Rozdział 41

7.7K 333 0
                                    

Ale, z drugiej strony, on i Natalia nie są w takiej sytuacji jak jego ojciec i matka Erica. Poza tym chyba już nie miał wyboru. Nawet teraz, niecałe pół godziny po tym, jak kochał się z Natalią, pragnął jej od nowa z intensywnością, która go zaskakiwała.

Natalia przeciągnęła się i otworzyła oczy.

– Gdzie byłeś?

– Zaraz się dowiesz – powiedział, biorąc ją na ręce.

Zaniósł ją do łazienki, tam zdjął z niej ręcznik i położył ją w wannie. Z szuflady wyjął klamerkę do włosów, zebrał jej włosy na czubku głowy i je spiął.

– Dziękuję – szepnęła, zanurzając się w pełnej bąbelków wodzie.

Andrew wziął gąbkę, zamoczył ją i zaczął łagodnie przesuwać ją po nodze Natali, a potem po wewnętrznej stronie uda. Natalia chwyciła go za rękę.

– Nie musisz tego robić.

– Wiem, że nie muszę, ale chcę. – Gdy nie puściła jego ręki, spojrzał jej w oczy. – Natalio, przed chwilą ofiarowałaś mi cudowny dar. Gdybym wiedział, starałbym się być delikatniejszy.

– Byłeś delikatny. Mówiłam ci, że byłeś wspaniały.

– Nie dość delikatny. Za bardzo cię pragnąłem.

– Ale...

– Proszę – szepnął. – Pozwól mi. Pozwól, bym przynajmniej teraz ci udowodnił, że potrafię być delikatny.

Natalia już się nie sprzeciwiała.

I chociaż nigdy przedtem nie przyszłoby mu do głowy, że kąpanie może stanowić grę wstępną, gdy podnosił ją z wanny i otulał kąpielowym prześcieradłem, był w pełni podniecony. Miał tylko nadzieję, że Natalia tego nie spostrzeże.

Ale spostrzegła.

A przynajmniej tak sądził, bo zauważył leciutki uśmiech gdy, sięgając po balsam, musnęła jego szorty.

– Przepraszam – powiedziała, ale minę miała wesołą.

Pragnął jej. Widok, jak rozciera balsam na nogach, wcale nie działał na niego uspokajająco. Jednak wiedział, że mimo kąpieli jest obolała. Musiałby być dzikusem, by nakłaniać ją, by znów się z nim kochała.

– Mówiłeś, że masz szlafrok? Andrew oderwał wzrok od jej nóg.

– Tak. Olivia chyba zostawiła tu jakiś w szafie w sypialni.

Zaraz ci go przyniosę.

Wrócił na czas, by zobaczyć, jak wyjmuje klamerkę i włosy opadają na nagie ramiona i plecy. Głośno przełknął ślinę. Uznał, że jedynym sposobem, by nie ulec pokusie, jest ucieczka.

– Proszę – powiedział, podając jej szlafrok. – Nie wiem, jak ty, ale ja umieram z głodu. Zobaczę, co jest w kuchni i przygotuję coś do jedzenia.

Najpierw jednak wyjdzie na dwór, w ten zimny deszcz, i będzie się modlił, by to mu pomogło ochłonąć.

Randka z szefemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz