*Perspektywa Ayi*
Cholera... To był sen.... Zwyczajny sen... Rzecz, która nigdy się już nie powtórzy.
- Ej spokojnie...- powiedział ktoś obok.
Kiedy obróciłam głowę mimo ciemności wiedziałam, że to jest Haizaki.
- Haizaki?- czemu mówi żebym była spokojna
- Już dobrze... Nie płacz....- nie płacz?.... O ja... ale ja tylko w śnie....
- Czy ja...- szybko połączyłam fakty- Płakałam przez sen?
- Tak... i nie mów tak głośno, bo wszystkich obudzisz.- Haizaki szeptał tylko ja darłam się jakby nikt tu nie spał- I tak to cud, że po tym krzyku ich nie obudziłaś
- Krzyku?... Czy te moje "Przestańcie" powiedziałam na głos.- powiedziałam przechodząc w szept
- Tak.- pokiwał głową- Tak ogólnie.... Czy...
O co mu chodzi?
- O co ci chodzi?- zapytałam marszcząc brwi
- Czy... Cholera... powiem to prosto z mostu... Czy śniłem ci się ja jak ci gnębię?- mimo, że było ciemno wydawało mi się, że opuścił głowę.
- Co?... Nie! Mówiłam ci już wybaczyłam ci. Nie mam ci już tego za złe... Bo nie była to twoja wina.
- To... W takim razie co to było?- zapytał podnosząc głowę
- Wiesz... Nie lubię tej historii...
- Błagam opowiedz mi!- niemal krzyknął
- Nie krzycz, bo ich pobudzisz...- wyszeptałam przystawiając mu palec do ust
- A powiesz?- mówił przechodząc w szept
- Okej... tylko masz milczeć.
Mimo ciemności widziałam jak niewidzialnym kluczykiem zamyka swe usta i go wyrzuca
- Okej... no to to było o mojej podstawówce. O tym jak wszyscy myśleli, że nie umiem grać w kosza... A umiałam... I o tym jak chłopka, który mi się wtedy podobał powiedział mi w twarz, że nie chcę mnie, bo za dużo żre.... Zaraz po tym przez to wszystko przestałam jeść... Przez to byłam strasznie chuda... Wtedy dzieci mnie wyzywały od szkieleta... ahh to były okropne czasy.
Chciał coś powiedzieć, ale zakryłam mu usta.
- Miałeś milczeć. Więc teraz idź spać.- powiedziałam i położyłam się na materacu odwracając się do niego plecami i okrywając się ciepłym kocem
*POCZĄTEK 2 SEMESTU*
Ahhh.... Powrót do szkoły....
Nie ma to jak nie wiedzieć kiedy zakończyło się wakacje...
Przynajmniej nie będę siedziała wiecznie w domu...
I tak idę sobie korytarzem w poszukiwaniu mojej sali. A na końcu korytarza widzę...
KIRI!
KURWA!
Natychmiast chciałam zawrócić, ale zdałam sobie sprawę, że nie ma innej drogi do klasy...
Cholera... Przeżyje to... Niech papla o nim ile chcę... Nic mi nie będzie... Właściwie nie ryczę chociaż jak ktoś o tym mówi
Szłam sobie korytarzem myśląc nad tym kiedy mamy eliminacje do turnieju zimowego.
- AAAAAAA!- krzyknęła Kiri uderzając ręką w ścianę i zastawiając mi drogę z ogromnym uśmiechem na ustach
- Siema.- powiedziałam machając do niej i lekko się uśmiachając
CZYTASZ
Kuroko no basket: Co dalej?
FanficMinęło kilka miesięcy od wielkiego zwycięstwa Serin w turnieju zimowym. Od tego czasu Atsushi ciągle chodzi przygnębiony. Pewnego dnia postanawia raz na zawsze skończyć z koszykówką. Lecz w tym momencie nadchodzi ktoś... Ktoś przez którego Murasakib...