Rozdział 30 "Problem Hizakiego"

300 23 1
                                    

- No pokaż tą nogę!- krzyczała trener

- Zaraz... Wie trener jak to boli kiedy zdejmuje się z tego skarpetę- odparłam

- Ahh... Atsushi potrzymaj Aye.- o co chodzi?

- Ej chwila co?- brat złapał mnie za barki- Co jest?!

- Okej... Nie wiem może... Wstrzymaj oddech.- trener dobrała się do mojej nogi i zdjęła skarpetę z bolącej nogi

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!- krzyknęłam
Ale pieczę... Ratujcie mnie ja umieram.

- Mhmm... Kostaka nie jest skręcona ani nic... Chyba jest tylko zbita... No oczywiście krwawi jak cholera... Kenichi podaj mi moją torebkę.

Trener chyba była wcześniej lekarzem, bo nawijała lepiej niż nie jeden, u którego byłam. Na dodatek dobrze mi zabandażowała nogę i nic się z nią nie stało.

Ale musiałam kuśdykać tak aby nie zniszczyć bandażu ani tym bardziej go nie ubrudzić.

Oczywiście razem z całą drużyną zostało przegłosowane, że pójdziemy coś zjeść. Aby uczcić nasze zwycięstwo.

- Kto stawia?- zapytał Atsushi opierając się krzesło

Wszyscy spojrzeli się na siebie zszokowani. Trener wzdechnęła i odparła:
- Dobra... Tyko nie szalejcie.- to był jej największy błąd
Wszyscy chłopacy pozamawiali po pełne tace hamburgerów i pełno picia.... No ja też. Ale to szczegół i tak ciągle siedziałam i tylko mówiłam dla Atsushiego co ma mi zamówić.
- Zapraszam zamówienie numer 007!- krzyknęła kobieta patrząc z przerażeniem na tace z jedzeniem

Wszyscy poszli odebrać swoje porcje w tym czasie trener zapłacić... Coś czuję, że przez przyszły miesiąc będzie nasz trenować jeszcze mocniej niż ostatnio. A mi nie pozwolili się ruszać z miejsca, bo jak twierdzą "Zepsujesz se nogę!".

W tej restauracji (Jeżeli można nazwać fast food restauracją) były przy stolikach takie gigantyczne kanapy. Więc wpadłam na genialny pomysł położenia nóg na tej kanapie, bo osobiście trzymanie tej nogi w powietrzu tylko dlatego, że mam jebany bandaż na nodze nie jest wygodne.

Rozłożyłam się na kanapie i patrzyłam jak trener się wścieka i kłóci się z ludźmi z drużyny. 

A ja siedziałam gapiąc się w okno. Słyszałam jak ktoś wszedł do środka. Więc delikatnie podniosłam wzrok. Hizaki?

Spojrzał na mnie i wyszedł... Co jest... To nie jest w jego stylu! Co mu odbiło?
Tak teraz myślę odpłaciłam się Hizakiemu za to co robił mi w gimnazjum... Pokazałam, że jestem silniejsza. Nienawidziłam go... Ale jednak życie jest zbyt krótkie aby się zamartwiać takimi rzeczami. Po za tym to pierwszy raz kiedy widzę Hizakiego tak zdołowanego. Jakbym miała styczność z w ogóle innym człowiekiem.

Lecz bardziej zastanawia mnie stan Hizakiego niż chęć wybaczenia mu.

Lepiej pódję z nim pogadać zanim ucieknie.

Dobra oni dalej drą się przy tej kasie nie powinni spostrzec, że wyszłam.

Wyleciałam kulejąc na nodze. Oczywiście zapomniałam założyć buta, więc biegłam na boska mając tylko bandaż na prawej nodze.

Wreszcie kiedy dostrzegłam go w uliczce krzyknęłam:

- Hizaki! Stój! Pogadajmy!

- Zostaw... Mnie...- odparł nie odwracając się

- Hizaki błagam powiedz co się z tobą dzieje.
Zatrzymał się.... Myślałam, że chce pogadać, lecz on się zamachnął jakby chciał uderzyć mnie pięścią w twarz. Ja automatycznie zatrzymałam pięść ręką. Później chciał to zrobić drugą ręką, lecz zatrzymałam go ją także zatrzymałam.

Patrzył na mnie ze wściekłością, lecz zaraz zalał się łzami... To nie był Hizaki... Przynajmniej nie ten, którego znałam. Padł na ziemie i głośno płakał.
- Jestem potworem! Cholernym potworem!- krzyczał- Ja nad tym nie panuje!
- O co chodzi Hizaki?- zapytałam lekko przerażona jego zachowaniem nigdy nie widziałam jego w takim stanie

- Jestem chory Aya!

- Na co?...

- Na mózg! Nie panuje nad sobą! Zawsze lubiłem pokazać kto tu rządzi.... Bić się. Lecz w niektórych momentach zaczęło to wszystko wymykać spod kontroli! Wtedy kiedy spotykałem cię każdego wieczoru... Głosy się odzywały!

- Jakie głosy?

- W mojej głowie... Nie potrafiłem ich powstrzymać. Potem zniknęły na dłuży czas. Gdy potem znów się pojawiły.

- Hizaki, czemu wcześniej o tym nie mówiłeś?

- Jak miałem to do cholery powiedzieć! Jestem jebanym sukinsynem!... NIE KURWA NIE!
- CO JEST!?

- To znowu oni... uciekaj Aya... Błagam nie chcę ci nic zrobić!

- Ale...

- Uciekaj do cholery!

Jezu on mówi na poważnie dobra muszę uciekać!

Oddaliłam się i wpadłam zaraz na brata.

Koniec 30 rozdziału

Witam was w 2018 roku.


Kuroko no basket: Co dalej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz