Szliśmy w ciszy zajadając słodycze Himuro patrzył się na nas bardzo dziwnym spojrzeniem. Widać, że chciał coś powiedzieć. Aż w końcu nie wytrzymał:
- Co to było?!- krzyknął- Jak to co?- zapytałam
- No nie wiem... Niech pomyślę pokonałaś jednych z najlepszych zawodników z pokolenia cudów!! I...
- Gdybym nie ja to nic by nie wyszło- odparł z zapchanymi ustami Atsushi
- Co ty gadasz Atsushi? Przecież widziałeś co robiła na treningu!
- Tak, ale nie potrawiła mnie pokonać. Jak to powiedział Aka-chin... Mhmm...
- Gdy łączysz siły z Atsushim stajecie się nie pokonani.- wtrąciłam się do rozmowy- No właśnie!
Nagle okazało się, że stoimy już przed domem. Pożegnaliśmy się z Himuro i weszliśmy do środka.Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że drzwi do mieszkania były otwarte. Czyli oznaczało to tylko jedno. Ktoś z rodzeństwa przyjechał do domu. Gdy zdejmowaliśmy buty z kuchni wybiegł wkurzony Akio.
- Aya! Do cholery! Pierwszy dzień w nowej szkole a ty już coś odwaliłaś?!
- Nic.- powiedziałam jakbym nie wiedziała o co mu chodzi
- Jak to nic? Dyrektor do mnie dzwonił, że wlazłaś na dach i wygłosiłaś jakąś durną przemowę!
- I?
- Jak to i? Masz mi nigdzie dzisiaj nie wychodzić! Bo inaczej zadzwonie do rodziców.
- A dzwoń...
- No to dzwonie.- wyjął telefon z kieszeni
- Nie!- zatrzymałam słuchawkę w ostatnim momencie- No to widzisz...
Posłusznie zjadłam kolacje słuchając tego jak mój brat mówi, że przeze mnie musiał zostwić swoją żonę z dzieckiem (tak jestem już ciotką) samych, bo musiał jechać mnie ochrzanić. No to kurwa trzeba było się mną nie przejmować. Umyłam się i z huraganem na głowię, który powstał w wyniku suszenia włosów. Udałam się do pokoju i udając, że idę spać Atsushi wiedział, że nie zamierzam iść spać. Włączyłam komputer i już miałam włączyć facebooka. Gdy usłyszałam jak coś uderza w moją szybę. Zerknęłam i po prostu myślałam, że spadnę z łóżka, bo za moim oknem stał Daiki Aomine. Chłopak, który przez 2 lata próbował mnie podrywać. A ja go zawsze odtrącałam. Jak miło było nie widzieć go te prawie 2 lata.
Otworzyłam okno a on zaczął swoje:- Aya! Chodź grać!- a ja w odpowiedzi rzuciłam w niego piłką, którą miałam na ziemi
- Ty mała cholero... Jak ktoś ciebie usłyszy będę miała przerąbane- powiedziałam szepcząc
- Nie będę wrzeszczeć jeżeli pójdziesz ze mną grać.- powiedział ciszej
- Przez prawie dwa lata nikt z pokolenia cudów się do mnie nie odzywał poza moim bratem i Ryotą, który pisał do mnie SMSy i dzwonił. A ty nagle sobie o mnie przypomniałeś ty murzynku.- w gimnazjum zawsze mówiłam na niego murzynek to przez jego ciemną karnacje a to na tle jego granatowych włosów przybliżało mu jeszcze bardziej wygląd murzyna.
- Ej bez takich! No chodź grać do cholery.- mówił- Nie mam mowy!
- Aya no proszę!
- A co z tego będę miała?-...
- No widzisz. Trzeba było się odzywać!
- Aya do cholery przelazłem przez ten wielki mur przed twoim domem aby się z tobą spotkać a ty teraz mi takie rzeczy robisz?- Dobra, pójdę z tobą tylko daj mi chwilę.
Odeszłam od okna wybiegłam z pokoju i wzięłam krople na senne z szafki aby pokazać dla Akio, że idę spać jeszcze zapytałam jak ich użyć. A on wyglądał na przekonanego.
Po wejściu do pokoju przebrałam się w dresy i i zmieniłam koszulkę. Następnie wsunłam pod koc swoje poduszki.
Po tym wszystkim uznałam, że nie powinni się zgapić, że robię coś innego niż spać.Koniec 7 rozdziału
CZYTASZ
Kuroko no basket: Co dalej?
FanfictionMinęło kilka miesięcy od wielkiego zwycięstwa Serin w turnieju zimowym. Od tego czasu Atsushi ciągle chodzi przygnębiony. Pewnego dnia postanawia raz na zawsze skończyć z koszykówką. Lecz w tym momencie nadchodzi ktoś... Ktoś przez którego Murasakib...