•73•

563 29 3
                                        

A w nich ujrzałam...

Największego, irytującego, chorego psychicznie, jebniętego ,powalonego, debilicznego ,idiote świata.(Czyt.Leondre)

Pewna otworzyłam drzwi.

-Proszę wysłuchaj mnie.

-Ehe...przypomniałeś sobie o mnie godzinę po tym jak od ciebie wyszłam... Super.

-Aghata mnie zatrzymała...

-Właśnie...-powiedziałam,a za brunetem zauważyłam somochód na mojej posesji.

-Wysłuchaj mnie.-wyszeptał łapiąc mnie za nadgarstki.

-Przepraszam Leo,ale ja już muszę iść.-powiedziałam wyrywając się,zamykając drzwi i wymijając chłopaka.

-Gdzie jedziesz?-zapytał odwracając mnie w swoją stronę,ale ja spuściłam wzrok na beton.-Spójrz na mnie.

-Nie mogę teraz Leo.-powiedziałam odchodząc.

Weszłam do samochodu siostry.

-Pokłóciliście się?-zapytała ruszając

-Tsak...ale to długa historia...

-Eh...Jak będziemy wracać zostanę u ciebie i zrobimy damski wieczór. Co ty na to?

-No mi pasuje,ale Matt zostanie sam?

-Eh...tak jakby też się pokłóciliśmy,ale to też długa historia.

-Oksi.

***

Jesteśmy na miescu i wysiadamy z samochodu.

-I co jak mnie wkurzą?-zapytałam.

-To...to wychodzimy sis.-powiedziała otwierajac drzwi na co weszłyśmy do restauracji

Podeszłyśmy do miejsca,w którym stoi pani  i zaznacza rezerwacje(aj dont noł jak to się pisze lel).

- Dobry wieczór! My pod nazwisko Himbl.-powiedziała siostra.

-Dobry wieczór! Stolik numer 13. Smacznego życzę!-odpowiedziała i miło się uśmiechnęła.

-Okej. Dziękujemy.-odpowiedziała i ruszyłyśmy w stronę naszego miejsca.

Już z daleka było widać ryje tych tlenionych bab i mojego ojca.

Uhhhg

-Dobry wieczór...-odpowiedziałyśmy łącznie.

-Hej dziewczyczy. Siadajcie!-powiedział ojciec.

A one siedziały tak jak siedziały... Eh...

-To o czym chciałeś pogadać?-zapytałam po jakiś trzydziestu minutach jedzenia i siedzenia cicho.

-Ach,zapomniałbym-japierdole-A więc dziewczęta...-złapał Queene za rękę. Dianę też...Ughh.

-No mów.-powiedziała oschle,a ja wzięłam jedzenie do buzi.

-Ja i Queena bierzemy ślub i spodziewamy się dziecka.

W tym oto momencie zaczęłam się krztusić,a z moim brzuchem coś się zaczęło dziać.

-Ja i Jo idziemy do domu.

-Ale dziewczynki...

-Człowieku! Od śmierci matki nie minął zaledwie rok,a ty już bierzesz ślub i spodziewasz się dziecka.
I w momecie,gdy złapałeś za ręke te dwie laleczki to wiesz co powinieneś zrobić?!
Trzymać za ręce nas!
Mnie,JoJo i może nawet mamę... Gdybyś nie odszedł ona nie zaczęłaby się zaniedbywać,pić,palić,olewać nas... A to tylko z cholernej tęsknoty do ciebie!-mówiła krztusząc się łzami. Zresztą ja nie byłam lepsza.

Can I Call You My Babe•L.D• 2cz. Hopeful||L.D||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz