Moim oczom ukazała się najgorsza osoba chodząca po tej ziemi...
- Dawno żeśmy się nie widzieli Aya...- odparł Hizaki
Co on tu robi?!
- Czego chcesz?- wysyczałam
- No przyszłem zobaczyć jak gracie.
- Po co...
- A ty nic nie wiesz?
- A co miałabym widzieć?W odpowiedzi Hizaki wyjął z kieszeni jakąś zgnieciona kartkę.
Rozłożyłam ją... Była to rozpiska meczy w turnieju licealnym.... Nie wierzę... Pierwszy mecz gramy z.... Liceum Fukuda Sogo... To liceum, w którym uczy się Hizaki....
- Gramy z wami?- wydukałam
- Najwidoczniej... Myślałem, że będzie nudno, ale jak widać nie będę się wcale nudzić.- powiedział kierując się w stronę wyjścia- Ale i tak wygram... Gwarantuje ci to.
Wyszedł... Dopiero teraz zobaczyłam, że na drugiej stronie boiska mecz rozgrywały drugie dwie drużyny. A wszystkie oczy były skierowane w moją stronę.
Po wyjściu ze szkoły. Ciągle myślałam o nadchodzącym turnieju licealnym i pierwszym meczu.
Zrezygnowana szłam w stronę domu zajadając słodycze zupełnie omijając fakt, że zgubiłam gdzieś brata... Ale nie zdawałam sobie z tego sprawy... ciągle myślałam, że idzie obok mnie. Kiedy ktoś mnie potrącił myślałam, że to brat:
- Atsushi uspokój się!- warknęłam dalej nie podnosząc wzroku
Usłyszałam cichy chihot i dopiero zdałam sobie sprawę, że wpadłam na rozzłoszczonego zielonowłosego Shintaro a śmiał się jego kolega.
- O cześć Shintaro!- nielam krzyknęłam
- Ahh...
- No co nic nie mówisz jesteś sztywny jakbyś kij połkną?!- krzyknęła
- Wcale nie jestem sztywny....- odparł- Mordo! Jesteś, jesteś!- denerwowanie w gimnazjum tego ziomka było dla mnie przyjemnością
- HAHAHAHAHA! Nie mogę nie wytrzymam! HAHAHA!- krzyknął kolega Shintaro tarzając się po chodniku
- Co mu się stało?- zapytałam biorąc kolejnego czipsa
- Lubi się śmiać...- odparł zielonowłosy- Takao wstawaj!- Już... Już...- chłopak wstał i otrząsnął się z kurzu- Więc my chyba się nie znam? Chodź chyba cie kojarzę.
- A ja ciebie nie...
- To nic do stracenia. Kazunari Takao.- odparł podając dłoń
- Mursakibra Aya.- zacisnęliśmy sobie dłonie- Siostra tego olbrzyma z Yosen?
- Nom
- Podobni jesteście.- Każdy mi to mówi...
Nagle obok we mnie z wielką prędkością wjechał rower rozwalając przy tym samym wszystkie słodycze.
Mała gnida.... Całe jedzenie do wyrzucenia....
Osoba zleciała z roweru. I nadepnęła na ostatniego batonika, który był w dobrym stanie....Ta osoba wpadła na mnie.
- TY MAŁY!
Perspektywa Atsushiego
- Co to był za krzyk?- zapytał Himuro na roznoszący się wrzask
- Nie mam pojęcia, ale przysięgam, że jeżeli znajdę tego co mi pokruszył wszystkie słodycze. To go zabije!- jakiś palant wjechał we mnie i wszystko pokruszył. Zdążył zwiać.
- Nie skończyłeś swojej wypowiedzi...- Jakiej?
- O Ayi...- No co ja tam miałem...
- Mówiłeś coś tam o... Aka-chin coś tam...
- A no, więc... Aka-chin mówił abym na nią uważał...
- Czemu?
- Bo jako siódmy zawodnik...- nie może mi to przejść przez gardło - Może posiadać wszystkie talenty pokolenia.
- Co?- krzyknął zszokowany Himuro
- Tak, ale nie wiemy czy to ona na pewno jest tym siódmym zawodnikiem.- I ty to mówisz z takim spokojem?
- A czemu miałbym być zdenerwowany?
- No nie wiem czy wiesz, ale ty widzisz jak jej organizm reaguje na taki większy wysiłek?- o czym on mówi?- Nie
- Ty w ogóle coś wiesz?
- Że ma urodziny kiedy ja.- Himuro walną face plama
- Ona zawsze wygląda po meczu jakby miała umrzeć! A co będzie jeżeli przejmie wszystkie talenty?!
- O tym nie myślałem.
Koniec 27 rozdziału
CZYTASZ
Kuroko no basket: Co dalej?
Fiksi PenggemarMinęło kilka miesięcy od wielkiego zwycięstwa Serin w turnieju zimowym. Od tego czasu Atsushi ciągle chodzi przygnębiony. Pewnego dnia postanawia raz na zawsze skończyć z koszykówką. Lecz w tym momencie nadchodzi ktoś... Ktoś przez którego Murasakib...