Rozdział 55

6.6K 316 0
                                    

Weszła do gabinetu Andrew.

– Możesz zrobić pięć kopii tych umów, o których dziś mówiłem?

– Zaraz się tym zajmę – odpowiedziała i ruszyła do drzwi.

– Natalia. Dobrze się czujesz? Wydajesz mi się... roztargniona. Jeżeli to przeze mnie, już cię przepraszałem. A gdybyś mi pozwoliła...

– Andrew, naprawdę nie chcę o tym teraz rozmawiać.

Podszedł do niej i położył rękę na ramieniu.

– Robiłem co mogłem, żeby cię nie drażnić. Ale, do licha, wcześniej czy później musimy porozmawiać o tym, co się między nami dzieje.

– Wiem – powiedziała. – Ale nie teraz. Proszę.

– No, dobrze – zgodził się i ją puścił. Natalia poszła do siebie. Bała się, że jeżeli nadal będzie dla niej taki dobry, zacznie się mazać i powie mu o wszystkim.

Jak może przyjmować jego dobroć, skoro właśnie ma zamiar wywrócić jego życie do góry nogami?

Do pokoju z kopiarkami szła jak automat Na szczęście nie było tu nikogo. Wdzięczna losowi, że nie musi wdawać się w pogawędki z koleżankami, zaczęła robić kopie. Zagubiona w myślach, dopiero po chwili uświadomiła sobie, że słyszała, jak zamykają się drzwi. Nerwowo się odwróciła i zobaczyła Taylora Cannona. Stał na tle drzwi, na ustach miał obłudny uśmiech.

– Jeżeli potrzebujesz kopiarki, za chwilę będzie wolna –powiedziała.

– Nie spiesz się – odparł i ruszył w jej kierunku. – Wiesz, Natalio, naprawdę powinnaś wyrzucić te służbowe garsoneczki. Odkąd zobaczyłem, jak na balu roztaczasz swoje wdzięki, uważam ukrywanie ich za zbrodnię.

– Gdy będę chciała twojej rady w sprawie ubrań, to cię o nią poproszę – burknęła i odwróciła się z powrotem do kopiowania.

– Chętnie poradziłbym ci też w innych sprawach.- Natalia zorientowała się, że Cannon podszedł bliżej. – Na przykład, jestem pewny, że potrafię cię zadowolić krótkim, gorącym numerkiem o wiele lepiej niż twój Andrew Travis.

Natalia szarpnęła się, gdy poczuła jego ręce na swoich włosach. Chwyciła dokumenty i, trzymając je przed sobą jak tarczę, okręciła się na pięcie.

– Jeszcze raz mnie dotkniesz, a przysięgam, że długo to popamiętasz. A teraz wynoś się stąd.

– O co ci chodzi? Nie nazywam się Travis, więc nie jestem dla ciebie dość dobry? No ale przecież żenię się z panną z tej rodziny. To ci nie wystarczy?

– Wynoś się! – powtórzyła. Nie podobały jej się złe błyski w oczach Cannona.

– Dobrze, ale najpierw chcę popróbować tego, co już dałaś Travisowi.

Zdając sobie sprawę z zagrożenia, Natalia szybko ruszyła do drzwi. Jednak Cannon zablokował jej drogę. Cofnęła się o krok, ale za nią był już tylko stół. Taylor Cannon uśmiechnął się tak, że krew zastygła jej w żyłach.

– Pozwól mi wyjść! – zażądała ostro.

Chwycił ją za ręce. Papiery rozsypały się na podłodze, a Natalia usiłowała się wyrwać, celując kolanem w jego czułe miejsce. Jednak Taylor przewidział atak.

– Ach, dzielna wojowniczka – roześmiał się. – Lubię takie kobiety.

Natalia była już nie na żarty wystraszona, ale także zła. Sięgnęła za siebie i przesunęła ręką po stole w poszukiwaniu jakiejś broni. Jej palce zacisnęły się na zszywaczu. Wyciągnęła rękę do góry, trzymając zszywacz jak miecz.

– Cannon, natychmiast puść, bo rozbiję ci głowę!

– Wiesz, wydaje mi się, że byłabyś do tego zdolna – powiedział Taylor z namysłem. Błyskawicznie chwycił ją za nadgarstek tak, że zwolniła chwyt, a zszywacz spadł na podłogę.

Natalia jęknęła z bólu, ale przypływ adrenaliny spowodowany strachem dodał jej nadludzkich sił. Przeorała Cannonowi twarz paznokciami i z satysfakcją usłyszała, jak wrzeszczy z bólu.

– Ty mała dziw... – zaczął wściekle, ale nagle coś go od niej oderwało. Przeleciał przez pokój i całym ciałem uderzył w ścianę. To Andrew przybył Natalii na ratunek. A teraz dołożył Cannonowi pięścią w twarz.

Taylor wywinął się i chciał uderzyć Andrew. Ale ten nawet się nie uchylił. Po kilku sekundach ciało Cannona zwiotczało.

Andrew spojrzał na Natalię.

– Zrobił ci krzywdę?

– Nie. Nic mi nie jest. Zostaw go.

Randka z szefemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz