Rozdział 57 "Szalony plan treningowy"

165 11 1
                                    

- A kto tam wie.- odparłam i zanurzyłam się w gorących źródłach.

Była idealna cisza za ścianą.

Tak około po godzinie wyszliśmy z gorących źródeł.

Ahhh... Teraz spać...

Wróciłam do pokoju a tam czekał na mnie już brat. Nie spał jeszcze, lecz siedział na łóżku i zajadał słodycze

- Nie śpisz jeszcze?- zapytałam przekręcając zamek w drzwiach

- Nie, wolę uzupełnić cukier przed snem.- powiedział i wziął gryz batona

- Aha okej no to ja też.- usiadłam na łóżko i sięgnęłam po czekoladę, którą zaczęłam jeść

- Aya miałaś mi po za tym opowiedzieć o co chodzi z Ki-chinem- O kurwa!

Zaczęłam kaszleć... prawie się zakrztusiłam. Zupełnie o tym zapomniałam.

Ale okej...

- Posłuchaj na sam początek nie chcę abyś go znienawidził wyłącznie przez zemnie.

- Co ci zrobił?- zmarszczył brwi

- Ahh...- opuściłam głowę tak aby włosy zakrywały mi twarz nie chciałam aby widział, że beczę- Postanowiłam, że po zdjęciu gipsu pójdę do Ryoty, ponieważ mieszkał niedaleko.... Gdy go zobaczyłam- głos łamał mi się z każdym słowem a łzy zaczynały napływać do oczu- chciałam mu pomachać... Lecz... zobaczyłam jak całował się z inną... Uciekłam z tamtąd... Nie chciałam go widzieć... Próbował się tłumaczyć... Ale ja sama nie wiem...- po mojej twarzy popłynęło naprawdę dużo łez

Nagle poczułam, że ktoś mnie przytula.

Podniosłam głowę. Był to brat...

- Nie becz już...- odparł- Mimo, że znam go od gimnazjum nie pozwolę aby cię skrzywdził jeszcze nawet raz.- Atsushi...

Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwile a później mnie puścił i bez słowa poszliśmy spać.

Gdy wstałam rano była...  5.08

Czyli bardzo wcześnie a, że mi się nudziło to postanowiłam, że skorzystam z boiska koszykówki obok ośrodka.

Założyłam spodenki koszulę i narzuciłam na siebie bluzę, bo było dosyć chłodno jak na ranek.

Kiedy wyszłam na dwór od razu ruszyłam w stronę boiska. Byłam sama, więc mogłam grać ile wlezie. Śniadanie było dopiero o 8.00, więc miałam czas.

Grałam i grałam. Robiłam wsady i kozłowałam.

Szkoda jednak, że nie mam z kim grać, miałabym na kimś przetestować oko władcy. Ostatni raz używałam go w meczu z Rakuzan

Ale użyje pewnie nie raz go przez te dwa tygodnie.

Zrobiłam wsad a chwile później usłyszałam

- Mogę się przyłączyć?- zapyta znajomy głos

Ja trzymając się za kosz i wisząc w powietrzu spojrzałam w stronę, z której dochodził głos.

Daiki.

Puściłam kosz i się uśmiechnęłam

- Przydałoby się właśnie nad tym myślałam.

- Nade mną?- zapytał zdziwiony

- Nie nad osobą do gry.- odparłam uśmiechając się jeszcze szerzej.- Dawaj zagramy meczyk

Ustawiliśmy się do gry i rozpoczęliśmy grę.

Kuroko no basket: Co dalej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz