•77•

546 32 2
                                    

*zdupięknajawmediach*

Moje życie jest meega zwariowane.
Najpierw ja i Leo się kłócimy,ale ja mu wybaczam.
Następnie Leondre się mnie boi i...znika.
Następnego dnia rano wszystko się zmienia.

*******

Jest godzina czwarta rano.
Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi frontowych.

Z uśmiechem zdrapałam się z łóżka. Poszłam do szafy wybrałam odpowiedni strój. Poszłam do toalety się przebrać i zrobić makijaż. Wyprostowałam włosy i na nogi założyłam moje baleriny...

Nie. Tak nie było. Było zupełnie odwrotnie.

Z jeszcze zamkniętymi oczami, leniwie zdrapałam się z łóżka. Podeszłam do lustra i się zobaczyłam.
Włosy ułożyły się w jakieś orle gniazdo. Ramiączka od mojej koszulki,zwisały z moich ramion. Ale za to spodenki były całe.

Nie przejmując się wyglądem założyłam moje różowe kapcie na nogi i z kaprysem poszłam otworzyć drzwi zapewne grubemu,śmierdzącemu, spoconemu, czterdziestolatkowi. (czyt.listonosz)

-Czego chcesz siło nieczysta o czwartej rano?!-zapytałam i zamknęłam oczy,a następnie otworzyłam drzwi.

-Każda pora jest dobra na przeprosiny.-od kiedy listonosz ma taki zaje...A. To Leondre.

-O jezu...Jesteś cały!-krzyknęłam ściskając chłopaka.

-Wejdźmy okej?

-Okej.Idź do salonu.Ja zaraz przyjdę.-powiedziałam.

Chłopak uczynnie zrobił tak jak go poprosiłam.

Ja w tym czasie zamknęłam drzwi i pokierowałam się do kuchni.

Wybrałam sok jabłkowy i podreptałam do salonu.

-Masz.

-Em...dzięki. Połóż na stole.

-Okej. A więc za co chciałeś mnie przeprosić?

-Za wczoraj. Przepraszam,że tak Sobie wyszedłem...I nie boję się Ciebie JoJo...Ja poprostu nie widziałem Cię w takim stanie przez długi czas,a po za tym miałem trochę wyrzuty,że się złościsz przez moje głupoty,gdy ty w tym czasie nosisz w Sobie nasz wytwór!

-Leondre...Jest okej. Naprawdę,ale nie rób tak więcej.-powiedziałam łapiąc go za rękę.

-Dobrze.

Pomiędzy nami zapadła cisza,bo oboje o czymś zawzięcie myśleliśmy.

Ja myślałam o naleśnikach z Nutellą...

Aghh muszę to powiedzieć!

-Naleśniki z Nutellą!-krzyknęliśmy.

Ojej...on też myślał o tym co jaaa...

Słodko.Aweee

-Okej,ale ty robisz.-powiedziałam wstając.

-No spoko.

*****

Leondre właśnie skończył robić ciasto na naleśniki i nalewa ją na rozgrzaną patelnię.

Ja w tym czasie wskoczyłam na blat kuchenny. Siedząc na nim przemiennie bujałam nogami.

Brunet,gdy mnie zauważył podszedł do mnie. Złapał mnie za biodra i zwinnie zdjął z blatu.

-Nie siedzimy na stole-powiedział cmokając mnie w czubek nosa.

Gdy chłopak wrócił do przekręcania naleśników ja znowu usiadłam na moim miejscu.

Cicho i uważnie bujałam nogami,a brunet mnie nie widział.

Ale nie trwało to długo.

Gdy zobaczyłam jak zaczął się ruszać nucąc coś pod nosem, głośno się zaśmiałam.

Leondre odwrócił się w moją stronę i znowu do mnie podszedł.

Stanął pomiędzy moimi nogami i spojrzał mi w oczy.

-Mówiłem,że tak nie można?

-Tak.

-I co z tego zrobiłaś?

-Nic.

-Co ja z Tobą mam...

Gdy to powiedział wpił się w moje usta.

Po około pięciu minutach poczułam dziwny zapach.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak nasze jedzenie się jara.

-Kurde Leo! Placki się palą!-krzyknęłam odrywając się od chłopaka śmiejąc się.

-Kirwia!

******************

Hej!

No to wkońcu rozdział pipul!

Marika💙

Can I Call You My Babe•L.D• 2cz. Hopeful||L.D||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz