Stanęliśmy na boisku.
Kioto i Magure wydawali się być nieco przestraszeni... No tamci są od nas starsi... Ale czy mają tyle umiejętności ile języka w gębie? Szczerze wątpię...
Ile ja już razy się z tym spotykałam w gimnazjum?... Szczerze przestałam liczyć po dziesiątym razie.... Szatko taka pewność siebie była równa niesamowitym umiejętnościom....
Miałam walczyć o piłkę z jednym z osiłków, który był mojego wzrostu. Ja okazywałam powagę, lecz ten szczerzył się jak nie wiadomo co...W między czasie przybył czwarty z Liceum Kinka... Był to niski chłopak, który w tym wszystkim odgrywał sędzie. Rozgrywka miała trwać 30 minut bez przerw
Mecz się rozpoczął. Bez problemu udało mi się przejąc piłkę (Naprawdę tak łatwo?).Piłka trawiła w ręce Kioto. Kiedy chciał podać dla Magure piłka została niestety przechwycona przez zawodnika z drużyny przeciwnej. Jednak szybko odebrałam mu ją. I zrobiłam wsad. Na twarzach moich przeciwników malowało się zdziwienie...
Po kilku zdobytych koszach udało mi się ich rozgryźć... Nie polegali w znaczynym stopniu na kolegach... ważniejsi byli oni sami. U nas było w ogóle inaczej.... Mimo, że wiedziałam, że mogę użyć oka i wykonać kosza sama... Rzucałam do Magure lub Kioto aby oni to zrobili...Mecz zakończyliśmy 75 do 0... Wygraliśmy!
- Jak to niemożliwe... JAK?! Kim ty jesteś?!- wrzeszczał do mnie jeden z nich po zakońeczniu meczuOdwróciłam się do klęczącego za mną zawodnika i przyklęknęłam przy nim.
- Dziewczyną.- odparłam z uśmiechem
- Ale to niemożliwe... Kurwa! Musisz być kimś więcej!- kurcze co on tak się drze- Mogę jeszcze dodać, że jestem człowiekiem jeżeli cię to uspokoi.- podczas tego zaczęłam się oddalać i nie patrzyłam już na swojego rozmówcę
Zaś ten złapał mnie za nogawkę dresu i nie dał iść dalej
- Błagam powiedz kim jesteś, bo nie puszczę!- o kurde jaki uparty- Jeżeli cię to zadowoli...- odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się szeroko. E tym samym momencie zaczął wiać wiatr- Jestem Murasakibara Aya. Siódmy członek pokolenia cudów... Dam ci radę na przyszłość, poćwiczcie współpracę, bo nie idzie wam.
Gdy to powiedziałam chłopak mnie puściła a ja dołączyłam do Kioto i Magure przy bramie.- Dobrze nam dzisiaj poszło.- odparł podekscytowany Kioto
- No naprawdę dobrze.... nie sądziłem, że nam się uda- odparł Magure
- Wiecie co? Cieszę się, że zgodziłam się z wami grać...- odparłam z uśmichemDo domu wróciłam około osiemnastej.
Jejku... ten mecz nie był taki ekscytujący, ale i tak jestem zmęczona.- Wróciłam!- krzyknęłam ściągając buty.
- Ciocia!- Yuke?
Zanim się spostrzegłam mała była już przy mnie i wpatrywała się we mnie swoimi fioletowymi oczami.
- Co tu robisz Yuke?- zapytałam- Papa mnie przyprowadził.- odpowiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy
Akio? To do niego nie podobne... Zwykle z małą przychodziła tylko jego żona...
- Gdzie twój tata?- zapytałam
- Rozmawia z wujkiem w kuchni... pobawisz się ze mną?
- Poczekasz chwile Yuke? Muszę porozmawiać z wuiekiem i tatą.- NIE!- warknęła mama- Ja tu przyjechałam dla ciebie! Masz się ze mną pobawić!
Jak jej ojciec... Identycznie.
Przykucnęłam przed nią i odparłam:
- Dobra mała właź na brana.- odparłam a ta weszła mi na plecy
Całe szczęście, że sufit w naszym domu jest wystarczająco wysoki aby w niego nie uderzyć przy tych wybrykach.W kuchni zastałam dyskutujących braci.
- Hej.- krzyknęłam wchodząc do kuchni z mała na barkach
- Tato jestem olbrzymem!- krzyknęła mała
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Akio co to za okazja, że przybyłeś nasz odwiedzić... Możno bracie?- zapytałam żartujacKoniec 35 rozdziału
CZYTASZ
Kuroko no basket: Co dalej?
Hayran KurguMinęło kilka miesięcy od wielkiego zwycięstwa Serin w turnieju zimowym. Od tego czasu Atsushi ciągle chodzi przygnębiony. Pewnego dnia postanawia raz na zawsze skończyć z koszykówką. Lecz w tym momencie nadchodzi ktoś... Ktoś przez którego Murasakib...