Rozdział 58 "Zamknięci"

175 11 1
                                    

*12 dni później*

TO WSZYSTKO JEST NIENORMALNE!

Kurde. Przez te 12 dni mieliśmy taki zapierdol, że myślałam, że umrę!

Został nam jeden dzień i jedna noc do wyjazdu. Następnego dnia mamy mieć wolne od ćwiczeń i poświęcić je sobie. Na nasz inwidualny "trening".

Dzisiaj zaraz w gorących źródłach mamy się wszyscy spotkać w hali aby tam to zaplanować.

A raczej ci co będą w stanie.

Czemu w stanie?

*Dzisiejsze bieganie*

- Tylko uważajcie jest tu strasznie stromo!- krzyczała trener kiedy przebiegaliśmy obok stromego zbocza

Nawet tu wysoko...

Pomyślałam patrząc w dół

- ŻE NIBY JA JESTEM GŁUPI!?- o mój boże kto znowu coś powiedział do Taigi, że ten idiota tak się drze?!

- Nie! Nie to miałem na myśli...- Kioto... już wiadomo... Ciekawe co powiedział?

- Ej możecie się ogarnąć? Jesteśmy po 10 kilometrach i jeszcze kawałek przed nami!- warknął Wakamatsu z Too

- E?! Ty nawet nie wiesz o co chodzi, więc się zamknij!- darł się Truskawka

- PRZESTAŃCIE!- Sakurai z Too się odezwał?! To zdziwienie zazwyczaj tylko przeprasza...

- ZAMKNIJ SIĘ TY MAŁY...

- PRZEPRASZAM!- krzyknął wystraszony

- Ej, ale to co powiedział o twoich brwiach to prawda.- Kongei czy ty prosisz się o śmierć?

- Ty...

- Ogarnijcie się...- Wei nawet ty

- W sumie jego brwi na serio są jakieś nie normalne.... Jakieś rozdwojone... Co ty bawiłeś się w dzieciństwie golarką swojej matki?- ale go pocisnął... kto to powiedział? Chyba ktoś z Serin nawet to nie była jedna, to było kilka

- WY!!!- o mój boże

Miałam ochotę się odwrócić, ale z racji, że tam gdzie biegliśmy było cholernie stromo wolałam nie ryzykować

- AAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!- usłyszałam krzyk

Zatrzymałam się i odwróciłam się napięcie

Cała hmara osób poleciała razem z Taiga ze zobocza.

Sturlali się na sam dół gdzie była trawka... Ale stórali się i upadli na kamienie.... I to nie małe

Trener patrzyła w dół jednocześnie z przerażeniem i ze wściekłością.

- WY CHOLERNI IDIOCI ZAPIERDOLE WAS!- o mój boże jaka wściekła- Zabiję i zniszczę! Zatańczę na waszych grobach! Więc macie cholerne szczęście, że macie kolegów którzy umią się wspinać, bo bym was tu zostawiła!

Mój boże ona jest straszna....

Chwila... czyli ten plecak... aha to był dla nas jakby ktoś się wypierdolił?!

- MURASAKIBARY!- krzyczała mimo, że staliśmy obok

- Tutaj stoimy.- wskazałam na siebie i brata

- No!- rzuciła plecak na ziemie- SCHODZIĆ PO NICH!- mój boże tak się zdenerwowała, że aż włosy jej sterczą

- Dobrze...- powiedzieliśmy przerażeni.

*Teraźniejszość*

Tak... Było

Kuroko no basket: Co dalej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz