Rozdział 64 "Rakuzan czyli sprawdzian samego siebie"

127 9 1
                                    

Pół finał z Rakuzan....

W ostatnim meczu z nimi załatwiłam sobie kostkę...

Ale wtedy byłam słaba... Nie wiedziałam, że mogę to robić co robię

Przez cały poranek byłam pewna swego. Nawet się wyspałam i zjadłam normalne śniadanie

Lecz kiedy stanęłam przed nim w meczu... czułam się taka mała....

Mimo, ze byłam od niego wyższa czułam się jakbym stała przed olbrzymem

Jakbym nie była wstanie go przezwyciężyć

Byłam pewna siebie, lecz przestałam kiedy stanęłam przeciwko Akashiemu... Okazał się być jak zwykle... za silny....

Przewidywał moje ruchy... a ja nie mogłam nic zrobić... Nie mówiąc już o jego drużynie. Byli za silni

Jak zwykle... Nie umiem...

Byliśmy skazani na przegraną... Nie potrafiłam odpalić zone... Podobnie jak brat....

Nie potrafiliśmy wesprzeć drużyny

Nasza współpraca szła na marne....

W ostanie 10 minut przed końcem....

Zdałam sobie sprawę... że się poddaję.... że nie walczę.... zdałam się na porażkę...

- Aya...- powiedział do mnie

- Co...

- Uwierz w siebie!

- Co?

- Przez te wszystkie mecze polegaliśmy wyłącznie na zone.... teraz daliśmy sobie wmówić, ze przegraliśmy... Musimy w siebie uwierzyć

- Ale jak?- zmarszczyłam brwi

- Zrozum jeżeli damy radę pokażemy światu jacy jesteśmy silni i niesamowici. Ludzie usłyszą, że jesteśmy najsilniejszym duetem  pokolenia! Pokażemy... Ze jesteśmy wielcy nie tylko wzrostem....- poczułam zone

Mój brat też już był w tym stenie

- Dobra działamy!- krzyknął brat

Było do nadrobienia 30 punktów....

Do zrobienia....

moc całej drużny jakby wzrosła razem z naszą!

Nawet Akashi nie był w stanie nas zatrzymać podczas zone.

Kiedy on zatrzymywał jedną osobę inne zdobywały kosz

Przemieszczałam się tak szybko, że nie był mnie wstanie wyłapać nawet Akashi...

Nikt nie mógł już zatrzymać Yosen

Wszyscy! Kapitan, ja, brat, Wei i Himuro. Oraz ci wszyscy co siedzieli wtedy na ławce i wydawało się, ze nie grają... Oni grali nas dopingując

Walczyliśmy i walczyliśmy....

Wszyscy dawaliśmy z siebie jak najwięcej. Nie mogliśmy przegrać!

Każdy z nas wymierzył sobie cel i każdy z nas chciał go osiągnąć!

Został ostatni kosz aby wygrać i 3 sekundy....

Akashi...

Cholera...

- Nie przejdziesz!- krzyknął zatrzymując mnie

- A właśnie....- podałam piłkę do Kansuke- Nie MUSZĘ!

A ten strzelił kosza

To marzenie czy prawda...

Wygraliśmy....

- LICEUM YOSEN PRZECHODZI DO FINAŁU!

Ja... Czyli jednak...

Udało się!

Naszą drużyną rządziło takie szczęście, że wszyscy zaczęli krzyczeć i się przytulać

Po naszej reakcji na zwycięstwo Akashi podszedł do mnie

- Aya... Nie sądziłem, że tak się rozwiniesz.-odparł się uśmiechając

- W końcu jestem twoją uczennicą.- powiedziałam odwzajemniając uśmiech

- Tak... Uczeń pokonał mistrza.

- Mam takie pytanie do ciebie Akashi.

- Słucham.

- "Jesteś taka jaką przewidywał Akashi". To powiedział mi Shinatro po meczu

Akashi tylko się uśmiechnął.

- Dowiesz się w swoim czasie.- powiedział i odszedł

Chwile później podszedł do mnie brat.

- Co jest?- zapytał

- Sama nie wiem.

koniec 64 rozdziału

Kuroko no basket: Co dalej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz