Przed przeczytaniem tego rozdziału skonsultuj się ze swym psychiatrą
Niszczyiel obudził się nagi i cały był w białym płynie
Ny: Gdzie ja jestem?
H: Jesteś w mych cudnych ramionach seksiaku. Rozebrałem cię i przeleciałem
Ny: A to białe to?
H: Mleko *lenny*
Ny: Yay
Niszczyiel wziął doktora Henzeja i bawili się przez reszte dnia w dwuosobowe słoneczko z udziałem węży
Ny: O tak! Dobrze mi!
H: Nie dam rady! Nie wytrzymam nacisku!
Ny: Zrób to jeśli mnie kochasz doktorku
H: Ok
Nagle wszedł Shido__ i to zobaczył
Sh: Ja poerdolę, moje oczy
Ny: To całkiem dwuznaczne
H: Przyłącz się seksiaku przystojniaku cebulaku
Sh: Nie dzięki
Shido uciekł ze szpitala. Pół godziny później cału oddział był w mleku, a nawet kobiety i dzieci
Me: Moge użyć piły łańcuchowej? Pls
J: Zezwalam
Merry ruszyła w kierunku szpitala lecz gdy wróciła była przerażona i wstrząśnięta jak puszka pepsi
Me: Gdzie woda święcona?
N: Na lewo
Gdy oddział specjalnych komandosów wszedł do szpitala zobaczyli ciała. Dużo ciał
H: Przyłączycie się?
?: Nie
Komandosi zaczeli strzelać lecz nasi kochający się pseudo bohaterowie nic z tego nie robili. Na koniec tego wszystkiego staneli przed sądym wysokim czyli przed Bożydarem
Boży: Skazuje was na śmierć
?: *szept*
Boży: A właściwie na dwie różne. Henzej spłonie na stosie a Niszczyiel spłonie na łodzi, która będzie na pełnym morzu
Dzień później rozpoczęto egzekucje
?: Czy wyrzekasz się szatana?
H: Szatan nie ma z tym nic wspólnego
?: A więc p ł o ń
I Henzej spłonął a Niszczyiel utonął
Dziwny koniec