Była środa gdy w domu jejaków rozbrzmiała nowina że dziś ślub. Każdy musiał przyjść z kimś. Wiadomo Słonecznik wybrał Merry. Poszedł do jej pokoju i zapukał
Me: Wejść
Słonecznik wszedł
Me: Cześć Słonecznik. Widze że troche urosłeś
Sł: Ja w sprawie tego ślubu TUPAQa. Bo wiesz... Pomyślałem że ty i ja... No ten
Me: Że razem pójdziemy? Chętnie
Sł: Ok. To ja ide czekać na dole
Gdy zszedł na dół zobaczył Nemezisa z siekierą
N: Po co żeś tam wchodził? Zrobiłeś jej coś?
Sł: Ależ skąd. Ja tylko zaproponowałem że skoro ktoś musi z kimś przyjść to...
Su: Rozumiem. Mój ojciec też taki był. No idź ubierać garniak
Sł: Diękuje
Słonecznik poszedł do pokoju. Po godzinie wszyscy byli gotowi. Prawie wszyscy
N: No gdzie ona jest? Córuś!
Me: Ide
Gdy Merry zeszła po schodach Słonecznik no i cała reszta zaniemówiliMe: I jak się podoba
Sł: Bardzo pięknie wyglądasz
Merry zarumieniła się i poszła do samochodu a Słonecznik się rozmażył. Nemezis go przycisnął do ściany
N: A teraz słuchaj bulwo. Jeśli coś jej zrobisz to cię wykastruje
Sł: Ugh
Wszyscy weszli do samochodu ale że się nie mieścili wezwali Jasia
Ja: Taksówkarz Jaś do usług. Gdzie zawieźć?
J: Na ślub TUPAQa i Song
W samochodzie Jasia jechali: Merry, Siemak, Creepcia, Soud oraz Nemezis, a w Suchotnika reszta. Gdy jechali Jasnowidz spytał Słonecznika
J: Co ty taki zamyślony
Sł: Myśle o Merry
C_M: To miłość. Trzeba tylko przekonać do ciebie Nemezisa
Sł: Ale on mnie nie znosi
Gll: Tak jest zawsze. Później rodzice rozumieją że ich dzieci nie sa takie małe
Gdy byli w kościele Słonecznik usiadł obok Merry w trzeciej ławce. Przed nimi siedział Nemezis i nasłuchiwał o czym rozmawiają. W kościele wogóle było fajnie. Goście od Song byłi gangsterami więc panowała dziwna atmosfera. Ojciec Song był ich szefem i nie lubił gołębi więc rozkazał by zamiast gołębi były strusie
Sł: Widzisz tego z wąsem? To jest dopiero Janusz
Merry zachichotała. Słonecznik wciąż opowiadał jej kawały na które odpowiadała śmiechem. Nemezisa to oczywiście wkur*iało. Widząć to Sound zaczęła mówić
Su: Uspokuj się. Jesteś na ślubie swojego brata. Poza tym są młodzi jeszcze przyjdzie czas
Organista zaczął grać i z drzwi kościelnych wyszła Song i szła do ołtarza gdzie czekał na nią TUPAQ
Ks: Powtarzaj za mną. Ja TUPAQ
T: Ja TUPAQ
Ks: Przyżekam że będe lojalny
T: Przyżekam że będe lojalny
Ks: *i tak dalej*
*chwile później*
Ks: Możesz pocałować panne młodą
TUPAQ i Song pocałowali się i wszyscy zaczęli bić brawo. Wypuszczono strusie, które pobiegły przed sibie i zniszczyły ołtarz i ściane. Gdy wychodzili z kościoła Słonecznik robił to co przedtem. Nim się obejrzeli szli za ręke co denerwowało Nemezisa
Su: Spokojnie. Pamiętasz jak my się poznaliśmy?
N: No tak ale
Su: Cii...spokojnie
Gdy dotarli do samochodu Nemezis zaproponował że on i Soud pojedzie z Suchotnikiem a Słonecznik niech jedzie z Merry. Merry troche się przysnęło i położyła głowe na barku Słonecznika. Gdy dojechali Słonecznik ją obudził i zobaczyli chate. Było tam fajnie
*przy stole*
J: Pragne dać toast za tego wybitnego młodzieńca. Zdrowie pary młodej!
Było głośno i radośnie. Popijawa była (dla Merry i reszty młodszych Picollo). Gdy puścili muzyke zaczeli tańczyć. Słonecznik i Merry tańczyli później przyłączyła się do nich reszta. Nagle wbił tajemniczy gość w kapturze a był to Kurczok
Ku: Witam towarzystwo
Gangsterzy go rozstrzelali i go nie było. Gdy bal się skończył wszyscy poszli do pokojów. Merry pocałowała Słonecznika w usta na dobranoc po czym zaproponował
Sł: A może ja bym z tobą spał?
Me: Nie mam nic perzeciwko
Na podłodze był materac na którym spał Słonecznik, a Merry na łóżku. Gd Merry wstała upadła prosto na Słonecznika i się pocałowali
Me: Oh...przepraszam
Sł: Nic się na stało. Jesteś cała?
Me: Tak
Gdy Nemezis przechodził obok ich pokoju postanowił wejść
N: Dżem dobry
Sł: Witam
Me: Cześć tato. Pozwół że przedstawię ci mojego nowego chłopaka Słonecznika
N: Dobrze. Widzimy się na dole
Merry wraz ze Słonecznikiem zeszli na dół i spakowali się do auta. Po godzinie drogi Merry zasnęła i położyła głowę na Słoneczniku który układał jej włosyKuniec
A i nie spamić w komentarzach bo zabije