Rozdział 32 "Wyrzuty sumienia..."

274 22 0
                                    

Zapanowała grobowa cisza. Lekarz spojrzał na nas niewzruszony.

- Udało się.- kamień z serca

- Można się z nim zobaczyć?- zapytała matka Hizakiego

- Niestety...- przerwał na chwile swoją wypowiedź- Jest w śpiączce. Kolejne dwie doby zadecydują czy przeżyje.

Matka Hizakiego zalała się łzami a ja stałam jak wryta i nie widziałam co powiedzieć.
A jeżeli Hizaki umrze? Nigdy sobie tego nie wybaczę... Czemu ja tego nie zauważyłam? 

Brat spojrzał się na mnie.

- Aya...

- To moja wina...

- Aya...
- Gdyby nie ja może to wszystko wyglądało inaczej...
- Aya idziemy do domu!
Brat wyciągnął mnie za rękę ze szpitala

Po powrocie do domu zrezygnowana padłam na łóżko i chciałam już tylko spać.... Ale oczywiście nie mogłam... Skończyło się na tym, że do jadłam słodycze i zaczęłam pisać z Ryotą:

RYOTA: AYA!

AYA: Co...

RYOTA: No jak mecz?!!!!

AYA: Wygraliśmy...
Gdyby nie to wszystko może bym się nawet rozpisała z tą wypowiedzią

RYOTA: Ukrywasz coś przede mną? Chodzi o Hizakiego?
Zbyt dobrze mnie zna...

AYA: Ta... Po raz kolejny...

RYOTA: Co się stało?

AYA: Dowiedziałam się, że to co było w gimnazjum... to nie była jego wina.

RYOTA: Jak to nie była jego wina?! Co on ci znów powiedział?!
AYA: On miał guza mózgu...

RYOTA: Żartujesz?!

AYA: Właśnie nie!

W tym momencie Ryota przestał mi odpisywać. Siedziałam w pokoju dumając nad tym co się dzisiaj wydarzyło.

Czuje się za to wszystko winna... Może gdyby wtedy kiedy zobaczyłam go w tej uliczce razem z Atsushim i mu wybaczyła a nie uciekła. Może wszytko było by inne?... Nie dałam mu dojść do głosu...
Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę...- odparłam
- Jak się czujesz Aya?- zapytał brat wchodząc do pokoju
- W miarę...

- Ahh...- brat przysiadł na moim łóżku- Mówiłem ci abyś się nie przejmowała Hizakim to nie była twoja wina.

- A może moja... Może...

- NIE MA ŻADNEGO "MOŻE" AYA!- krzyknął brat- Zrozum w końcu...- Atsushi zrobił dziwny grymas- Masz!- rzucił mi jakieś pudełko

Czy to limitowana edycja ulubionych batoników Atsushiego?!

- WOW! Dzięki brachu!
- Nie ma sprawy... KUPIĘ SOBIE NOWE!- trzasnął drzwiami i wyszedł z pokoju
Chyba był bardzo zły.

Chwila... z tego co pamiętam Atsushi bardzo się starał o tą wersje limitowaną. Musiał być mega wściekły oddając ją mi. Może powinnam mu je odda...
Usłyszałam pukanie w okno.

Odwróciłam się na pięcie.
CO ON TUTAJ ROBI?!

Ryota stał za oknem i błagał abym wpuściła.

Ja podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz aby mieć pewność, że brat nie wskoczy mi na ekspedycje.

Otworzyłam okno.

- Co tu robisz Ryota?- zapytałam

- Musiałem przyjść... Mogę wejść?

- A nie mogłeś jak cywilizowany człowiek wejść drzwiami?
- Yyyy... Nie.
- Ahhh... Dobra wchodź.

Ryota zasiadł na przeciwko mnie na łóżku.

- O co z tym chodzi?

- Jak to?

- No z Hizakim? Na prawdę miał guza mózgu?

- Tak...- opuściłam wzrok

- Ale jak to możliwe, że on jeszcze żyje?! Przecież to by znaczyło, że przez 4 lata miał tego guza!

- Nie wiem na prawdę Ryota! Po wygranym meczu zobaczyłam, że mnie omija! Później znalazłam go w uliczce gdzie mi powiedział, że to wszystko przez to, że nad sobą nie panuje! Kazał mi uciekać, lecz wpadłam nas Atsushiego a zaraz potem Hizaki wyszedł z uliczki CAŁY WE KRWI. W szpitalu dowiedziałam się o tym wszystkim. Miał operacje, ale jest w śpiączce i nie wiadomo co z nim będzie... RYOTA ON MOŻE NAWET UMRZEĆ- niemal to wszystko wykrzyknęłam a na koniec łzy napłynęły mi do oczu- Czuję się jakby to była moja wina...
Ryota patrzył na mnie przerażony nie wiedział co powiedzieć...

- Aya błagam nie obwiniaj się o to co było dla Hizakiego nie było to z twojej winy! Zrozum to!

Ryota mnie przytulił.

- Powinieneś już iść.- odparłam odpychając jego

- Dobra... Tylko błagam nie zamartwiaj się Aya.

Ryota wyszedł a ja padłam po raz kolejny zrezygnowana na łóżko.
Pozostaje już mi czekać te dwie doby. Tylko tyle mogę zrobić.

Koniec 32 rodziału




Kuroko no basket: Co dalej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz