Natalia przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze. Wprost niemogła uwierzyć, że ta elegancka kobieta w szarej wieczorowej sukni to naprawdęona. A gdy dotknęła jedwabistej tkaniny, jeszcze bardziej zachwyciła sięsukienką. Uśmiechnęła się, odpędzając od siebie poczucie winy z powodu takiegowydatku. Sukienka była zapinane na piętnaście guziczków, warta była swojejceny, uznała, odwracając się, by podziwiać, jak dół sukni faluje wokół jejstóp. Sprzedawczyni miała rację. W tej sukni wyglądała jak królewska córka.Tylko, że Natalia czuła się trochę jak Kopciuszek wybierający się na bal.Uniosła rąbek sukni i przyjrzała się srebrnym szpilką. No, nie są toczarodziejskie pantofelki – mruknęła.
Ale tak samo niepraktyczne, pomyślała i roześmiała się nagłos. Pewnie nigdy więcej ich nie włoży. Tak samo zresztą sukni. No i co ztego? Dziś wygląda w tym stroju pięknie i może udawać, że jest królewskąksiężniczką idącą na swój pierwszy bal, żeby spotkać księcia z bajki.
Tylko musi uważać, by się nie potknąć. Mogła sobie wyobrazićreakcję Andrew, gdyby rozciągnęła się na podłodze jak długa. Przycisnęła ręcedo serca, by uciszyć jego nagłe
trzepotanie. Co Andrew sobie pomyśli, gdy ją zobaczy? Żejest ładna czy też.
Wściekła na siebie za takie fantazjowanie, napomniała się,że eleganckie ciuszki nic nie zmienią. Nie zmienią tego, co on w niej widzi. Awidzi w niej tylko asystentkę,
owszem, sprawną, ale też bardzo zwyczajną. Jednak taelegancka kobieta, która patrzyła na nią z lustra, nie przypominała szarejmyszki- Natali asystentki Andrew Travisa. Wyglądała tak, jakby rzeczywiścienależała do jego świata. Natalia przyjrzała się sobie uważnie. To nie tylkokwestia sukienki. Patrzyła na kaskadę swych jedwabistych włosów, spływającychna nagie ramiona. Rozpuszczenie włosów wydawało jej się dobrym pomysłem, aleteraz stwierdziła, że popełniła błąd. Z tymi włosami wyglądała... zbyt zmysłowoi bardzo seksownie. Oto, jak pozory mogą mylić, zaśmiała się w duchu. Nadal przecieżjest praktyczną asystentką Natalią , a nie jakimś downem. Nie będzie wysyłaćfałszywych sygnałów.
Podeszła do toaletki, chwyciła szpilki i już zamierzałaupiąć swój zwykły kok, gdy u drzwi zadźwięczał dzwonek.
To pewnie kierowca przysłany przez Olivię. Westchnęła. Nicjuż nie zdąży zrobić, bo przecież nie może pozwolić czekać kierowcy. Chwyciłatorebkę i pobiegła do wyjścia.
– Dobry wieczór, panno Carpenter. Jestem Mike.
– Dobry wieczór, Mike.
Poprowadził ją do zaparkowanej przed domem długiej złotejlimuzyny i pomógł wsiąść.
CZYTASZ
Randka z szefem
RomanceOn prezes wielkiej korporacji Ona jego sekretarka Pewnego wieczoru wygrywa z nim randke na jachcie. Tak rozpoczyna się ich przygoda