Zdumiony tym, co zaplanowała Natalia, Andrew w duchu przysiągł sobie słodką zemstę. Uwielbiał żeglować, ale z powodu nawału pracy nie był na łodzi od miesięcy. Nie sądził, że jego piękna asystentka wie o jego pasji. Jedna rzecz była jednak pewna. Nie zamierzał spędzić całego dnia na łodzi z jakąś debiutantką, czy, co byłoby jeszcze gorsze, z Rosalie Roswel.
Na samą myśl żołądek podszedł mu do gardła. Co, u licha, natchnęło Natalię, by mu coś takiego zrobić? Ale zaraz przyznał, że to jego wina. Przecież prosiła, by rzucił okiem na jej plan. Zagubiony w myślach, nawet nie zauważył, że licytacja już w pełni rozgorzała, dopóki nie usłyszał, jak ktoś oferuje osiem tysięcy.
Osiem tysięcy? Andrew zaczął uważnie słuchać.
– Mam osiem tysięcy dolarów od pani Rosewll. Czy słyszę osiem tysięcy pięćset?
– Osiem tysięcy pięćset.
Edward spojrzał na widownię i po lewej zauważył Rebeccę Carson. Usiłował uśmiechnąć się do niej z wdzięcznością. Przecież niedawno postanowił kontynuować z nią romantyczną znajomość.
– Jest osiem tysięcy pięćset. Kto da dziewięć? – spytała licytatorka. – Ach, dziewięć tysięcy od tej uroczej pani w tyle sali. Edward spojrzał w tamtą stronę, żeby zobaczyć twarz kobiety trzymającej tabliczkę z numerem dwadzieścia osiem. Ale tłum mu ją zasłaniał. Zauważył tylko jej brązowe włosy.
– Dziesięć tysięcy – powiedziała Rosalie.
– Mam dziesięć tysięcy od pani Roswell. Czy słyszę...
– Jedenaście tysięcy – zgłosiła Rebecca Carson.
– Dwanaście – podbiła Rose.
– Oferta wynosi dwanaście tysięcy. Czy słyszę...
– Piętnaście tysięcy – zawołała kobieta z końca sali.. .
Andrew zmrużył oczy i popatrzył w tamtą stronę. Był pewny, że zna ten głos. Ale mimo starań nie potrafił go z nikim skojarzyć. Przez sekundę widział szczupłe odkryte ramiona i fragment szarej sukni bez ramiączek, ale nie rozpoznał postaci. A przecież nie mógłby zapomnieć takiej kobiety. Jednak...
– Jest piętnaście tysięcy. Kto da więcej? – spytała licytatorka i spojrzał prosto na Rosalie.
– Hej, Andrew, czy proponujesz jeszcze coś prócz rejsu i podziwiania zachodu słońca? – spytał kpiąco jeden z jego znajomych.
– Po prostu moje towarzystwo, Michalino.
Gdy śmiechy ucichły, licytatorka jeszcze raz zawołała:
– Kto da więcej? Rosalie Roswell pokręciła głową.
– Przykro mi, andrew – powiedziała, unosząc w toaście kieliszek z szampanem – ale żaden rejs nie jest wart takich pieniędzy.
– Najwyraźniej nie wszyscy się z tym zgadzają! – wykrzyknęła jakaś kobieta, a jej głos brzmiał podejrzanie podobnie do głosu Olivi. Publiczność znów wybuchnęła śmiechem.
– A więc dobrze. Piętnaście tysięcy po raz pierwszy. Po raz drugi. Sprzedane! – Licytatorka uderzyła młotkiem w stół. – Sprzedane za piętnaście tysięcy dolarów właścicielce tabliczki z numerem dwadzieścia osiem. Na tym kończymy naszą aukcję kawalerów. Dziękuję paniom za ich hojność. A teraz bawcie się dobrze.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.