Rozdział 44

7.2K 330 1
                                    

Natali nawet przez myśl nie przeszło, że Andrew mógłby się okazać człowiekiem niehonorowym. Ale chociaż tak bardzo go kochała, nie chciała, by był z nią z poczucia obowiązku.

Nagle, okryta tylko prześcieradłem, poczuła się bezbronna. Sięgnęła po szlafrok, który leżał na podłodze obok łóżka. Włożyła go, wstała, podeszła do okna i zapatrzyła się na niebieskie niebo. Andrew również wstał i podszedł z tyłu.

– Natalio?

Odwróciła się i spojrzała mu w oczy.

– Mówiłem poważnie. Zaopiekuję się tobą i dzieckiem, jeżeli się urodzi. Więc nie martw się, że będziesz sama, bo tak się nie stanie.

– Wiem. I nie martwię się. Naprawdę się nie martwię. W nocy... no więc... to jest dla mnie bezpieczny czas. Istnieje bardzo niewielka szansa, że... mogłam zajść w ciążę. – Oszukiwała i tylko mogła się modlić, by to była prawda.

– Mimo to zawsze istnieje taka możliwość – przypomniał jej. – I obiecuję ci, że w przyszłości będę bardziej odpowiedzialny.

Ta rozmowa rozwiała wszelkie złudzenia, jakie Natalia jeszcze żywiła i otrzeźwiła ją. W tej chwili wiedziała już, że nigdy nie będzie potrafiła zdecydować się na romans z Andrew, bo prawda była taka, że on jej proponował tylko romans.

– Nie jestem pewna, czy kontynuowanie tego jest dobrym pomysłem.

Andrew opadły ręce.

– Dlaczego? Mówiłaś, że nie żałujesz naszej nocy.

– Bo nie żałuję. Było cudownie. Ale oboje postąpiliśmy niezbyt mądrze. Myślę, że najrozsądniej byłoby zapomnieć, że ta noc w ogóle się zdarzyła.

Spojrzenie Andrew stężało.

– Obawiam się, że to niemożliwe. Widzisz, kochałem się tej nocy z tobą, a nie z jakimś anonimowym gorącym ciałem. I wbrew temu, co ty najwyraźniej myślisz, nie jest tak, że idę z kobietą do łóżka, a potem natychmiast o niej zapominam. A ty, skoro jeszcze do wczoraj byłaś dziewicą, raczej też nie masz zwyczaju chodzić do łóżka z każdym, kto się nawinie. Tak więc nie obrażaj nas obojga, mówiąc, że ta noc nic nie znaczyła. Bo znaczyła bardzo wiele.

– Oczywiście, że znaczyła – odparła. Wyminęła Andrew, zacisnęła usta i oczy, by zahamować napływające łzy. Gdy już się opanowała, odwróciła się z powrotem. – Andrew, zależy mi na tobie. I jest sprawą oczywistą, że mnie pociągasz. Że nawzajem coś do siebie czujemy.

– Więc o co ci chodzi?

– O to, że wcześniej czy później każdy romans się kończy. A gdy tak się stanie, może być nieprzyjemnie. – Już otwierał usta, żeby jej przerwać, ale Natalia uniosła rękę, by go powstrzymać. – Kocham moją pracę.

Randka z szefemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz