Rozdział 27 "Rozmyślenia"

371 21 3
                                    

Moim oczom ukazała się najgorsza osoba chodząca po tej ziemi...

- Dawno żeśmy się nie widzieli Aya...- odparł Hizaki

Co on tu robi?!

- Czego chcesz?- wysyczałam

- No przyszłem zobaczyć jak gracie.

- Po co...

- A ty nic nie wiesz?
- A co miałabym widzieć?

W odpowiedzi Hizaki wyjął z kieszeni jakąś zgnieciona kartkę.

Rozłożyłam ją... Była to rozpiska meczy w turnieju licealnym.... Nie wierzę... Pierwszy mecz gramy z.... Liceum Fukuda Sogo... To liceum, w którym uczy się Hizaki....

- Gramy z wami?- wydukałam

- Najwidoczniej... Myślałem, że będzie nudno, ale jak widać nie będę się wcale nudzić.- powiedział kierując się w stronę wyjścia- Ale i tak wygram... Gwarantuje ci to.

Wyszedł... Dopiero teraz zobaczyłam, że na drugiej stronie boiska mecz rozgrywały drugie dwie drużyny. A wszystkie oczy były skierowane w moją stronę.

Po wyjściu ze szkoły. Ciągle myślałam o nadchodzącym turnieju licealnym i pierwszym meczu.

Zrezygnowana szłam w stronę domu zajadając słodycze zupełnie omijając fakt, że zgubiłam gdzieś brata... Ale nie zdawałam sobie z tego sprawy... ciągle myślałam, że idzie obok mnie. Kiedy ktoś mnie potrącił myślałam, że to brat:

- Atsushi uspokój się!- warknęłam dalej nie podnosząc wzroku

Usłyszałam cichy chihot i dopiero zdałam sobie sprawę, że wpadłam na rozzłoszczonego zielonowłosego Shintaro a śmiał się jego kolega.

- O cześć Shintaro!- nielam krzyknęłam

- Ahh...
- No co nic nie mówisz jesteś sztywny jakbyś kij połkną?!- krzyknęła
- Wcale nie jestem sztywny....- odparł

- Mordo! Jesteś, jesteś!- denerwowanie w gimnazjum tego ziomka było dla mnie przyjemnością

- HAHAHAHAHA! Nie mogę nie wytrzymam! HAHAHA!- krzyknął kolega Shintaro tarzając się po chodniku

- Co mu się stało?- zapytałam biorąc kolejnego czipsa
- Lubi się śmiać...- odparł zielonowłosy- Takao wstawaj!

- Już... Już...- chłopak wstał i otrząsnął się z kurzu- Więc my chyba się nie znam? Chodź chyba cie kojarzę.

- A ja ciebie nie...
- To nic do stracenia. Kazunari Takao.- odparł podając dłoń
- Mursakibra Aya.- zacisnęliśmy sobie dłonie

- Siostra tego olbrzyma z Yosen?
- Nom
- Podobni jesteście.

- Każdy mi to mówi...

Nagle obok we mnie z wielką prędkością wjechał rower rozwalając przy tym samym wszystkie słodycze.

Mała gnida.... Całe jedzenie do wyrzucenia....
Osoba zleciała z roweru. I nadepnęła na ostatniego batonika, który był w dobrym stanie....

Ta osoba wpadła na mnie.

- TY MAŁY!

Perspektywa Atsushiego

- Co to był za krzyk?- zapytał Himuro na roznoszący się wrzask

- Nie mam pojęcia, ale przysięgam, że jeżeli znajdę tego co mi pokruszył wszystkie słodycze. To go zabije!- jakiś palant wjechał we mnie i wszystko pokruszył. Zdążył zwiać.
- Nie skończyłeś swojej wypowiedzi...

- Jakiej?
- O Ayi...

- No co ja tam miałem...

- Mówiłeś coś tam o... Aka-chin coś tam...

- A no, więc... Aka-chin mówił abym na nią uważał...

- Czemu?

- Bo jako siódmy zawodnik...- nie może mi to przejść przez gardło - Może posiadać wszystkie talenty pokolenia.

- Co?- krzyknął zszokowany Himuro
- Tak, ale nie wiemy czy to ona na pewno jest tym siódmym zawodnikiem.

- I ty to mówisz z takim spokojem?

- A czemu miałbym być zdenerwowany?
- No nie wiem czy wiesz, ale ty widzisz jak jej organizm reaguje na taki większy wysiłek?- o czym on mówi?

- Nie

- Ty w ogóle coś wiesz?

- Że ma urodziny kiedy ja.- Himuro walną face plama

- Ona zawsze wygląda po meczu jakby miała umrzeć! A co będzie jeżeli przejmie wszystkie talenty?!

- O tym nie myślałem.

Koniec 27 rozdziału

Kuroko no basket: Co dalej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz