra...-powiedzial mój oprawca i odszedł.
-Kto to był?-zapytał Leo kładąc swoją ręke na moim ramieniu.
-Niie wiem...nie znam go.
-Ale wszystko okej?
-Tak jasne.-odpowiedziałam.
                   (...)
Martyne dawno wróciła. Powiedziała,że jej KOLEGA przyjdzie na moje urodziny.
No i fajnie.

-Gramy w nigdy przenigdy?-zapytał Lukas,gdy wszyscy siedzieli w salonie.
-TAK!-krzyknęliśmy na raz.

*w grze chodzi o to,że zawodnicy siadają w kole.
Przynosimy na tacy w kieliszkach(w ich przypadku wódke lub inny napój) i nalewamy do naczynia.
Pierwsza osoba mówi np. Zdanie "nigdy przenigdy nie brałem narkotyków" osoby,które nie brały świństwa,nie piją. Osoby,które brały piją. I tak każdy i każdy,a gra się ciągnie.*

Gdy wszyscy siedzieli w kole,ja poszłam po tacę z kieliszkami i wódką. Wkońcu jesteśmy prawie dorośli...Tsaa...

-Kto zaczyna?-zapytał Charls.
-Ja mogę.-zaczęła Martyne.
-Ok.
-"Nigdy,przenigdy" się nie całowałam.-na to wszyscy się napili.-teraz ty Olivia.
-"Nigdy,przenigdy" nie złamałam prawa.-na to tylko dziewczyny się nie napiły.
Moja kolej.
-"Nigdy,przenigdy" się nie zakochałam.-nikt się nie napił. Nawet Leo...ehh...
Teraz mój chłopak. Ale to fajnie brzmi!
-"Nigdy,przenigdy" się nie pieprzyłem.JESZCZE.-powiedział podkreślając JESZCZE. Na te słowa mh dziewczyny się nie napiłyśmy,ale za to chłopaki po połowie kieliszka. Co oni knują?!
*******
-Idziemy się przejść?-zapytałam,gdy byłam wtulona w bruneta.
-Okej.-powiedział po czym wstaliśmy.

Gdy byliśmy na dole krzyknęłam informując,że wychodzimy.
*******
-Leo mogę się ciebie o coś zapytać?-zapytałam
-Jasne skarbie.
-Czemu wypiłes wtedy pół kieliszka?-zapytałam na co lekko się zaśmiałam.
-To...To niech zostanie moją słodką tajemnicą na chwilkę okej?-zapytał cmokając mnie w czoło.
-Aha. I jeszcze jedno. Wytłumacz mi jeszcz raz. Czemu tak nerwowo zareagowałeś na wieść,że Aghata wyjechała?
-Em...wiesz co? Zaschnęło mi w gardle. Idziemy do Costa Coffee?
-Leo...nie zmieniaj tematu.
-Ale nie chcę o tym rozmawiać.
-Leo do cholery! Jestem twoją dziewczyną i mam prawo wiedzieć co grozi tobie i twoim bliskim!
-Ona chce nas zniszczyć, rozumiesz?!-krzyknął i odbiegł.
-Leo!-krzyczałam ale nawet się nie obejrzał.
Zrezygnowana

Ona chce nas zniszczyć?
O co tu do cholery chodzi?!
Najpierw ten idiota,
A teraz dowiaduję się,
Że mojemu chłopakowi
I jego rodzinie coś zagraża,
A ja nawet nie umiem im pomóc!

-Hej... Co się stało?-zapytał dobrze znany mi głos.
-Odwal się odemnie Ash!-krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę domku

******************
Heej.
Mam takie przeczucie,że mam takie pomysły na rozdziały i...przemyślę czy za niedługo będziemy kończyć!!

Mam ultimatum!
3★ i 4💭 kolejny rozdział!!

Marika💙

Can I Call You My Babe•L.D• 2cz. Hopeful||L.D||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz