W biegu zaczęłam nerwowo analizować wiadomość od Daiki: "Wyjeżdżam za 30 minut mam pociąg."
Co ci strzeliło do głowy chłopie aby wyjeżdżać?
Najbliższa stacja była kawał drogi stąd.
Chwyciłam telefon i próbowałam się z nim połączyć, ale oczywiście nie odbierał.
Idiota...
Cholera! Dworzec jest 2 godziny drogi stąd piechotą a znając moje szczęście to na autobus nie zdążę.
AAAAA! Czemu ja muszę uświadamiać sobie o takich rzeczach w takich momentach?! JA pierdole?! A Daiki nie mógł wcześniej wysłać wiadomości czy coś?! On jest w ogóle poważny?! Po co on ogólnie wyjeżdża po co mu to?! JA PIERDOLE!... Dobra Aya spokój nie klnij na samą siebie wszystko będzie dobrze... Ta będzie dobrze... fajnie by było.... DAIKI TO IDIOTA! KTÓREGO KOCHASZ IDIOTKO! Dwóch idiotów się kurwa dobrało!
Biegłam i męczyłam się ze swoimi myślami aż nagle tuż obok mnie staną autobus. Stanęłam i lekko się zdziwiłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że jestem na przystanku. Nie myśląc dużo wsiadłam do autobusu. Nie miałam pieniędzy na bilet, więc kiedy by tylko kanar wszedł musiałabym się zmywać. Ale muszę go omijać.
Przynajmniej do autobusów mam szczęście.
Nie było w autobusie żadnych miejsc siedzących, więc zmuszona byłam stać.
Autobus jechał a ja byłam zadowolona z tego, że chyba mój plan się uda...
Byliśmy już niedaleko dworca gdy nagle...!
Serce podeszło mi do gardła....
Jasna cholera!
Zamarłam nie wiedząc co robić...
Do autobusu wszedł kanar....
Do dworca nie było daleko, ale....
Przystanek był wcześniej...
Autobus się zatrzymał ja nie spieszyłam się do tylnego wyjścia chciałam się wymknąć kiedy kanar będzie sprawdzał bilety... Lecz mimo, że stałam na końcu autobusu... Kiedy tylko skierowałam się w stronę wyjścia kanar niemal przybiegł do mnie mimo, że przed chwilą sprawdzał bilety
- A pani dokąd?- zapytał chwytając mnie za kaptur
Stałam w ciszy czekając aż drzwi się otworzą a kiedy się tylko otwarły... Wyrwałam do przodu i nie patrząc już na nic zaczęłam biec z prędkością wielką prędkością...
Chyba urwał mi kaptur, ale to nie to było teraz ważne
- STÓJ!- słyszałam za sobą
Nie zatrzymałam się biegłam jak najszybciej mogłam nie mogłam się spóźnić!
Jak bym musiała to bym nawet wskoczyła do tego pociągu.
Lecz mam nadzieje, że nie będę musiała tego robić...
Ciągle biegłam aż na horyzoncie ujrzałam miejsce, do którego tak prędko zmierzałam
Wbiegłam na dworzec...
Stanęłam na środku i spojrzałam na wielki zegar...
Cholera! Minęło 30 minut.
I ten moment kiedy widzisz startujący pociąg.... A tam granatową czuprynę...
- DAIKI!- krzyczałam, lecz nie słyszał
KURWA!
Nie kontrolowałam tego co się dzieje zaczęłam biec jeszcze szybciej... Zaczęłam przepychać się między ludźmi na dworcu a kiedy byłam wystarczająco blisko ostatnich otwartych drzwi wskoczyłam do pociągu. I wszytko było by fajnie... gdybym nie to, że uderzyłam w kolejne drzwi... czołem.
CZYTASZ
Kuroko no basket: Co dalej?
FanfictionMinęło kilka miesięcy od wielkiego zwycięstwa Serin w turnieju zimowym. Od tego czasu Atsushi ciągle chodzi przygnębiony. Pewnego dnia postanawia raz na zawsze skończyć z koszykówką. Lecz w tym momencie nadchodzi ktoś... Ktoś przez którego Murasakib...