Siedziałam w klasie i czekałam na zakończenie apelu. Przeczekałam tak jeszcze trochę i do klasy wbiegła cała gmara uczniów. Kioto podbiegł do mojej ławki jak poparzony.
- I co? Mów!- musiał chyba biec, bo jego włosy były lekko roztrzepane
- Udało się. Atsushi wróci do drużyny ja też będę grała razem z nim. Tylko jest coś...
- Co się stało?- zapytał jego uśmiech od razu zmył się z twarzy
- No słyszałeś przysięgę... Tak się składa, że muszę ją dotrzymać
- O ja... Ale dasz radę.- uśmiechnął się szeroko
- Mam nadzieję...
Reszta lekcji minęła monotonnie. A po lekcjach nadszedł czas na trening. Przebrałam się w ekspresowym tempie i pobiegłam na salę.
- Nazywam się Masoko Araki. I jestem waszym trenerem. W tym roku mamy dosyć sporo nowych osób, więc myślę, że możemy spróbować zagrać mecz starszych na młodszych.
- Ale my przegramy- Kioto także był w drużynie i był głęboko zaszokowany
- Nie koniecznie...- powiedziała ze spokojem w głosie pani trener- Zróbcie krótką rozgrzewkę i zaczynam grę
Po rozgrzewce rozpoczeliśmy grę.Perspektywa Atsushiego
Gra się rozpoczęła walczyłem z takim jednym o piłkę miał czarne włosy związane w kucyk. Widziałem przerażenie w jego oczach Aya stała z tyłu z poważną miną. Ciekawe czy uda się jej otpalić Zone. Ha, ha. Oczywiście żartuję
Po gwizdku z łatwością udało mi się mi przejąć piłkę. Podałem ją do Himuro. Podbiegłem bliżej kosza wtedy on podał mi piłkę już miałem rzucić gdy... Aya! Nie wierzę zablokowała mnie. Jakim cudem ona się tu znalazła?Perspektywa Ayi
Udało się. Ale mamy jeszcze cały trening. Okej, mam piłkę najbliżej jest Kioto. Dobra... złapał. Pobiegł on bliżej kosza. Następnie podał do takiego blondyna a on później do takiego z czerwonymi włosami. Chciał on rzucić... No Atsushi!!! Czemu mi to robisz?
Ma piłkę!
Podbiegłam do niego bliżej i zabrałam mu piłkę. Stanęłam na środku boiska i strzeliłam. Idealnie! Trawiło.
Kapitan drużyny przeciwnej przejął piłkę. Był naprawdę szybki. Próbowałam go zatrzymać, ale był za szybki. Na szczęście chłopacy zdołali go zatrzymać, ale tą sytuacje wykorzystał taki chinczyk, który podał do Atsushiego a ten strzelił kosza.Mecz minął. Jakim wynikiem? 100 do 100. Czemu taki wynik, bo na zmianę, albo on strzelał do kosza albo ja. No czasami ktoś z naszej drużyny.
Stanęliśmy na zbiórce nasza pani trener wyraźnie była zdziwiona werdyktem.
- No nie powiem... Nie spodziewałam się takiego wyniku. Możecie już iść. Wybiegłam z hali i jak najszybrzciej się przebrałam i wyszłam przed szkołę.
Oparłam się o ścianę. I z niecierpliwieniem czekałam na Atsushiego aż łaskawie wyjdzie ze szkoły. Ale szybciej od niego wyszedł Kioto.
- Hej Aya- pomachał do mnie przyjaźnie
- Hej Kioto idziesz do domu?- tak wiem gdzie by miał iść jak nie do domu
- Tak a ty na kogoś czekasz?- Na Atsushiego i pewnie znając moje szczęście przyjdzie też Himuro...- po tym zdaniu zaburczał mi brzuch i przypomniało mi się, że pewnie w domu nikogo nie będzie, bo zawsze w poniedziałki całe rodzeństwo jest na mieście a ja jestem spłukana.
- Hahaahaa- zaczął się śmiać- Przepraszam...
- Kioto!- podeszłam do niego i zdjęłam z jego włosów gumkę i rzuciłam gdzieś przed siebie.
- A to za co?- teraz ja zaczęłam się śmiać w tej fryzurze wyglądał tak niesfornie.
- Aya!
W tym momencie przybył mój brat.
- Ayaaaaa! Idziemy do domu.- nagle odwrócił się w stronę Kioto- Fajna fryzura.
- Cześć Kioto- pomachałam do niego odchodząc w dal.Koniec 5 rozdziału
CZYTASZ
Kuroko no basket: Co dalej?
FanfictionMinęło kilka miesięcy od wielkiego zwycięstwa Serin w turnieju zimowym. Od tego czasu Atsushi ciągle chodzi przygnębiony. Pewnego dnia postanawia raz na zawsze skończyć z koszykówką. Lecz w tym momencie nadchodzi ktoś... Ktoś przez którego Murasakib...