Rozdział 15

8.6K 373 4
                                    


Gdy następnego dnia, będąc już w Nowym Jorku, zadzwonił do Nataliz telefonu komórkowego w taksówce wiozącej go na spotkanie, była już to, jakzwykle, tylko rozmowa służbowa.

– Dzwoniła Rebecca Carson. Powiedziała, że jesteś jej winnykolację i ma nadzieję, że nie będziesz z tym zwlekał – mówiła.

Andrew pomyślał o tej ognistej blondynce, z którą tej wiosnyczasami się umawiał. Kobieta ta była piękna, inteligentna i wysyłała mu sygnały, że jest gotowaprzenieść ich znajomość na inny poziom. Co z tego, kiedy ich rozkłady zajęćabsolutnie na to nie pozwalały. Może Rebecca była właśnie tym, kogo potrzebował, by zapomniećo pożądaniu, jakie czuł do Natalii?

– Czy wieczór w przyszły piątek mam wolny? – spytał, a gdy nieodpowiadała, dodał: – Natalio, jesteś tam jeszcze?

– Jestem. Przejrzałam twój kalendarz. W piątek masz wolnywieczór.

– Sprawdź, czy Pani Carson też jest wolna. Jeżeli tak, zarezerwujnam stolik w restauracji. Spróbuj w tej nowej, ostatnio wysoko notowanej.

– Dobrze – odparła.

– Masz dla mnie jeszcze coś?

– Taylor Cannon powiedział, że musi z tobą porozmawiać.

– Czego on znów może chcieć? – Andrew wkurwił się, bo toprzez tego palanta musiał przyjechać do Nowego Jorku. Gdyby Taylor zwracałwiększą uwagę na szczegóły umowy, on nie musiałby teraz sprzątać tego całegobałaganu.

– Nie chciał mi powiedzieć. Twierdzi, że to sprawa osobistai dotyczy interesów rodziny.

Andrew zmarszczył czoło. Nie podobało mu się, że Cannon identyfikowałsię już jako członek rodziny Travis. Może wykazywał zbytnią podejrzliwość, aleinstynkt mówił mu, że ten idiota jest o wiele bardziej zakochany w korzyściach,jakie uzyska, żeniąc się z Daniellą

– Powiedz mu, że albo ci powie, o co mu chodzi, albo będziemusiał zaczekać, aż przyjdę do pracy w poniedziałek.

– Dobrze.

– To wszystko?

– Nie całkiem. Dzwoniły jeszcze dwie osoby. Nadia Brown,która prosiła, by ci przekazać, że ona i jej córka Nicola będą dziś na aukcji iNadia zamierza sporo na ciebie postawić.

– Miejmy nadzieję, że nie dość, by wygrać – mruknął zrozdrażnieniem. – Chyba nie wytrzymałbym całego wieczoru z Nicolą.

– Nie jest aż taka okropna – zauważyła Natalia.

– Łatwo ci mówić. To nie ty będziesz siedziała w restauracjijak w pułapce i nie ty będziesz musiała wysłuchiwać, jak gada tym swoimpiskliwym głosem.

– Ale jest bardzo ładna – zauważyła.

– Jak mogłaś to zauważyć pod taką ilością tapety?

– Przesadzasz!– Natalia roześmiała się.

– No, może troszkę. A od kogo jest ta druga wiadomość?

– Od Olivii. Chciała tylko życzyć ci powodzenia i z góry podziękowaćza to, że zgodziłeś się przyjść dziś wieczorem na aukcję.

– Innymi słowy daje mi do zrozumienia, że lepiej, bym jednaksię stawił, bo inaczej urwie mi jaja.

– Ach, chyba nie aż tak. Po prostu ma tremę i chce, by wszystkopotoczyło się jak najlepiej.

– Natalio, to miło, że próbujesz ją usprawiedliwić. Ale znammoją młodszą siostrzyczkę. Już pewnie kazała ci sprawdzić rezerwację lotu conajmniej dwa razy, prawda?

Natalia zawahała się.

– Sama to zaproponowałam.

Uch, pomyślał Andrew. Olivia już zdołała przeciągnąć Nataliena swoją stronę.

– Powiedz mojej siostrze, żeby się uspokoiła. Obiecałem,więc będę na pewno.

– Powiem jej. To już wszystko – dodała po chwili milczenia.

Ale Andrew nie odłożył słuchawki. Jakoś nie chciało mu się kończyćrozmowy.

– Czy chcesz, żebym zrobiła jeszcze coś? – spytała niepewnie.

– Nie. Jak zawsze załatwiłaś wszystko doskonale.

– Po prostu wykonuję swoją pracę – poinformowała go. – Izaraz się zabiorę do tych telefonów, o które prosiłeś.

– Natalio, zaczekaj.

– Tak?

– Obiecaj mi, że dziś dla odmiany wyjdziesz o czasie. Niepokoiłbymsię, gdybyś siedziała w biurze sama do późna.

– Szefie, nic mi się nie stanie. Ochrona...

– Obiecaj – nalegał.

– W porządku. Obiecuję. Zresztą dziś i tak miałam wyjść opiątej.

– Masz jakieś wspaniałe plany na wieczór? – Pytanie to wymknęłomu się, zanim zdołał się powstrzymać.

– Coś w tym rodzaju. Idę na aukcję. Twoja siostra wykupiłakilka dodatkowych miejsc i nalegała, żebym wzięła jeden bilet. To znaczy, jeślinie masz nic przeciwko temu. Bo

jeżeli tak, powiem jej, że nie mogę przyjść.

– Dlaczego miałbym mieć coś przeciwko temu?

– No... nie wiem. Ale w ostatnich dniach wydawało mi się, żejesteś trochę zirytowany. I myślałam, że to może przeze mnie.

– Jestem niespokojny o wynik spotkania z Rogersem – skłamał.– A ty koniecznie przyjdź na aukcję. Będzie mi miło zobaczyć tam przyjaznątwarz.

– Jeżeli jesteś pewny...

– Jestem. Przyprowadź swojego chłopaka i oboje bawcie siędobrze. – I zanim zdążyła coś odpowiedzieć, dodał: – No, już dojechaliśmy imuszę kończyć. Do zobaczenia wieczorem.

Randka z szefemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz