Rozdział 53 "Powrót do drużyny"

167 12 2
                                    

*Następnego dnia*

- Wróciłam.- Krzyknełam kiedy weszłam do domu
- O wróciłaś...- powiedział brat wchodząc do przedpokoju- Jak było u Anzu?
- Nawet spoko.- powiedziałam i zaczęłam ściągać buty
- Coś się stało?- powiedział opierając się o ścianę i patrząc na mnie wzrokiem mówiącym "Coś przede mną ukrywasz..."
- Nie, czemu?- cholera mam nadzieje, że nie zauważy, że kłamię
- Mhmm....- chyba zauważył...- Nic Ryota chodził i cię szukał.- jednak nie uff... ALE NIE MÓGŁ PORUSZYĆ INNEGO TEMATU?!
- ....- poszłam bez słowa w stronę pokoju... Nie chciałam dyskutować i mówić mu o mnie i Ryocie
- Ej gdzie idziesz?- zapytał
- Przebrać się za chwilę musimy wychodzić na trening.- mam chociaż wymówkę
- Zaraz ty zamierzasz iść na trening?- czyli Akio nic mu jeszcze nie powiedział?
- Lekarz mi pozwolił brać już udział w treningach.- powiedziałam i chwile później weszłam do pokoju

Cholera czemu wszyscy o nim tak ględzą?!

Po mojej twarzy popłynęły łzy...

Czemu to tak boli?

Okej musimy się przebrać na trening.
Szybko się przebrałam i chwilę później byłam już w kuchni zajadając żelki i czekając aż brat się przebierze.

- Ej to moje żelki!- krzyknął wściekły wychodząc z pokazując na mnie palcem
- Nie podpisałeś, więc bywa!- wrzuciłam do ust żelka
- Oddaj je!- krzyknął biegnąc do mnie
- Nie!- zaczęłam na siłe wpychać żelki do ust
Brat wnerwiony żucił się na mnie i zaczęliśmy się tłuc o żelki o smaku wjnogronowym. Naszym ulubionym!
Tłukliśmy się po twarzy brzuchu i wyrywaliśmy sobie nawzajem włosy.
- ODDAJ TE ŻELKI AYA!- wrzeszczał brat trzymając mnie za włosy
- NIE MA MOWY!- krzyczałam opierając moje stopy na jego brzuchu z zamiarem kopnięcia mojego brata jakby pociągnął mnie za włosy
Spojrzałam na zegar, który wisiał w kuchni
- KURWA!- krzyknęłam kiedy zobaczyłam która jest godzina- A bierz te żelki!
Rzuciłam mu pozostałe żelki i pognałam zakładać buty
On zdziwiony spojrzał na zegar.
- O JA!- rzucił gdzieś żelki i przystąpił do zakładania butów
Za 15 minut miał się zacząć trening a szliśmy tam zazwyczaj 30.
Biegliśmy jak dwie torpedy.
A i tak kiedy wbiegliśmy na halę byliśmy już spóźnieni.

- PRZEPRASZAMY ZA SPÓŹNIENIE!- krzyknęliśmy wbiegając na halę

Wszyscy patrzyli na nas zdziwieni...

Ej... Czemu oni się tak dziwnie gapią jakby zobaczyli ducha?

...

Mam coś na twarzy?

...

A przecież! O tym, że nie potrzebuje rehabilitacji wie tylko rodzeństwo...

- AYA?!- krzyknęli zdziwieni

- No ja.-powiedziałam uśmiechając się szeroko- zapomniałam, że nie wiecie, że wracam na treningi.

Na twarzy części ludzi z drużyny pojawił się uśmiech. A Himuro stał jak zwykle zły... Co ja mu zrobiłam?!

- Tak się cieszę!- krzyknął Kenichi przytulając mnie mocno

- Kapitanie... Duszę się....- powiedziałam ledwo łapiąc oddech a on spojrzał się na mnie i natychmiast mnie puścił

- Przepraszam.- powiedział kłaniając się smutny

- NA MIEJSCE!- krzyknęła trener

Wszyscy stanęli na zbiórce a chwile później zaczął się trening.

Był jak zwykle. Ciężki i wyczerpujący.

Tego mi brakowało!

- ZBIÓRKA!- krzyknęła trener, wszyscy się ustawili a chwile później zaczęła nam rozdawać jakieś kartki

Spojrzałam się na nią

"Wyrażam zgodę na wyjazd mojego dziecka na 2 tygodniowy wyjazd do gorących źródeł w Hakone..."

CO KURWA?! TO JAKIŚ DAR OD LOSU?! NIE DOŚĆ ŻE PRZEZ CAŁE 2 TYGODNIE NIE BĘDĘ OBECNA W TOKIO DZIĘKI CZEMU BĘDĘ MOGŁA OMIJAĆ RYOTE . To jeszcze do tego się zrelaksuje!- 

- WYJAZD?!- krzyknęli niektórzy widząc na kartkach gdzie wyjeżdżamy

- Tak! Wasza kochana trener załatwiła wam wyjazd.- powiedziała dumna z siebie- Ledwo się wcisnęłam, bo nie było już prawie miejsca. Ale udało mi się! Pewnie się zastanawiacie co będziemy tam robić!? A będziemy tam....- chwila ciszy.... chyba już wszyscy znają odpowiedź- TRENOWAĆ!

No nikt prawie się tego nie spodziewał...

Wszyscy chyba wiedzieli, że nasza trener nie lubi leniów w drużynie.

Zaraz potem wszyscy wyszliśmy ze szkoły.

- Czyli jutro wyjeżdżamy?- zapytałam patrząc na członków drużyny

- No raczej...- powiedział brat

- To może jakieś spotkanie w jakieś restauracyjce albo barze z okazji, że Aya wróciła?- zapytał Kenichi

- Ja jestem za.- odparł Kanasuke- Wei?- Wei tylko pokiwał głową- Atsushi?

- Muszę... Bo mi jeszcze siostrę rozpijecie. A ty Kioto?- zapytał czarnowłosego

...

- Chyba już poszedł.- oświadczyłam widząc, że po chłopaku został tylko wiatr- Wiecie ma teraz dziewczynę.- powiedziałam zaczynając pić soczek, który wyciągnęłam z torby.

- Ty też masz chłopka...- ścisz ryj HIMURO

- Eeee...To gdzie idziemy?- zapytałam omijając szerokim łukiem temat mojego byłego już chłopka

- Tam jest fajny bar.- wskazał Himuro ruchem ręki- A tam sprzedają tam dobre sushi.

- Okej no to lecimy na sushi!- oświadczyłam

Ruszyliśmy. Do restauracji sushi.

Koniec 53 rozdziału

Ziomki! Przepraszam, że nie było rozdziału wczoraj, ale dopiero dzisiaj wróciłam z wyjazdu do domu. A jak byłam na wyjeździe(a jak kogoś interesuje gdzie to byłam to był to Augustów)mój internet był okropny i jak w przypadku tego opowiadania i wszystkich rozdziały były opóźnione o jeden dzień.

Ale powiem wam coś... Na końcu opowiadania (Który nie wiem kiedy będzie) będą trzy (albo więcej zależy od mojej weny) zakończenia. Nie powiem jeszcze jak będą one wyglądać, ale możecie już się domyślać.

To tyle do następnego




Kuroko no basket: Co dalej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz