*Następnego dnia godzina 16.30 Liceum Yosen*
- SZYBCIEJ!- krzyczała trener a my robiliśmy kolejne okrążenia na zewnątrz na boisku
Jezu ja zaraz padnę jest taki skwar... a ona nam każe zapierdalać nie wiadomo ile kółek po boisku. Na dodatek przy każdym kole rzuca do nas piłką, którą mamy bez problemu złapać i chwile później idlealnie bez robienia wsadów i zatrzymywania się strzelić do kosza. W skrócie: ON CHCĘ NAS ZABIĆ!
- Które to już kółko?- zapytałam Kanasuke kiedy strzelaliśmy kosza
- Szczerze... przestałem liczyć przy 50.- powiedział blondyn
- Już ponad 50 ja myślałam, że my chyba 40 robimy...
- Widzisz.- uśmiechnął się blondyn
- Czemu trener dzisiaj wystartowała z treningiem? Wiesz może?- Mhmmm... Biorąc pod uwagę to, że nikt jej nie zdenerwował a nie odezwał się źle to... Pewnie kolejne między licealne będą cholernie trudne.
- Już się boje...- aż się wzdrygnęłam z kim my mamy grać skoro tak nasz męczyKiedy trening się zakończył staneliśmy w rzędzie.
- Słuchajcie mnie uważnie... Wiem, że jesteście silni... Ale to może nie wystarczyć...- mhmm... o co chodzi trener wygląda na zrezygnowaną- I chcę aby w najbliższym meczu dali po prostu z siebie jak najwięcej możecie. Was najbliższy mecz to mecz z... Rakuzan- CO?!
Zastygłam w bez ruchu... Rakuzan, Akashi... Niemal niepokonani liderzy... Cholera...
- Ej Aya wszystko dobrze.- Kenichi mnie zaczepił a ja oprzytomniałam- Jakoś zbladłaś...
- Jest dobrze Kenichi... wstyd się przyznać, ale się zlękłam...
- Będzie dobrze... Co prawda rok temu nie udało nam się zagrać z Rakuzan, ale nie powinno być tak źle.- powiedział brunet uśmiechając się szeroko
- Mam nadzieje, że masz racje Kenichi...
Trening się zakończył a my mogliśmy wrócić do domu...
Kiedy tylko wróciłam do domu weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko
I co ja mam teraz zrobić?! Mam oko władcy a Akashi oko impelatora! AAAAA! Jeszcze on jest taki jaki jest!
Ahh... Znowu mi się przypomniała sytuacja z pokoleniem i jak to ja dowiedziałam się, że jestem siódmym członkiem
*4 lata wcześniej*
- Czemu ja mam zawsze robić zakupy?- wysyczałam przez zęby targając do domu torby z jedzeniem- Rozumiem, że ma on trening a Anzu prawie nigdy nie ma w domu. Arata i Akinori podobnie... A ja też bym chciała pójść na trening... Ale Atsushi nie... Może chciałabym popatrzeć jak grają? Ale nie, bo będę przeszkadzać... Ta rodzeństwo idealne... Najmłodszą wykorzystują do wszystkiego....
Szłam w stronę domu mamrocząc pod nosem...
Właśnie szłam obok boiska do koszykówki, ale nie przyglądałam się zbytnio kto tam grał... Szłam dalej.
Aż tu...
...
...
DOSTAŁAM ROZPĘDZONĄ PIŁKĄ W ŁEB I WSZYSTKIE ZAKUPY SIĘ POSYPAŁY!
Kto?... KTO?!
Próbowałam zbierać zakupy, lecz przede mną staną najprawdopodobniej sprawca zdarzenia.
Podniosłam głowę a moim oczom ukazał się:
- Sorry Aya... To było nie chcący.- powiedział murzyn Daiki Aomine drapiąc się po karku
CZYTASZ
Kuroko no basket: Co dalej?
FanfictionMinęło kilka miesięcy od wielkiego zwycięstwa Serin w turnieju zimowym. Od tego czasu Atsushi ciągle chodzi przygnębiony. Pewnego dnia postanawia raz na zawsze skończyć z koszykówką. Lecz w tym momencie nadchodzi ktoś... Ktoś przez którego Murasakib...